
Putin chce utrzymać wpływy na Bałkanach. W tym celu deleguje istotnego wysłannika do Serbii
- Dodał: Damian Olszewski
- Data publikacji: 22.02.2022, 01:02
Serbskie prorządowe media poinformowały w poniedziałek (21.02), że w najbliższych dniach do Belgradu ma przybyć najwyższy wysłannik Kremla ds. bezpieczeństwa i Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. Ma on się spotkać z prezydentem sojuszniczej Serbii, Aleksandarem Vuciciem. Rząd rosyjski nie wydał w tej sprawie oficjalnego oświadczenia.
Jak donosi agencja Associated Press, rozmowy mają podobno dotyczyć podejrzeń rządu w Moskwie o to, że najemnicy z Albanii, Kosowa oraz Bośni i Hercegowiny są wysłani do walki po stronie ukraińskiej z prorosyjskimi separatystami w obawie przed rosyjską inwazją. Dla porównania, w przeszłości dziesiątki serbskich bojowników walczyły we wschodniej Ukrainie, ale po stronie prorosyjskich rebeliantów.
- Istnieją informacje, że najemnicy są rekrutowani w Kosowie, Albanii oraz Bośni i Hercegowinie, aby wytrącić Rosję z równowagi - wysnuł w zeszłym tygodniu oskarżenia szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow, cytowany przez agencję TASS. Urzędnicy ww. krajów, a także Republiki Kosowa, zdementowali jednak te doniesienia.
Sam prezydent Vucic zwołał w ten poniedziałek spotkanie najwyższych funkcjonariuszy bezpieczeństwa Serbii, którzy podobno omówili również doniesienia o najemnikach z Bałkanów udających się na Ukrainę. Oficjalnie serbski rząd zachowuje neutralność w kwestii rosyjsko-ukraińskiego konfliktu, jednak serbskie partyjne media przekazują w codziennych komunikatach kremlowską narrację o agresji ze strony ukraińskiej.
Podobnie jak w przypadku innych państw bałkańskich, władze Serbii formalnie starają się o wstąpienie do Unii Europejskiej. Problem w tym, że coraz bardziej radykalizujący się Vucic odmówił dostosowania swojej polityki zagranicznej do bloku 27 państw członkowskich. Przywódca, którego 3 kwietnia czekają wybory parlamentarne, bardziej zwraca się w kierunku współpracy ekonomiczno-militarnej z rządami w Pekinie i właśnie w Moskwie.
Z kolei Bośnia i Hercegowina znajduje się w środku kryzysu polityczno-etnicznego, który zdaniem zachodnich urzędników jest podsycany przez władze Kremla w celu destabilizacji regionu. Grozi to zerwaniem pokoju w Bośni i Hercegowinie po wojnie z lat 1992-1995. Zdaniem ekspertów złośliwe wpływy Putina na Bałkanach mogę w przyszłości zaowocować też wznowieniem konfliktu zbrojnego w Kosowie, które oddzieliło się od Serbii w 2008 r. Rosyjskie i chińskie wpływy rzutują także na napięcia w Macedonii Północnej i Czarnogórze, które należą do NATO.
Moskiewski rząd wielokrotnie zaprzeczył tym twierdzeniom, zastrzegając jednak, że Bośnia i Hercegowina, Serbia oraz Kosowo nie będą nigdy mogły dołączyć do Sojuszu Północnoatlantyckiego.