NBA: kompromitująca porażka Celtics w TD Garden
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 02.11.2021, 10:40
Aż osiemnaście zespołów rozegrało swoje spotkanie zeszłej nocy na parkietach NBA. W tych dziewięciu meczach mieliśmy kilka fantastycznych indywidualnych występów, jak chociażby ten Cole Anthony'ego, który zapewnił zwycięstwo Magic nad Timberwolves. Nie zabrakło również tych słabszych momentów, który zdecydowanie w starciu przeciwko Bulls zaliczyli gracze Celtics, notując swoją piątą porażkę w sezonie.
Boston Celtics — Chicago Bulls
Pierwszym przystankiem naszej podróży po NBA jest bostońska TD Garden, gdzie znajdujący się w dołku Celtics podejmowali mocnych na starcie rozgrywek Bulls. Podopiecznym Ime Udoki bardzo zależało na dobrym występie i przełamaniu złej passy, jednak początek spotkania należał do drużyny gości. Świetna gra DeMara DeRozana (37pkt, 7zb, 15/20 z gry) sprawiła, że w połowie drugiej kwarty Byki prowadziły różnicą jedenastu oczek. Wtedy jednak swój serial punktowy zaliczył Jaylen Brown (28pkt, 7zb, 3as), który zdobył trzynaście kolejnych punktów dla Celtics, a jego ekipa zakończyła połowę, prowadząc 67:59. W trzeciej kwarcie dzięki grze Browna oraz Dennisa Schrodera — 11 ze swoich 13 oczek w tej części gry — Boston zdołał powiększyć przewagę na 96:77 na dwie i pół minuty przed końcem odsłony. Ciężko jakkolwiek wyjaśnić to, co stało się później. Goście rzucili się do odrabiani strat, a kolejne punkty po niesamowitych akcjach zdobywał Zach LaVine (26pkt, 3zb, 7as). To właśnie dzięki niemu drużyna odrobiła całą stratę, a w końcówce piłkę przejął DeRozan, który celnymi rzutami pozbawił Celtics wszelkich złudzeń. Ostatnią kwartę gospodarze przegrali 11:39, a duża w tym zasługa Jaysona Tatuma, który forsował rzuty (1/8 w kwarcie), na co po meczu zwrócił uwagę jego kolega z drużyny, Marcus Smart - "Wszystkie drużyny wiedzą, jakim zagrożeniem są Jaylen Brown oraz Jayson Tatum. Celem każdej z nich jest zmuszenie tej dwójki do oddawania piłki reszcie zespołu. Oni jednak nie chcą podawać i będę musieli się tego nauczyć".
New York Knicks — Toronto Raptors
Drugą halą, jaką odwiedzimy, jest legendarne Madison Square Garden, a w niej New York Knicks mierzyli się w nocy z Toronto Raptors. Gospodarze byli zdecydowanym faworytem do zwycięstwa, szczególnie podczas nieobecności Pascala Siakama oraz Scottiego Barnesa w szeregach rywali. Pierwszy minuty wyglądały więc dokładnie tak, jak się można było spodziewać. Knicks bardzo szybko wypracowali sobie kilkunastopunktowe prowadzenie, a kapitalnie w pierwszej kwarcie prezentował się Julius Randle, który zdobył w niej 18 ze swoich 22 punktów. Od połowy drugiej kwarty, kiedy Knicks osiągnęli piętnaście oczek przewagi, goście zaczęli wracać do gry. Najpierw Raptors zmniejszyli straty dobrą końcówką pierwszej połowy, a następnie zdeklasowali rywali w trzeciej kwarcie, wygrywając ją 38:22. Na bardzo ciekawy zabieg zdecydował się Nick Nurse, który przez całą odsłonę pozostawił na parkiecie piątkę Anunoby - Mykhailiuk - Trent Jr. - VanVleet - Birch, a Ci odpłacili się trenerowi kapitalną grą. W czwartej kwarcie odrobić straty próbował jeszcze RJ Barrett (27pkt, 6zb), ale był w tych działaniach całkowicie osamotniony i ostatecznie to Raptors cieszyli się z wygranej 113:104. Bohaterem przyjezdnych był zdecydowanie OG Anunoby, dla którego 36 punktów jest najlepszym wynikiem w karierze.
