Kolejny świetny debiut - recenzja „Za żywopłotem” Marii Biernackiej-Drabik

Kolejny świetny debiut - recenzja „Za żywopłotem” Marii Biernackiej-Drabik

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 16.02.2023, 08:48

Stanę się niebawem fanem debiutanckich powieści kryminalnych wydawanych w Polsce, zwłaszcza tych napisanych przez panie. Do zacnego grona polskich kryminalistek wkracza właśnie Maria Biernacka-Drabik, której Za żywopłotem jest książką po prostu dobrą w każdym aspekcie pisarskiego rzemiosła. Wciągającą ciekawą intrygą, jednocześnie skłaniającą do wielu przemyśleń, zaskakującą pozytywnie stylem i językiem. Szkoda, że taka ona krótka, tyci ponad 300 stron, ale przecież to obecny, niestety, standard w polskiej literaturze kryminalnej.

 

Co ciekawe nie zawsze po świetnych debiutach autorkom udają się równie dobrze kontynuacje. Mógłbym wymienić kilka nazwisk, przy których taka tez jest prawdziwa. Tak jakby panie miały pomysł na coś naprawdę dobrego, udanie przeniesiony na papier, uwieńczony sukcesem w ocenach recenzentów, a w szczególności w liczbie sprzedanych egzemplarzy, a potem na fali tego sukcesu, za szybko chciały go powtórzyć. Pewnie jest tak, że z tym pierwszym pomysłem pracuje się w myślach i przed komputerem długo, wnikliwie, przecież trzeba wiele odwagi i samozaparcia, by wymyśloną historię ubrać w dobre słowa. A potem wydawca, czytelnicy, wszyscy dosłownie, oczekują, że zaraz będzie kolejny sukces, kolejny świetny interes. A przecież nawet najbardziej wybujała i aktywna wyobraźnia potrzebuje czasu na zbudowanie nowej historii, na reset i przestawienie. I chyba taką implikację można przeprowadzić - im szybciej powstaje druga powieść, tym jest słabsza. Ot, taki paradoks drugiej książki. Mam nadzieję, że Biernacka-Drabik nie pójdzie tym torem, że swoją drugą książkę, o ile powstanie, dopracuje i dopieści tak jak pierwszą.

 

Bo faktycznie Za żywopłotem jest dopieszczone. Intryga jest perfekcyjnie skonstruowana, poprowadzona logicznie, niespiesznie, ale bez przestojów. Wciąga i finalnie zaskakuje, choć uważny czytelnik celne podejrzenia co do prawidłowej odpowiedzi na pytania, które zadaje sobie główny bohater, może powziąć niedługo za połową lektury. Może nie wszystkie i może nie do końca, ale jednak. Nie zabiera to jednak przyjemności czytania i składania kolejnych elementów układanki w logiczną całość. Historia ta jest taka całkiem normalna, bez trudu moglibyśmy sobie wyobrazić, że oparta jest na autentycznych zdarzeniach, notabene takich historii niemało wydarzyło się pewnie w realnym świecie. Nie ma tu zdarzeń nieprawdopodobnych, graniczących z magią, czy szarlatanerią. Nie jest to też opowieść krwista, trupów tu jak na lekarstwo, krwi też nie za dużo. Lektura była dla mnie oddechem po wyjątkowo mocnych, niesmacznych wręcz, obrzydzających i odrzucających thrillerach Katarzyny BondyMacieja Kaźmierczaka, które miałem ostatnio okazję dzięki współpracy z Muzą przeczytać (kto wie, czy wydawnictwo dalej będzie mi wysyłać egzemplarze nowości po tych dwóch recenzjach).

 

Autorka porusz w Za żywopłotem bardzo istotny problem, nieczęsto we współczesnej polskiej literaturze znajdujący swoje miejsce. Zazwyczaj mamy winę i karę, czasami winnemu się upiecze, albo kara jest nieadekwatna. Jednak co się dzieje po karze? Jak wieloletnie więzienie zmienia człowieka, zwłaszcza, jeśli kara byłą niezasłużona, a prawo, które ma dociekać prawdy, zawiodło? Jak odnaleźć się w świecie, który przez te kilkanaście lat zmienił się w sposób absolutny? Jak znaleźć miejsce w nowej rzeczywistości? Jak wrócić do normalnego życia, a nie znów trafić za kratki? Jak budować od nowa relacje z dawnymi bliskimi znajomymi? Czy można uzyskać przebaczenie? Czy wina i kara faktycznie mogą się zatrzeć wraz z upływem czasu? Takie pytania stawia autorka i nie daje na nie jednoznacznej odpowiedzi. Pokazuje, jak trudne są takie powroty, jak więzienie zmienia, choć nie resocjalizuje. W tej powieści mamy osobę, która została skazana niewinnie, tak naprawdę niesłusznie, ale jej sytuacja jest chyba jeszcze trudniejsza niż w przypadku tych, którzy pokutowali za własne grzechy.

 

W tych małych formach książkowych, które tak popularne ostatnio się stały (300-350 stron), zazwyczaj autorom brakuje miejsca co coś więcej, niż sama intryga kryminalna. Biernackiej-Drabik to się udaje i za to słowa uznania. Prócz wspomnianej istotnej warstwy społecznej, znalazła autorka też miejsca na podzielenie się z nami swoją (i swoich bohaterów naturalnie) miłością do Bieszczad. Uczucie to zdecydowanie podzielam, podobnie jak wrażenie, że te piękne góry przez coraz bardziej masowy napływ turystów tracą na uroku, z tym większą przyjemnością czytałem te fragmenty, które rozgrywają się między Wetliną a Ustrzykami i między Wielką Rawką a Krzemieńcem. Widać, że autorka nie tylko zna Bieszczady, ale zna i ich prawdziwego ducha, że gdzieś tam na szlaku nie raz poczuła to coś, co sprawia, że w te zielone góry, wciśnięte między Słowację a Ukrainę wraca się tak chętnie i z radością. Nadzieją na nabranie sił i energii na kolejne miesiące zmagań z codziennością. Jest i w tej książce Kraków - bardzo realny, współczesny, pełen kontrastów między nowoczesnym city, a niekiedy pozbawionymi tynku i okien starymi kamienicami Kazimierza. Niemniej to na ogół cieple i dobre miasto, w którym da się dobrze żyć.

 

Warsztatowo Za żywopłotem też trudno coś zarzucić. Narracja jest taka jaką lubię, trzecioosobowa, linearna, jednorodna. Narrator obserwuje i pokazuje poczynania głównego bohatera, sporadycznie i trafnie przenosząc uwagę na osoby z drugiego planu. Niepotrzebnych retrospekcji i narracyjnych ozdobników poprzedzających poszczególne rozdziały, tak obecnie powszechnych, tutaj nie ma i bardzo dobrze. Językowo i stylistycznie książka jest dopieszczona, nic dziwnego, wszak autorka jest polonistką.

 

Polecam tę książkę tym, którzy lubią trochę przy książce pogłówkować, podumać, niekoniecznie będąc atakowanym plastycznymi obrazami gwałtów lub innego ludożerstwa. Mimo, że to kryminał, to przy lekturze odpoczywałem, czułem się zrelaksowany, choć zaintrygowany. Pani Mario, niech tylko pani nie zmarnuje tego debiutu, niech pani nie da sobie wmówić, że następna powieść musi być już, zaraz, bo czytelnik zapomni, bo inni zajmą miejsce. Nie, tak nie jest, ktoś po sięgnie po pani debiut, chętnie powtórzy taki gest przy kolejnej okazji. Nawet, jeśli nadarzy się ona za rok, czy dopiero dwa.

 

Maria Biernacka-Drabik – Polonistka nieustannie odnajdująca w swojej pracy radość. Kocha Lubelszczyznę, z której pochodzi i na której mieszka, ale najchętniej odpoczywa na bieszczadzkim szlaku lub w zaciszu mazurskiej wsi. Z zamiłowania do życia, które dzięki książkom można każdego dnia przeżywać na nowo – czytelniczka. Z potrzeby twórczej realizacji – autorka scenariuszy dla młodzieżowych grup teatralnych i reżyser czerpiący frajdę z kreatywności i spontaniczności młodych aktorów. Z pragnienia uwolnienia wewnętrznego głosu domagającego się swych praw – autorka debiutanckiej powieści opisującej historię Miłosza Zdebskiego ukrytą Za żywopłotem.

 

Tytuł: Za żywopłotem

Autor: Maria Biernacka-Drabik

Data premiery: 15.02. 2023

Cena: 44,90 zł

Liczba stron: 320

Wydawnictwo Muza

 

Ocena: 8/10

 

Opis fabuły od wydawnictwa: Życie Miłosza przemienia się w koszmar. Wybitny inżynier, genialny przedsiębiorca i współwłaściciel świetnie prosperującej firmy trafia za kratki. I to za czyn, którego, jak twierdzi, nie popełnił. Kiedy po piętnastu latach wychodzi na wolność, ma tylko jeden cel - znaleźć prawdziwego mordercę swojego przyjaciela i na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. W wyniku prywatnego śledztwa Miłosz odkrywa, że na pozór niepowiązane ze sobą wątki łączy pewien incydent z dawnych lat... Jaki ma wpływ na rozwiązanie zagadki? Kto tak naprawdę stoi za morderstwem? I czy Miłosz faktycznie jest bez winy?

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.