Tuvalu: szef MSZ wygłosił przemówienie, stojąc w oceanie
- Dodał: Damian Olszewski
- Data publikacji: 10.11.2021, 06:01
Tuvalu i inne państwa wyspiarskie są najbardziej zagrożone podnoszeniem się poziomu oceanów. Minister spraw zagranicznych Tuvalu, Simon Kofe, wygłosił przemówienie, ubrany w garnitur, stojąc przy mównicy po kolana w oceanie. Wcześniej nagrane wideo pokazano we wtorek (9.11) podczas szczytu klimatycznego COP26.
Kofe podszedł do sprawy w sposób pokaż, nie mów. Mównica, z której przemawiał, została postawiona w miejscu, w którym jeszcze do niedawna był suchy ląd. Wody wokół Tuvalu, którego najwyższy punkt znajduje się ok. 4,6 m nad poziomem morza, podnoszą się około 0,5 cm rocznie. To szybciej niż średnia światowa. Przedstawiciel tego położonego na atolu państwa ostrzega, że bez globalnych działań jego ziemia - tak, jak jej sąsiedzi - prawie na pewno zostanie całkowicie zatopiona. Nisko położone Tuvalu zostało sklasyfikowane jako wyjątkowo podatne na zmiany klimatyczne przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju.
Kofe podczas przemówienia zwrócił uwagę na to, że osiem wysp Tuvalu jest świętych dla ok. 12 tys. mieszkańców.
- Były domem naszych przodków, są domem naszych ludzi dzisiaj i chcemy, aby pozostały domem naszych ludzi w przyszłości - powiedział. - O tym właśnie mówimy, wyginięciu języków, kultury i ludzkiego życia, i dlaczego mielibyśmy to zaakceptować? - dodał.
Pandemia SARS-CoV-2 powstrzymała większość przywódców wysp pacyficznych przed wzięciem udziału w szczycie klimatycznym w Glasgow. Powodem były m.in. brak szczepionek, drogie testy na COVID-19 oraz wysokie ceny biletów i zakwaterowania. Ostatecznie w szczycie osobiście uczestniczyli przywódcy tylko trzech wyspiarskich krajów Pacyfiku: Fidżi, Palau i Tuvalu.
Niektóre kraje wyspiarskie na Pacyfiku wypełniły swoje delegacje COP26 przedstawicielami swoich misji w Stanach Zjednoczonych i Europie. Nie zmienia to jednak faktu, że całościowo te mikropaństwa mają mniej urzędników rządowych wysokiego szczebla i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego w Glasgow niż na poprzednich szczytach klimatycznych. Aktywiści klimatyczni twierdzą, że utrudnia to uczestnictwo w spotkaniach i wywieranie nacisku na niektórych z największych emitentów na świecie, w tym USA i Chiny.