Paryż-Nicea: udana szarża młodego Burgaudeau

  • Dodał: Paweł Ukleja
  • Data publikacji: 11.03.2022, 16:29

Mathieu Burgaudeau (Francja, TotalEnergies) po samotnym ataku na osiem kilometrów przed metą został zwycięzcą szóstego etapu wyścigu Paryż-Nicea. Tuż za jego plecami finiszowali Mads Pedersem (Dania, Trek-Segafredo) i Wout van Aert (Belgia, Jumbo-Visma). Koszulkę lidera przed królewskim etapem utrzymał Primoż Roglić (Słowenia, Jumbo-Visma). 

 

Piątkowy etap był lekkim przedsmakiem tego, co czeka nas w sobotę. Dzisiejszy odcinek prowadzący z Courthezon do Aubagne liczył 213,6 kilometra i był najdłuższym w tegorocznej edycji. Organizatorzy poważnie zadbali o urozmaicenia i umiejscowili na trasie aż pięć górskich premii. Były to kolejno: Col de Murs (10,4 km, 4,3%), Col de Sambuc (3,7 km, 5,7%), Col des Portes (3,2 km, 4,7%), Col de Pas de la Couelle (5,3 km, 4,1%) oraz Col de l'Espigoulier (11 km, 4,4%). Szczyt ostatniego podjazdu znajdował się jednak 30 kilometrów przed metą, więc najprawdopodobniejszym scenariuszem na dziś był finisz z uszczuplonej grupy. 

Krótko po starcie od peletonu odłączyła się sześcioosobowa ucieczka. W jej skład wchodzili: Jewgienij Fiodorow (Kazachstan, Astana Qazaqstan Team), Valentin Madouas (Francja, Groupama-FDJ), Johan Jacobs (Szwajcaria, Movistar Team), Sebastien Grignard (Belgia, Lotto Soudal), Julius van den Berg (Holandia, EF Education-EasyPost) oraz Victor Koretzky (Francja, B&B Hotels-KTM). Ich przewaga w połowie etapu wynosiła około trzech minut.  

 

Kolejne premie na trasie padały łupem Valentina Madouas, dzięki czemu Francuz umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji górskiej. 85 kilometrów przed metą od ucieczki odpadł Belg Grignard i niedługo później został schwytany przez stopniowo rozpędzający się peleton. Przewaga harcowników malała i u podnóża ostatniego podjazdu wynosiła już około minutę. Col de l'Espigoulier zweryfikował siły uciekinierów. Prowadząca grupa zaczęła się dzielić. Na czele pozostali jedynie Johan Jacobs i Victor Koretzky. Po ataku z peletonu dołączył do nich Matthew Holmes (Wielka Brytania, Lotto Soudal), jednak cała trójka została złapana 27 kilometrów przed metą, tuż za ostatnią premią górską.

 

Na zjeździe zaatakował Soren Kragh Andersen (Dania, Team DSM). Akcja Duńczyka wprowadziła niemałe zamieszanie w peletonie i spowodowała, że ten podzielił się na zjeździe. Na czele utrzymała się grupa kilkudziesięciu kolarzy, która szybko dopadła zawodnika niemieckiej drużyny. Na małym wzgórku osiem kilometrów przed metą na atak zdecydował się Mathieu Burgaudeau (Francja, TotalEnergies) i zdołał oderwać się od grupy na kilkanaście sekund. Waleczny Francuz dzielnie umykał w zakrętach rozpędzonemu peletonowi. Gdy znalazł się na ostatniej prostej grupa główna znajdowała się kilkadziesiąt metrów za nim, jednak kolarz TotalEnergies zdołał przekroczyć linię mety jako pierwszy. Z tym samym czasem jako drugi na metę wpadł Mads Pedersen (Dania, Trek-Segafredo), a pierwszą trójkę etapu zamknął lider klasyfikacji punktowej - Wout van Aert (Belgia, Jumbo-Visma). Dla 23-letniego Francuza było to pierwsze profesjonalne zwycięstwo w karierze. Koszulkę lidera wyścigu przed królewskim etapem utrzymał Primoż Roglić (Słowenia, Jumbo-Visma). 

Paweł Ukleja – Poinformowani.pl

Paweł Ukleja

Absolwent psychologii, którego zainteresowania wykraczają daleko poza obszar studiów. Od dziecka pasjonat sportu, zwłaszcza skoków narciarskich i kolarstwa szosowego, którymi to zajmuje się na łamach portalu Poinformowani.pl