NBA: 10. wygrana z rzędu Grizzlies, game-winner Ingrama
Erik Drost

NBA: 10. wygrana z rzędu Grizzlies, game-winner Ingrama

  • Dodał: Marcin Weiss
  • Data publikacji: 12.01.2022, 09:30

Tylko sześć meczów zostało rozegranych minionej nocy na parkietach NBA, co nie oznacza, że nie wydarzyło się nic ciekawego. W hitowym starciu pomiędzy Memphis Grizzlies, a Golden State Warriors triumfowała ekipa Ja Moranta, która przedłużyła tym samym serie wygranych do dziesięciu kolejnych spotkań. Emocje do samego końca towarzyszyły również graczom New Orleans Pelicans oraz Minnesoty Timberwolves, a gdy wszyscy szykowali się do dogrywki, kapitalną trójką w ostatniej sekundzie popisał się Brandon Ingram, który zapewnił gospodarzom zwycięstwo 128:125.

 

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors

Zdecydowanie najciekawiej zapowiadało się starcie pomiędzy Warriors Grizzlies, czyli pierwszej drużyny w całej lidze z ekipą, która wygrała dziewięć poprzednich spotkań. Miśki miały już na swoim rozkładzie między innymi Phoenix SunsBrooklyn NetsCleveland Cavaliers czy też Los Angeles Lakers, pokonując każdą z tych ekip w meczach wyjazdowych. Jednocześnie Grizzlies ustanowili rekord organizacji w liczbie kolejnych zwycięstw, a w spotkaniu przeciwko Warriors zamierzali te serie wydłużyć.

 

Sam początek meczu był mocny w wykonaniu przyjezdnych, którzy po dwóch minutach prowadzili 8:2, a po cztery oczka mieli na koncie Klay Thomspon oraz Andrew Wiggins. Gospodarze zebrali się jednak do natychmiastowej odpowiedzi i przez następnie trzy minuty przeprowadzili serial 14 punktów z rzędu, a pod koniec kwarty prowadzili nawet 24:14. Kapitalne wejście w spotkanie zaliczył Ja Morant (29pkt/5zb/8as), który już pierwszą odsłonę zakończył z 15 punktami na koncie. W drugiej kwarcie dominacja Miśków była jeszcze bardziej wyraźna, dzięki czemu po sześciu minutach ich przewaga wzrosła do 18 oczek. Wtedy jednak sygnał do odrabiania start dał Stephen Curry (27pkt/10zb/10as/2prz), a po trójce Klaya w ostatnich sekundach pierwszej połowy goście przegrywali już tylko 51:59.

 

Druga część gry rozpoczęła się od serialu punktowego podopiecznych Steve'a Kerra, którzy w pierwszych czterech minutach zdobyli 17 punktów, przy ledwie dwóch po stronie rywali. W całej kwarcie Warriors rzucali na świetnej skuteczności 61% z gry, ale lepsza końcówka odsłony w wykonaniu Grizzlies sprawiła, że przed ostatnią odsłoną przewaga gości wynosiła ledwie trzy oczka. Czwarta kwarta to z kolei całkowite załamanie całej ofensywy Golden State, którzy trafiali na fatalnej skuteczności 26% z gry oraz 15% zza łuku. Gospodarze zagrali natomiast bardzo zespołowo i zdominowali rywali w walce na tablicach, dzięki czemu w na 4 minuty przed końcem meczu przeprowadzili serial punktowy 6:0, zwiększając swoje prowadzenie do 109:100. W ostatnich minutach przyjezdni nie byli już w stanie nawiązać walki i ostatecznie Memphis Grizzlies wygrali 116:108, zapisując tym samym dziesiąte kolejne zwycięstwo na koncie.

 

"Po prostu lubię być pod presją. Czuję, że właśnie wtedy gram najlepiej i dlatego chce oddawać najważniejsze rzuty, brać na siebie odpowiedzialność" - mówił po meczu Ja Morant.

 

New Orleans Pelicans - Minnesota Timberwolves

Wielkie emocje oraz walka do ostatnich sekund towarzyszyły kibicom w hali Smoothie King Center, gdzie miejscowi Pelicans podejmowali Timberwolves. Na ten moment gracze Chrisa Fincha znajdują się w dość komfortowej sytuacji jeśli chodzi o grę w play-inach, czego nie można powiedzieć o ich dzisiejszym przeciwniku. Pelicans od początku sezonu muszą sobie radzić bez Ziona Williamsona, a także przez różne urazy kilka spotkań opuścił Brandon Ingram.

