Powieść-łamigówka, czyli „Żuchwa Kaina” Torquemada [RECENZJA]
- Dodał: Natalia Zoń
- Data publikacji: 17.05.2023, 17:26
Nie zaginam stron, nie wyginam grzbietów, nie pisze po nich i ogólnie lubię, gdy książki są w dobrym, czasem wręcz idealnym stanie. Zrozumcie więc moje przerażenie, gdy dostałam do ręki powieść-łamigówkę, z której najpierw trzeba wyrwać wszystkie strony…
Edward Powys Mathers, znany jako Torquemada, miłośnik zagadek wydał w 1934 roku zbiór The Torquemada Puzzle Book. To właśnie w niej znalazła się Żuchwa Kaina, powieść-łamigówka złożona ze stu stron… wydrukowanych całkowicie losowo. Żuchwa Kaina jakiś czas temu ponownie zawładnęła czytelniczy świat. Tym bardziej cieszy, że została wydana także po polsku.
Normalnie sto stron przeczytałabym w jakąś godzinę. Ot, taka krótka książka idealna na podróż pociągiem. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Prawdopodobnie jest to jedyna powieść, przy której spędziłam (i jeszcze spędzę) niezliczoną ilość godzin. Bo choć to tylko sto stron, możliwych układów stron jest miliony… a tylko jedna jest poprawna.
To, co wiemy od początku to fakt, iż mamy sześć morderstw. Mamy w książce dwie strony, które mogą nam pomóc w rozwiązaniu zagadki – możemy na nich zapisywać swoje odkrycia. Dodatkowo każda strona ma miejsce na notatki. Pisanie po książce jest więc wręcz wskazane. Bez tego się nie obejdzie. O fabule nie mogę nic powiedzieć... zresztą sama dalej jej do końca nie znam. A przynajmniej nie w takiej kolejności, jaka być powinna.
Osoby o słabych nerwach najlepiej niech odpuszczą sobie tę lekturę. Trzeba się przygotować na czytanie fragmentów po tysiąc razy, wkurzanie się, gdy nic nie pasuje i radość, gdy uda się coś dopasować. Logiczne myślenie i spryt są tu mile widziane. To zagadka niezwykle trudna, ale przy tym niesamowicie ciekawa.
Na ogromne brawa zasługuje tutaj Natalia Wiśniewska, która przełożyła na język polski Żuchwę Kaina. To niebywale trudne zadanie. W końcu każde słowo i zdanie mogą być podpowiedzią, ale i zmyłką. Jedno źle przetłumaczone słowo mogłoby utrudnić (lub ułatwić) zadanie. Tym bardziej więc doceniam pracę tłumaczki, bo zdaję sobie sprawę, jak pracochłonne musiało to być.
Oczywiście jestem świadoma, że raczej nie dołączę do nielicznego grona, któremu udało się rozwiązać tę zagadkę (chociaż kto wie!). Nie dowiem się też, kto zabił, a kto był ofiarą sześciu morderstw. Ale zupełnie nie przeszkadza mi to w dobrej zabawie. Żuchwa Kaina jest świetnym pomysłem na spędzenie czasu, zarówno samemu, jak i wspólnie ze znajomymi. Wystarczy długopis, trochę cierpliwości i miejsca na porozrzucane kartki.
Książkę dostałam do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona Kryminału.
Natalia Zoń
Zawsze odlicza do jakiegoś koncertu. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. W wolnych chwilach pochłania kolejne książki. E-mail: nataliazon@icloud.com