PKO Ekstraklasa: emocjonujący klasyk na remis

  • Dodał: Dominik Mazur
  • Data publikacji: 19.08.2022, 22:45

Górnikowi sił do świetnej gry wystarczyło mniej więcej tylko do 70. minuty. I tak był blisko, by wywieźć z Łazienkowskiej trzy punkty, gola na 2:2 (1:0) stracił dopiero w doliczonym czasie gry. Nie zawiedliśmy się - ligowy klasyk przy 25 tysiącach kibiców był gorący i emocjonujący od początku do końca. 

 

W Warszawie do pierwszego gwizdka z perspektywy kibiców Legii zgadzało się wszystko: 25 tysięcy sprzedanych biletów, święto na trybunach przy Łazienkowskiej 3, odpalone fajerwerki. Potem fajerwerki odpalali do przerwy już tylko goście, choć w składzie brakowało Lukasa Podolskiego. Górnik Zabrze imponował nie pierwszy raz w tym sezonie organizacją gry, kompaktową, zespołową grą na dobrej intensywności. Rajdy i wrzutki wahadłowych czy ustawionych na skrzydłach Roberta Dadoka i Mateusza Cholewiaka były przygotowane i zaplanowane.

 

Dokładnie tak jak rozwiązanie rzutu wolnego z 26. minuty. Wrzutka Erika Janży, najwyżej wyskoczył w tłoku Aleksander Paluszek i pokonał Kacpra Tobiasza. Golkiper Legii liczył w wywiadzie w przerwie spotkania, że, biorąc pod uwagę to jak nierówno gra warszawska drużyna, druga odsłona będzie lepsza. Ciekawie było usłyszeć też strzelca gola, który z rozbrajającą pewnością siebie rzucił do zagajającego rozmowę reportera: – Dla nas nasza dobra gra nie jest zaskakująca. Tak chcemy grać. Trenujemy mocno stałe fragmenty i dlatego tak dobrze nam wychodzą – odpowiedział po tym jak Tomasz Lipiński przypomniał, że w meczu z Rakowem Paluszek strzelił gola po rzucie rożnym. Legia nie miała żadnej stuprocentowej okazji, Górnicy mogli spokojnie podwyższyć, ale Dadok i Cholewiak w sytuacji, gdy mieli strzelać nie odnaleźli się tak dobrze jak przy rajdach zakończonych próbą wrzutki. Jedynym zmartwieniem dla ekipy Bartoscha Gaula okazały się wymuszone urazami dwie zmiany. W drugiej odsłonie musiał jeszcze wykorzystać trzecią, bo na skurcze narzekał Paluszek.  

 

Wydawało się, że nadzieje Tobiasza na drugą lepszą połowę po tej słabiutkiej okażą się płonne. Dziesięć minut po jej rozpoczęciu Piotr Krawczyk skorzystał z tego, że Filip Mladenović instynktownie wybił futbolówkę wprost pod jego nogi. Wszystko układało się po myśli Górnika, choć Kosta Runjaić oczywiście nie stał z założonymi rękami i wpuścił na boisko np. Carlitosa, wracającego do gry w Legii i w Ekstraklasie po niemal równo trzech latach od transferu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oprócz uderzenia Josue z rzutu wolno opadającego na poprzeczkę uderzenia z główki Ernesta Muciego nie było sygnałów ostrzegawczych. 

 

Aż Richard Jensen machnął ręką bez zastanowienia i chyba nie kontrolując, gdzie stoi Artur Jędrzejczyk. Obrońca Legii padł w polu karnym po tym jak Jensen dotknął jego twarzy. Sędzia Łukasz Kuźma podyktował jedenastkę, którą w 84. minucie wykorzystał Josue. Prosił się o problemy, gdy prowokacyjnie ruszył do Daniela Bielicy, ten wyczuł jego intencje, ale strzał był za mocny. Prosił się o problemy również Górnik. Faul Jensena na Carlitosie na drugą żółtą kartkę, sprawił, że kilka minut goście grali w osłabieniu. I z tego osłabienia rywali Legia skwapliwie skorzystała. Przeciągnięte dośrodkowanie do Mladenovicia, który zgrał w pole karne, a tam z bardzo bliska piłkę do siatki wpakował Lindsay Rose.  

 

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 2:2 (0:1)

Bramka: 84’ Josue (kar.), 90’+2 Rose – 26’ Paluszek, 55’ Krawczyk

Legia: Tobiasz – Johansson (46’ Augustyniak), Rose, Jędrzejczyk, Mladenović – Charatin (46’ Ślisz), Wszołek, Josue, Kapustka (73’ Pich), Baku (61’ Carlitos) – Muci. 

Górnik: Bielica – Paluszek (70’ Szymański), Janicki, Jensen – Olkowski (70’ Wojtuszek), Mvondo, Kotzke (29’ Kotzke), Janża – Dadok (43’ Włodarczyk), Krawczyk, Cholewiak. 

Żółte kartki: Charatin, Mladenović, Jędrzejczyk – Paluszek, Jensen, Szymański, Bielica.

Czerwona kartka: Jensen (2. żółta).

Sędzia: Łukasz Kuźma.

Dominik Mazur – Poinformowani.pl

Dominik Mazur

Sentymentalny fan futbolu, kobiecego tenisa stołowego i sitcomów. Osoba z niepełnosprawnością i abstrakcyjnym poczuciem humoru.