Opera na dziwne czasy - recenzja filmu „Annette”
Arena Films/One Media/YouTube Screenshot

Opera na dziwne czasy - recenzja filmu „Annette”

  • Dodał: Daniel Sztyk
  • Data publikacji: 29.08.2021, 12:30

9 lat, tyle przyszło czekać nam na nowy film Leosa Caraxa. Po Holy Motors, reżyser postanowił zabrać się za projekt swojego życia. Rezultatem tego jest Annette, czyli film, w którym zderzają się artystyczne żywioły, fundujące widzowi doznanie inne od innych. Czy szaleństwo, w którym chce zanurzyć nas Francuz, jest grzechu warte? Czy w tym szaleństwie jest metoda?

 

Streszczenie fabuły Annette jest strasznie karkołomnym zadaniem. U swoich podstaw jest to opowieść o parze zakochanych w sobie artystów, o miłości między wybitną śpiewaczką operową, a najzabawniejszym komikiem w mieście. Ich relacja zostaje wystawiona na próbę po narodzinach ich córki o imieniu Annette. Opis ten bliższy jest niezależnemu dramatowi niż stylizowanemu na większą niż życie operę musicalowi. Ale właśnie w taki sposób pogrywa sobie z widzami Carax. W jego filmie nic nie jest takie, jakie się nam z początku wydaje.

 

Seans Annette to doświadczenie, które ciężko porównać do czegoś innego. Niekonwencjonalna forma, która potrafi przytłoczyć, niemalże całkowity brak kwestii mówionych, które zostały tutaj wyparte przez permanentny śpiew, cała masa komentarzy odnośnie do osobistego życia reżysera, jak i całego otoczenia politycznego oraz artystycznego. To wszystko czyni Annette koktajlem, który momentami smakuje doskonale, ale często też czujemy przesyt i nie jesteśmy w stanie dalej go pić.

 

Zacząć chcę jednak od elementów, które wprawiły mnie w zachwyt. Po pierwsze muzyka braci Sparks, którzy napisali bardzo ciekawe utwory, pełne zarówno pozytywnych wibracji, jak i melancholijnych tonów. Wszystkie piosenki bardzo mi się podobały, jednak największy zachwyt czułem podczas słuchania So May We Start, które otwiera film. Na owacje zasłużył też Adam Driver, który kradnie tę produkcję dla siebie. Jego bohater jest wulkanem emocji, aktor płynnie przechodzi ze smutku w szaleństwo. Rola w Annette pokazuje, że dla Drivera nie ma ograniczeń. Jak trzeba to zaśpiewa i to z wielką klasą. Kiedy chce, żebyśmy się śmiali to będziemy się śmiać, kiedy chce byśmy zalali się łzami, to bez większych problemów doprowadzi nas do płaczu. Muszę też oddać Caraxowi to, że jest z niego wielki esteta. Aranżacje operowych występów bohaterki granej przez Marion Cotillard oraz pomysł na stand-upy Ludzkiej Małpy sprawiają, że ręce same składają się do oklasków.

 

Jest jednak wiele rzeczy, które sprawiły, że nie pokochałem Annette. Zacznę od scenariusza, który jest rozczarowujący. Otwierane są wątki, które zmierzają donikąd. Powierzchowne dotknięcie wątku artystycznej burżuazji czy zestawienie bohaterów na zasadzie prostego kontrastu (śpiewaczka operowa – dojrzała kobieta, komik – wiecznie niedojrzały chłopiec) to jedne z poważniejszych wad tego tekstu. Fatalnie została też potraktowana Marion Cotillard, której postać została napisana tak, że aktorka ma tutaj naprawdę mało do zagrania. Z diwy operowej zrobiono tutaj bohaterkę bez charakteru. Innym istotnym problemem Annette jest to, że wszystkiego tutaj jest zbyt dużo. Początkowa ekscytacja, związana z faktem, że reżyser ma tyle kreatywnych pomysłów stopniowo zmienia się w zmęczenie i przesyt. Carax funduje tutaj widzom przepych, który w pełni strawny będzie tylko dla nielicznych.

 

Jak zatem traktować Annette? Dla mnie było to doświadczenie wyjątkowe, dawno czegoś takiego na sali kinowej nie przeżyłem. Była to dla mnie podróż, podczas której znalazłem czas na zachwyt. Nie obyło się jednak bez zaciskania zębów i odliczania czasu do końca seansu. To na pewno nie jest produkcja dla każdego. Twórczo w wielu aspektach spełniona, zupełnie inna od tego, co w kinie do tej pory widzieliśmy, ale też pełna rozczarowania.

 

6/10

Daniel Sztyk – Poinformowani.pl

Daniel Sztyk

Rozkochany w kinie i literaturze student polonistyki. W wolnych chwilach, gdy akurat nie siedzi w kinie, ogląda Premier League, by rozkoszować się magią futbolu. E-mail: danielszdanielsztyk@gmail.com