„Diablo IV” - pierwsze wrażenia z rozgrywki w wersji na PC
- Dodał: Sebastian Sierociński
- Data publikacji: 03.06.2023, 01:10
Czwarta odsłona Diablo to bez wątpienia jeden z najbardziej wyczekiwanych tytułów ostatnich lat. Kontynuacja bestsellerowego RPG typu hack-n-slash spędza sen z powiek całych pokoleń graczy i wreszcie nadciąga z długo wyczekiwaną premierą. Ja z kolejnym rozdziałem tej legendarnej serii miałem przyjemność obcować przez kilka godzin w ramach wcześniejszego dostępu, a o wrażeniach opowiem Wam w poniższym tekście, już teraz zapraszając Was na pełną recenzję, która ukaże się niebawem.
Wnioski postanowiłem podzielić na mniejsze kategorie, skupiając się na odrębnych aspektach gry. Tytuł w ręce wszystkich graczy trafi 6 czerwca, a od wczoraj produkcję ogrywają posiadacze wersji Deluxe oraz Ultimate. Testy przeprowadzałem w wersji na komputery osobiste.
Fabuła - historia ma swoje mankamenty, ale doskonale broni się przerywnikami filmowymi, zrealizowanymi z wręcz niesamowitym artyzmem. Niektóre z sekwencji przywodzą na myśl rasowy horror, a inne budzą skojarzenia z najlepszymi produkcjami z kina przygodowego. Opowieść o beznadziejnej walce z potężnymi siłami demonów zaskakująco angażuje. Szczególnie jak na hack-n-slash...
Gameplay - Diablo IV to klasyczny przedstawiciel swojego gatunku. Zalecam ostrożność, bo syndrom ostatniego questa i przemożna chęć wykonania kolejnej misji to najkrótsza droga do zarwania nocy. Nie spodziewajcie się jednak przełomu - Blizzard powrócił z tytułem opartym na pokonywaniu kolejnych etapów i sukcesywnej eliminacji hord różnorakich bestii. Wszystko to okraszone solidną dawką wyzwań i pobocznych misji, które przynajmniej do pewnego momentu cieszą, by wkrótce znużyć powtarzalnością. Walka i operowanie kolejnymi klasami (z których każda kolejna różni się znacząco od poprzedniej) jest jednak na tyle satysfakcjonująca, że zadania typu przynieś, wynieś, pozamiataj nie stanowią powodu do załamywania rąk.
Immersja - Gdyby nie fakt, iż naszym bohaterom nigdy nie brakuje bestii do krojenia, pod ostrze miecza mógłby trafić klimat Diablo IV. Nie będzie wielką przesadą jeśli stwierdzę, że świat przedstawiony w grze jest jedną z najlepiej wykreowanych krain w historii całej branży. Zróżnicowanie i bogactwo (przywodzącego na myśl ogarnięty mrocznymi siłami świat średniowiecza) Sanktuarium sprawiają, że ciężko oderwać się od ekranu, a swobodna eksploracja daje tyle radości, co sama walka. Pod tym względem nie mam absolutnie żadnych negatywnych uwag.
Grafika – Równie cukierkowo nie będzie jednak w kwestii oprawy wizualnej. Choć większość lokacji przedstawia się bardzo przyzwoicie, a rozedrgane światło pochodni rzucane na ruiny wiosek czy mroczną puszczę robi piorunujące wrażenie, graficznych wpadek niestety nie brakuje, a tytuł zdaje się nie odbiegać znacząco od leciwej poprzedniczki. Wielka szkoda i zawód (tym większy, że fabułę rozpoczyna wręcz hipnotyzująca animacja, co daje złudną nadzieję na bardziej urokliwy świat w samej grze).
Optymalizacja – Blizzard na szczęście łamie stereotyp gry debiutującej w 2023 roku. Przez pierwsze godziny rozgrywki nie uświadczyłem niemal jakichkolwiek spadków płynności, grając na najwyższych możliwych ustawieniach graficznych (i to zarówno w otwartych lokacjach, jak i w mieście czy przy wielu elementach poruszających się jednocześnie). Patrząc na poprzedni punkt, byłbym zaskoczony, gdyby okazało się inaczej. Z drugiej strony wciąż pamiętamy tegoroczne Redfall czy Forspoken...
Diablo IV z pewnością zachwyci miłośników gatunku, a niedzielnych odbiorców z powodzeniem przyciągnie nie tylko atrakcyjnym gameplay'em. Wszystko to nie oznacza jednak, że Blizzard Entertainment dostarczył odbiorcom produkt idealny. Zwieńczenie diabelnej kwadrologii nie jest bowiem grą bez skazy. Ba, momentami wręcz potyka się o własną włócznię, a ostry jak brzytwa grot broni niebezpiecznie oscyluje wokół ludzkiego zniecierpliwienia. Po szczegóły zapraszam do recenzji, która na łamach Poinformowanych.pl pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Grę do testów i recenzji otrzymałem dzięki uprzejmości polskiego wydawcy - firmy Cenega.
Sebastian Sierociński
Student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Miłośnik kina, literatury, gier komputerowych i muzyki. Kontakt: sierocinskisebastian00@gmail.com