„Maska Fudo” [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 26.10.2022, 10:31
Ostatnią pozycją z wrześniowego pakietu wydawnictwa Lost In Time, była Maska Fudo. Komiks miał przenieść nas ponownie do świata Legendy o szkarłatnych obłokach, abyśmy jeszcze raz mogli zagłębić się w klimatach Feudalnej Japonii. I taki zabieg wypadł po prostu doskonale.
Maska Fudo to prequel Legendy o szkarłatnych obłokach. Komiks opowiada tragiczną historię Fudo, którego mogliśmy poznać wcześniej, lecz tym razem dowiemy się jak wyglądało jego życie jeszcze z czasów dzieciństwa. Do znajomości tej fabuły nie trzeba czytać w/w dzieła, albowiem opowieść stoi na własnych nogach. Wiem, gdyż sam (JESZCZE!) nie czytałem Legend, a odnalazłem się bez problemu.
Przede wszystkim, komiks ma świetny klimat. Twórca czerpie garściami z Feudalnej Japonii, ukazując nam ludzkie problemy tamtejszych mieszkańców powiązane z mistycznymi motywami. Uliczna bieda, wiara za wszelką cenę w rozmaite bóstwa i intrygi polityczne, to jedne z najważniejszych wątków, na jakie tutaj trafimy i wypada to doskonale w ramach tej orientalnej atmosfery.
Poza tym, bardzo podobała mi się historia głównego bohatera. Owiana jest ona wieloma alegoriami, ale przede wszystkim widzimy w niej człowieka, który pogubił się w swoim życiu i z każdym kolejnym wyborem tylko pogarsza swą sytuację. Wątek postaci tragicznej był już maglowany wiele razy w rozmaitych opowieściach, aczkolwiek przyznam, iż trudno mi porównać Fudo z kimkolwiek, tak więc jest to protagonista niezwykle unikalny.
Doceniam również, iż twórca podzielił opowieść na 4 części i każda z nich stanowi własną historię. Oczywiście tworzą one związek przyczynowo skutkowy, natomiast oddzielnie opowiadają swoją fabułę, kończąc się indywidualnym morałem. To bardzo sensowne podejście do komiksu, a wręcz do powieści graficznej, gdyż tak to właśnie powinniśmy nazywać. Każde przesłanie jest przy okazji bardzo dobre i zostawia nas z wieloma przemyśleniami, co szczególnie mi się podobało.
Muszę też pochwalić twórcę za ciekawie zbudowane postaci poboczne. Choć akcja kręci się głównie wokół tytułowego Fudo i jego maski, to nie zabrakło miejsca na opowiedzenie mniejszych historii jego kompanów. Nie mają oni sporej roli, ale czułem, iż są częścią tej opowieści, a nie wydmuszkami, mającymi dumnie stać obok protagonisty. Szczególnie druga część ich rozwija i dzięki temu to chyba najlepszy rozdział tej powieści.
Rysunki fenomenalnie uzupełniają całą tę wielką opowieść. Jak zwykle mamy powiększony format, tak więc wielkie krajobrazy są jeszcze większe, a co za tym idzie, wyglądają jeszcze bardziej spektakularnie. Świetnie prezentuje się też akcja, ale i spokojne momenty mogą zachwycić nasze oczy.
Po przeczytaniu Arawna, doceniam również podejście do nagości. Tutaj jest tak, jak, przynajmniej w mojej opinii, powinno być. Bowiem nagość sporadycznie się pojawia, ale gdy to następuje, to czujemy, iż jest ona odpowiednio umotywowana. Nie jest nagle tak, że postaci latają gołe i wesołe, aby pokazywać swoje wdzięki, gdyż nawet bardziej skąpi bohaterowie wciąż pozostają ubrani, co ostatecznie wypada bardzo dobrze. Małe spostrzeżenie, lecz miło mi widzieć, że niektórzy twórcy wciąż mają tak sensowne podejście.
Nie umiem się przestać zachwycać Maską Fudo, więc po prostu wszystkich zachęcam do lektury, aby mogli się przekonać o doskonałości tego tytułu. Mało która pozycja robi na mnie aż takie wrażenie, gdyż nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do jej fabuły, rysunków czy przesłania. To po prostu trzeba przeczytać i cieszę się, że tę powieść recenzuję jako ostatnią z pakietu wrześniowego Lost In Time, gdyż napiszę to z czystym sumieniem - to najlepsza premiera tego wydawnictwa w tym miesiącu, a wkrótce przekonamy się, czy także roku.
Powieść miałem okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Lost In Time.
Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl