Piłka nożna – Superpuchar Polski: czy jest sens rozgrywania tego typu spotkań?
- Dodał: Jan Wagner
- Data publikacji: 09.07.2022, 08:00
W sobotę 9 lipca o godzinie 20:10 na stadionie przy ulicy Bułgarskiej rozpocznie się sezon piłkarski w Polsce. Tradycyjnie pierwszym spotkaniem rozegranym na krajowym podwórku będzie mecz o Superpuchar, w którym najlepsza drużyna poprzedniej edycji Ekstraklasy – Lech Poznań zmierzy się ze zdobywcą Pucharu Polski – Rakowem Częstochowa.
Starcie to wzbudziło duże kontrowersje jeszcze na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Ze względu na grę w eliminacjach Ligi Mistrzów Kolejorza czeka już we wtorek arcyważny rewanż z Karabachem Agdam na stadionie rywala. W związku z tym działacze Lecha wnioskowali o przełożenie meczu z Rakowem, co umożliwiłoby piłkarzom poznańskiego zespołu wcześniejszy wylot do Baku. PZPN nie przychylił się jednak do tej prośby, a w Częstochowie decyzję tę przyjęto z zadowoleniem. Trener wicemistrzów Polski Marek Papszun skrytykował próby zmiany terminu spotkania, nazywając je niepoważnym tematem. Takie słowa mogą dziwić, ponieważ sam Raków zawnioskował o przełożenie meczu z Piastem Gliwice w drugiej kolejce Ekstraklasy z uwagi na zbliżającą się rywalizację z FK Astaną w kwalifikacjach do Ligi Konferencji.
W odpowiedzi na taki rozwój wydarzeń szkoleniowiec Lecha John van den Brom dał do zrozumienia, że w meczu z Rakowem wystąpią zawodnicy rezerwowi. Ma to umożliwić pierwszej jedenastce odpowiednią regenerację przed walką o awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Tego rodzaju lekceważenie starcia o pierwsze trofeum w sezonie, które nie jest zresztą na przestrzeni ostatnich lat wyjątkiem, rodzi pytanie o sens rozgrywania takiego spotkania jeszcze przed startem Ekstraklasy. Z gry o superpuchar zrezygnowano już choćby od 2005 roku w Austrii czy od 2016 roku w Czechach. Tymczasem we Włoszech mecz ów odbywa się w styczniu. Doświadczenia z poprzednich sezonów wskazują, że również PZPN powinien poważnie zastanowić się nad zmianą terminu lub nawet całkowitym zrezygnowaniem z rywalizacji o Superpuchar Polski.
Niemniej jednak, niezależnie od wszelkich kontrowersji związanych z terminem i pytań dotyczących celowości tego typu spotkań, sobotnie starcie przyniesie obu zespołom odpowiedzi na ważne pytania na początku nowego sezonu. Z uwagi na powstały w ostatnich miesiącach konflikt między Lechem a Rakowem możemy spodziewać się również ogromnych emocji i walki na boisku.
W pierwszym meczu przeciwko Karabachowi Agdam w drużynie Lecha zagrali niemal sami zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie wywalczyli tytuł mistrzowski. Spośród nowych nabytków szansę otrzymał jedynie bramkarz Artur Rudko. Na debiut w zespole Kolejorza cały czas czekają z kolei sprowadzeni latem Afonso Sousa i Georgiy Tsitaishvili. I o ile w tak ważnym starciu jak to otwierające eliminacje Ligi Mistrzów John van den Brom zdecydował się postawić na sprawdzone rozwiązania, o tyle przeciwko Rakowowi wspomnieni piłkarze z pewnością będą mieli okazję zaprezentować swój potencjał. Jeśli pokażą się z dobrej strony, stanowić mogą niezwykle istotne wzmocnienie jedenastki Lecha w perspektywie meczu w Baku. Podobną możliwość sprawdzenia się na tle silnego rywala otrzyma zapewne kilku młodych graczy poznańskiej drużyny.
Z kolei dla zespołu Rakowa starcie z Lechem będzie doskonałą okazją do sprawdzenia formy w meczu o stawkę jeszcze przed startem Ekstraklasy i rywalizacją z Astaną w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. W drużynie wicemistrzów Polski nie doszło w letnim okienku transferowym do wielu zmian, jednak niewykluczone, że również Marek Papszun da szansę występu sprowadzonemu ze Śląska Wrocław Fabianowi Piaseckiemu czy wypożyczonemu z AEKu Ateny Stratosowi Svarnasowi. W Częstochowie nie ukrywają także, że bardzo zależy im na powtórzeniu sukcesu sprzed roku, kiedy to Raków pokonał po rzutach karnych przy Łazienkowskiej Legię Warszawa.
Pomimo zbliżającego się rewanżu z Karabachem kibice Lecha z pewnością oczekiwać będą od swojej drużyny, że ta zrobi wszystko, by uniemożliwić zespołowi z Częstochowy obronę Superpucharu. Negatywne emocje, które w ostatnich miesiącach pojawiły się między oboma klubami, są bowiem bardzo silne. Wszystko zaczęło się w tym przypadku od finału Pucharu Polski na PGE Narodowym. Z uwagi na brak możliwości wniesienia na stadion sektorówek fani Kolejorza zdecydowali się zbojkotować mecz. Do protestu nie przyłączyli się sympatycy Rakowa, którzy z trybun oglądali zwycięstwo swojego zespołu 3:1. Następnie te same drużyny stoczyły między sobą walkę o tytuł Mistrza Polski, która zakończyła się skandalem. Podczas fety w Poznaniu prezes Lecha Piotr Rutkowski wykrzywiał wraz z kibicami wulgarne hasła na temat rywali z Częstochowy. W równie niestosowny sposób pseudokibice Kolejorza zareagowali na kampanię reklamową, promującą wspólne dopingowanie polskich zespołów w europejskich pucharach. Zdewastowali oni bowiem rozwieszone w stolicy Wielkopolski bilbordy.
Oczywiście tego typu sytuacji chcielibyśmy oglądać w piłce nożnej jak najmniej. Owa wrogość między klubami, którą dodatkowo zaognił spór dotyczący terminu spotkania, z pewnością przełoży się jednak na szczególną atmosferę starcia o pierwsze w sezonie trofeum. Mecze o Superpuchar Polski są zresztą w ostatnich latach istnym gwarantem emocji, a aż trzy z ostatnich pięciu rozstrzygnęły dopiero rzuty karne. Czy podobnie będzie w spotkaniu Lecha z Rakowem? O tym przekonamy się już o 20:10, kiedy na stadionie przy Bułgarskiej sędzia zagwiżdże po raz pierwszy.