Minnesota Timberwolves — Orlando Magic
Na koniec zawitamy jeszcze do Target Center, gdzie miejscowi Timberwolves gościli zawodników Orlando Magic. Przed meczem zdecydowanym faworytem byli gospodarze, którzy zaliczyli niezły start sezonu, a co najważniejsze w przypadku Leśnych Wilków, żaden z koszykarzy nie narzeka na problemy zdrowotne. Tak więcej od pierwszych minut, choć gra była wyrównana, to Timberwolves znajdowali się w pozycji zespołu kontrolującego przebieg gry. Przewaga raz zwiększała się do jedenastu oczek, by po chwili na tablicy wyników pokazał się wynik remisowy. Po trzech kwartach przewaga podopiecznych Chrisa Fincha wynosiła sześć punktów i nic nie zapowiadało tego, co nastąpiło w ostatnich dwunastu minutach. To było całkowite załamanie gry w ataku, podobne do wyżej wspomnianego przypadku Celtics. Minnesota w czwartej kwarcie trafiała na skuteczności 19% z gry, oddając ledwie cztery celny próby. Z kolei Magic napędzani byli przez fenomenalnego tej nocy Cole Anthony'ego (31pkt, 9zb, 8as), który tylko w tej kwarcie zdobył 14 punktów, zebrał 4 piłki oraz rozdał 3 asysty, trafiając przy tym cztery z pięciu prób zza łuku. Rozgrywającego przyjezdnych wspomógł Franz Wagner (28pkt, 4zb) i ostatecznie do Orlando Magic wygrało 115:97, notując drugie zwycięstwo w sezonie. Po stronie pokonanych solidne spotkanie rozegrali Karl-Anthony Towns (23pkt, 16zb, 6as) oraz Anthony Edwards (24pkt, 6zb, 3as).
Komplet wyników minionej nocy:
Charlotte Hornets — Cleveland Cavaliers 110:113 (21:40, 28:25, 27:23, 34:25)
LaMelo Ball 30pkt, 7zb, 6as — Jarrett Allen 24pkt, 16zb, 3blk
Indiana Pacers — San Antonio Spurs 131:118 (43:33, 35:23, 31:27, 22:35)
Domantas Sabonis 24pkt, 13zb, 6as — Dejounte Murray 16pkt, 6as
Philadelphia 76ers — Portland Trail Blazers 113:103 (27:21, 27:32, 32:28, 27:22)
Andre Drummond 14pkt, 15zb, 7as, 5prz — Damian Lillard 20pkt, 7zb, 10as
Atlanta Hawks — Washington Wizards 118:111 (34:23, 29:37, 21:17, 34:34)
Trae Young 26pkt, 4zb, 6as — Bradley Beal 24pkt, 3as
Boston Celtics — Chicago Bulls 114:128 (35:34, 32:25, 36:30, 11:39)
Jaylen Brown 28pkt, 7zb, 3as — DeMar DeRozan 37pkt, 7zb
New York Knicks — Toronto Raptors 104:113 (34:26, 23:27, 22:38, 25:22)
RJ Barrett 27pkt, 6zb — OG Anunoby 36pkt, 6zb
Memphis Grizzlies — Denver Nuggets 106:97 (31:26, 29:32, 22:15, 24:24)
Ja Morant 26pkt, 7zb, 8as — Nikola Jokic 23pkt, 7zb, 7as
Minnesota Timberwolves — Orlando Magic 97:115 (32:26, 26:27, 20:19, 19:43)
Karl-Anthony Towns 23pkt, 16zb, 6as — Cole Anthony 31pkt, 9zb, 8as
Los Angeles Clippers — Oklahoma City Thunder 99:94 (14:23, 26:21, 26:30, 33:20)
Paul George 32pkt, 9zb, 7as, 3prz — Shai Gilgeous-Alexander 28pkt, 7zb
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.