 

Mecz od samego początku był niewiarygodnie wyrównany, co potwierdza liczba aż dziewiętnastu zmian prowadzenia. W pierwszej kwarcie obie ekipy rzucały na bardzo wysokiej skuteczności z gry, dzięki czemu ich grę oglądało się z wielką przyjemnością. Po stronie gości bardzo dobre wejście w mecz zaliczył D'Angelo Russell (18pkt/10as), na co odpowiedział Brandon Ingram (33pkt/4zb/9as) - obaj rzucili po dziesięć punktów. Druga odsłona to z kolei fantastyczna gra Pelikanów po obu stronach parkietu, co zaowocowało 61% skutecznością w ataku, a także ograniczeniem rywali do ledwie 37% z gry. Dodatkowo gospodarze zakończyli pierwszą połowę serialem punktowym 7:0 i na przerwę schodzili przy prowadzeniu 65:59.

 

Po zmianie stron przewaga Pels wzrosła w pewnym momencie do 13 oczek i wydawać się mogło, że podopieczni Williego Greena będą w stanie kontrolować spotkanie. Goście próbowali tworzyć kolejne seriale punktowe, ale przeciwnicy zawsze znajdowali odpowiedź, dzięki czemu przed ostatnią kwartą Pelicans prowadzili 97:89. W niej miała jednak miejsce eksplozja formy Anthony'ego Edwardsa (28pkt/4zb/5as), który zaczął trafiać rzut za rzutem, doprowadzając tym samym do bardzo zaciętej końcówki. Na 1:40 przed końcem Timberwolves przegrywali 112:117. Wtedy zaczęło się prawdziwe show dwóch artystów - Edwardsa oraz Ingrama. Na trafienie zawodnika Wolves zza łuku Brandon odpowiedział tym samym, tyle że z faulem obrońcy. Chwilę później Anthony ponownie rzucił za trzy punkty, na co Ingram odpowiedział jeszcze jednym trafieniem zza łuku, po którym gospodarze prowadzili 124:118. W kolejnych akcjach przyjezdni odrabiali jednak straty i po trafieniu Russella na trzy sekundy przed końcem na tablicy wyników mieliśmy remis 125:125. Oczywiste było, że następna akcja New Orleans Pelicans zostanie rozpisana na Brandona Ingrama, co nie przeszkodziło skrzydłowemu w uwolnieniu się od obrońcy. Ingram otrzymał piłkę ponad 8 metrów od kosza i oddał piękny rzut, który czysto przeciął siatkę, zapewniając tym samym wygraną gospodarzy 128:125.

 

"Nie byłem nastawiony na oddanie jak największej ilości rzutów. Jednak wraz z meczem stawałem się coraz pewniejszy, wszedłem w swój rytm, a koledzy z drużyny dobrze znajdowali mnie swoimi podaniami." - skwitował swój występ bohater meczu, Brandon Ingram.

 

Komplet wyników minionej nocy:

Washington Wizards - Oklahoma City Thunder 122:118 (30:31, 28:30, 36:32, 28:25)

Kyle Kuzma 29pkt/5zb/3as - Shai Gilgeous-Alexander 32pkt/3zb/8as

Toronto Raptors - Phoenix Suns 95:99 (31:23, 17:23, 23:23, 24:30)

Pascal Siakam 22pkt/7zb/7as/3prz - Jae Crowder 19pkt/5zb/3as/2prz

Chicago Bulls - Detroit Pistons 133:87 (28:27, 33:25, 36:14, 36:21)

DeMar DeRozan 20pkt/12zb/7as - Josh Jackson 16pkt/2prz

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors 116:108 (28:24, 31:27, 28:39, 29:18)

Ja Morant 29pkt/5zb/8as/2blk - Stephen Curry 27pkt/10zb/10as/2prz

New Orleans Pelicans - Minnesota Timberwolves 128:125 (35:36, 30:23, 32:30, 31:36)

Brandon Ingram 33pkt/4zb/9as - Karl-Anthony Towns 26pkt/8zb/5as/3prz

Los Angeles Clippers - Denver Nuggets 87:85 (16:18, 12:23, 27:25, 32:19)

Amir Coffey 18pkt/5zb/7as/4prz - Aaron Gordon 30pkt/12zb

Marcin Weiss – Poinformowani.pl

Marcin Weiss

Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.