„The Boys” w świecie Marvela - „X-Statix”, tom 1 [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 28.02.2023, 18:04
Na pierwszy tom X-Statix czekałem z duża dawką optymizmu. Z jednej strony przekonywały mnie pozytywne oceny osób, które już czytały tę historię po angielsku, ale sama tematyka, będąca czymś nowym w ramach komiksów Marvela, również dawała nadzieję. I cóż mogę rzec... wyszło po prostu dobrze.
X-Statix to komiks skupiony wokół drużyny mutantów pod nazwą X-Force. Oto mamy ekipę, która straciła swój dotychczasowy skład, gdyż wykupił ją pewien miliarder, chcący zrobić biznes na bohaterach. W ten sposób rozpoczynamy przygodę z nowym składme, ale nie radzę się do niego zbytnio przyzwyczajać, bo każdy jego członek to jedynie aktywo w zasobach przedsiębiorców.
Od początku lektury widzimy, że komiks celuje w klimat serialu The Boys. Znowu mamy wielkie korporacje patrzące na przemysł superbohaterski pod kątem pieniędzy, a nie idei. Znowu mamy bohaterów, którzy nie są idealni - mają problemy z używkami, ale nie tylko. Znowu mamy dział PR/Marketingu, robiący wszystko pod publikę i słupki sprzedaży. Czy jest to jednak równie dobre co w/w serial? Nie do końca, ale na bardzo zbliżonym poziomie.
Przede wszystkim, kiedy wchodzą wątki, o których wspomniałem, to faktycznie potrafią one zadziałać. Często śmierć jednej z postaci jest od razu wykorzystywana przez marketingowców, próbujących dorobić się jak najwięcej, bo w końcu TO NAJLEPSZY CZAS NA SPRZEDAŻ. Bohaterowie wreszcie nie są idealni i nie przyświecają im wysokie cele - po prostu chcą dobrej pensji, kobiet oraz używek, a jak coś się dzieje, to mają iść robić swoje. Schemat znany, ale znowuż nie na tyle, aby się znudzić.
Problem mam jednak w dwóch kwestiach. Po pierwsze, jest to świat Marvela, a trochę tego nie czułem. Tak naprawdę, można było to zrobić w ramach własnego uniwersum, bo znanych postaci nie ma tutaj za wiele, poza kilkoma cameo znanych twarzy. Niby fajnie, że zrobiono tutaj coś oddzielnego - nie przywołano od razu Avengers, czy innej grupy, aby zrobiła porządek, a jednocześnie trochę mi szkoda, gdyż liczyłem na to połączenie The Boys/Marvel. Dla jednych taka oddzielność będzie zaletą (co absolutnie zrozumiem), lecz dla mnie to lekka wada.
Drugą, chyba istotniejszą sprawą, jest ruchomość składu. Niezwykle podoba mi się, że właściwie każdy bohater może zginąć na misji. Trup leje się naprawdę gęsto i nie przypominam sobie, kiedy czytałem tak krwawą historię w tym uniwersum. Problem jednak w tym, że trup leje się chyba za gęsto, bo w pewnym momencie zrozumiałem, iż nikogo nie znałem, a więc nie odczuwałem jakichkolwiek emocji podczas ich zgonu. Ot, zginął jakiś minion i lecimy dalej z fabułą. Zabawa dzieje się dopiero przy końcu, gdy zespół jest już nieco bardziej uformowany i zaczynamy dostrzegać pewną stawkę.
Zresztą o samym finale mam dużo pozytywnego do napisania, gdyż wreszcie widziałem jakiś cel i drogę w tej historii, a to nastraja mnie naprawdę pozytywnie wobec drugiego tomu. Mamy wreszcie uformowany skład, który zaczynamy w pewien sposób lubić, a przynajmniej się z nim oswajamy, gdyż dano nam trochę czasu, aby go lepiej poznać. Poza tym same wydarzenia są ciekawsze, dzięki czemu czyta się to z dużym zaangażowaniem. Wystarczyło trochę rozwinąć bohaterów, ale też puszczono hamulce w samej fabule, co wyszło bardzo na plus.
Ciekawa jest również kwestia rysunków. W większości zeszytów za szatę odpowiada Mike Allred - rysownik, którego osobiście bardzo lubię, a jego prace mogliśmy zobaczyć w niedawno wydanym Silver Surferze, co działa świetnie. Niestety, są dwa momenty, gdzie Pan Mike był chyba chory i musiał oddać robotę komuś innemu, a to wybiło mnie z rytmu. Pierwszy raz od dawna czułem się poirytowany, widząc inne rysunki, bo te nowe nie wyglądały za dobrze, a te stare były właśnie zbyt dobre. Na szczęście nie zdarza się to często (2 razy na 12 zeszytów), lecz odnotować muszę.
Ogólnie przyznam, że pomimo pewnej dawki narzekania i tak jestem zadowolony. Czuję lekko niewykorzystany potencjał, ale w gruncie rzeczy to nadal dobry, a może nawet bardzo dobry, komiks i niezwykle świeży w kontekście Marvela czy ogólnie superbohaterów. Chętnie sięgnę po drugi tom, ale też uważam, że znaczna część czytelników będzie bawić się lepiej ode mnie, wiedząc już, czego mogą oczekiwać od tego tytułu.
Komiks otrzymałem od wydawnictwa Mucha Comics na mocy współpracy reklamowej.
Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl