Siatkówka: coraz mniej niepokonanych drużyn w 1. Lidze kobiet
- Dodał: Enwer Półtorzycki
- Data publikacji: 03.10.2021, 00:10
Sobotnie mecze na pierwszoligowych parkietach nie przyniosły sensacji, niespodzianki ani tym bardziej totalnej deklasacji. Zespoły stopniowo wchodzą w sezon, przenosząc na mecze wypracowane wcześniej schematy. Szukają stabilizacji zarówno w pojedynczych elementach, jak i współpracy różnych formacji. W tej serii gier na sześć rozegranych spotkań cztery zakończyły się zwycięstwem gospodarzy, a w dwóch decydował tie-break.
Kolejkę rozpoczęło starcie drużyn z Częstochowy i Sosnowca. Zespołów, które przed tygodniem zaznały goryczy porażki i robiły wszystko, aby uniknąć negatywnej serii już na początku sezonu. Smaczku tej rywalizacji dodał fakt, iż obie ekipy dokonały wzajemnej transakcji. Pod Jasną Górę trafiła środkowa Agnieszka Czerwińska, a szeregi Płomienia zasiliła atakująca Natalia Sidor. Ze zwycięstwa cieszyła się jednak pierwsza, która szybkim atakiem zakończyła całe spotkanie. Spotkanie, które przebiegało pod dyktando gospodyń. Nawet w premierowym, przegranym secie podopieczne trenera Krzysztofa Stelmacha starały się grać swoją siatkówkę, mimo serii niewymuszonych błędów własnych. Dominacja na siatce i skuteczność w ataku pozwoliły zdobyć im jednak komplet „oczek”.
Częstochowianka Częstochowa – Asotra Płomień Sosnowiec 3:1 (19:25, 25:22, 26:24, 25:14)
Na potyczkę ligową do Nowego Dworu Mazowieckiego przyjechał zespół z Wieliczki. Zespół, który w pierwszej kolejce pokonał faworyzowanego Energetyka. Wyróżnił się efektywną grą przy siatce oraz skuteczną ofensywą również w kontratakach i trudnych piłkach sytuacyjnych. Tym razem jednak sił starczyło tylko na wygranie pierwszej partii. W kolejnych do głosu doszły gospodynie. Opanowały nerwy i z każdą kolejną akcją stawały się coraz pewniejsze zwłaszcza w ataku. Nie szukały tylko rozwiązań siłowych, a przy mniej dokładnym przyjęciu potrafiły obić blok rywalek lub oprzeć o niego piłkę, by powtórzyć akcje. Tę powtarzalność udało im się utrzymać do końca spotkania i zainkasować trzy punkty.
LOS Nowy Dwór Mazowiecki – UJ CM7r Solna Wieliczka 3:1 (16:25, 25:16, 25:15, 25:11)
Faworyt rozgrywek Grupa Azoty Roleski PWSZ Tarnów udał się na kolejny mecz do Krosna. Do zespołu, w którym radykalnie przebudowano skład z myślą o poprawie dwunastego miejsca z poprzedniego sezonu. Kibicie nie mogli jednak oszacować poziomu nowego zestawienia siatkarek, gdyż ich mecz pierwszej kolejki przeciwko SMS Szczyrk został przeniesiony na drugą połowę października. Potencjału nie pokazał również mecz z Tarnowiankami, dość jednostronny na cały dystansie. To faworytki kontrolowały spotkanie, utrzymując bezpieczną przewagę, a chwilowe przestoje niwelowały skutecznością w polu serwisowym.
Krośnieńskie Stowarzyszenie Siatkówki Karpaty Krosno - Grupa Azoty Roleski PWSZ Tarnów 0:3 (19:25, 22:25, 17:25)
Trzy sety zobaczyli również kibice w meczu mieleckiej Stali z zespołem SAN-Pajda Jarosław. Obie ekipy przed startem sezonu zostały przebudowane i wzmocnione, a jedną z tych zmian było awans Przemysława Michalczyka na stanowisko pierwszego trenera, lecz nie drużyny z Jarosławia, gdzie były członkiem sztabu szkoleniowego, a właśnie Stali. Wiedza i doświadczenie, jakie posiadł pomogły mu w rozszyfrowaniu rywalek. Milczanki od początku spotkania cechowała pewność siebie, jaką przekładały na wypracowane schematy. Szybko budowały przewagę, jaką konsekwentnie utrzymywały. Dominowały w grze przy siatce, dzięki czemu punktowe bloki wspierane pasywnymi pozwalały wyprowadzać liczne kontrataki. To wystarczyło, aby zapisać na swoim koncie komplet „oczek”.
ITA TOOLS STAL Mielec – SAN-PAJDA Jarosław 3:0 (25:17, 25:22, 25:15)
Rywalizacja ekip ze Stężycy i Poznania określana była, jako pojedynek debiutanckiej młodości i stabilnego doświadczenia. Oba zespoły zaliczyły bolesny start ligi, tym bardziej chciały udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy. Jak się później okazało, druga kolejka nie rozwiała ich wątpliwości odnośnie aktualnej formy. Żadna drużyna na potrafiła utrzymać skuteczności na dystansie całego spotkania. Pierwsze dwie odsłony wygrał beniaminek, który odrzucał rywalki od siatki, co pozwalało na ustawienie bloku i strefowej obrony. Kolejne dwa sety to powrót Poznanianek, ich zagrywek i gry pierwszym tempem. O zwycięstwie decydował tie-break, w którym górę wzięło doświadczenie. Minimalizacja błędów oraz cierpliwość przy długach akacjach nagrodziła siatkarki Energetyka.
GKS „Wieżyca 2011” Politechnika Gdańska Stężyca – ENEA Energetyk Poznań 2:3 (25:23, 25:20, 21:25, 8:25, 10:15)
Na koniec drugi pięciosetowy „horror” zafundowały drużyny z Białegostoku i Warszawy. Obie będące beniaminkami znały się doskonale, gdyż w poprzednim sezonie rywalizowały w ramach jednej grupy. Sobotni mecz pokazał, że zacięte potyczki tych zespołów przeniosły się z drugo na pierwszoligowe rozgrywki. Żadna nie potrafiła uzyskać zdecydowanej przewagi, a na zwycięską partię jednej natychmiast odpowiadała druga. O końcowym triumfie zdecydował, więc tie-break. W nim pierwsze symptomy stabilizacji pokazały gospodynie. Mimo nerwów i emocji potrafiły przedłożyć na piątego seta skuteczności bloku i efektywność zagrywki, jakimi cechowały się w wygranej czwartej odsłonie.
KS BAS Kombinat Budowlany Białystok – KS AZS AWF Warszawa 3:2 (20:25, 25:18, 19:25, 25:15, 15:10)