Tour de Ski: szwedzko-francuskie show, klęska Norwegów
Sandro Halank, CC BY-SA 4.0

Tour de Ski: szwedzko-francuskie show, klęska Norwegów

  • Dodał: Inga Świetlicka
  • Data publikacji: 30.12.2023, 17:20

Tour de Ski 2023/2024 rozpoczął się spektakularnie. O ile nie dziwi dominacja Szwedek w sprincie kobiet, o tyle podium męskiego biegu bez reprezentantów Norwegii to niespotykany obrazek. W Toblach siłę pokazali Francuzi, zaskoczył Amerykanin, a Polacy niestety znowu zawiedli na całej linii. Pierwszymi liderami cyklu zostali Linn Svahn i Lucas Chanavat.

 

W sezonie bez imprezy mistrzowskiej najważniejszym wydarzeniem w biegowym kalendarzu są zmagania w Tour de Ski. Tegoroczny cykl składa się z siedmiu etapów. Pierwsze trzy (sprint łyżwą, 10 km klasykiem, pościg łyżwą) odbywają się w Toblach, kolejne dwa w Davos (sprint łyżwą, pościg klasykiem), by na koniec tradycyjnie zawitać do włoskiej Doliny Płomieni na biegi masowe klasykiem i epicką wspinaczkę pod Alpe Cermis.

 

W tegorocznym Tour de Ski na starcie zabrakło Johannesa Hoesflota Klaebo. Norweg chciał w tym sezonie wygrać cykl po raz czwarty w karierze, jednak plany pokrzyżowała mu grypa. Nie da się ukryć, że bez głównego faworyta na starcie rywalizacja nabierze rumieńców. Tym bardziej, że w TdS nie zobaczymy także drugiego bardzo mocnego zawodnika z Kraju Fiordów – Simena Hegstada Kruegera. Znaczących absencji nie ma natomiast wśród kobiet, wręcz przeciwnie, do rywalizacji po przerwie wróciła Jonna Sundling.

 

Szwedki zgodnie z planem

 

Rywalizacja w sprintach od kilku sezonów zdominowana jest przez biegaczki ze Szwecji i pod tym względem na pierwszym etapie touru – sprincie łyżwą w Toblach – nic się nie zmieniło. W finale oglądaliśmy cztery reprezentantki z Kraju Trzech Koron – liderkę Pucharu Świata w sprincie Emmę Ribom, Linn Svahn, Jonnę Sundling i Johannę Hagstroem. Pierwsze trzy z wymienionych dość szybko wysunęły się na czoło stawki, choć towarzyszyła im jeszcze główna rywalka – Kristine Stavaas Skistad. Nikt nie kwapił się do prowadzenia biegu, a Norweżka z premedytacją wręcz zwalniała tempo, chcąc zachować więcej sił na finisz. Najszybsza w stawce okazała się Linn Svahn, za nią na metę wpadła Sundling, a trzecie miejsce po zaciętej walce przypadło Skistad, minimalnie lepszej od Ribom. Z większą stratą finiszowała Szwajcarka Nadine Faehndrich i Hagstroem.

 

Warto też wspomnieć o zawodniczkach, które – obok Svahn, Sundling i Ribom – będą się liczyć w walce w całym tourze, nie tylko w sprintach. Dziewiąte miejsce przypadło dziś liderce Pucharu Świata, Jessie Diggins, tuż za nią sklasyfikowano Patriciję Eidukę z Łotwy, a na 12. miejscu zmagania ukończyła Victoria Carl. W ćwierćfinale odpadły m.in. Frida Karlsson i Moa Ilar, a poza „30” znalazły się Heidi Weng czy Ebba Andersson. Izabela Marcisz była 47., a Weronika Kaleta 52. w stawce 70. zawodniczek.

 

Podium bez Norwegów

 

Działo się natomiast w męskim biegu. Już na etapie kwalifikacji doszło do kilku niespodzianek, bowiem do ćwierćfinałów awansowało sporo „świeżej krwi” – zawodników młodego pokolenia z Niemiec (Kastner, Stoelben, Sossau), Włoch (Barp, Graz, Chiocchetti) czy Francji (Chappaz, Bourdin, Shely). Bez kwalifikacji z kolei pozostali np. Calle Halfvarssson czy Michal Novak, a także wszyscy Biało-Czerwoni z najlepszym w polskiej ekipie Maciejem Staręgą (46. miejsce w gronie 99. biegaczy).

 

Falstart w tourze zaliczyli reprezentanci Norwegii. Do finału awansowało – nie bez problemów – zaledwie dwóch biegaczy z Kraju Fiordów – lider Pucharu Świata Harald Oestberg Amundsen i Erik Valnes. Stawkę finalistów uzupełnili doświadczony Lucas Chanavat i „młodzi zdolni”: Francuz Jules Chappaz, Szwajcar Valerio Grond i Amerykanin Ben Ogden. W finale to zawodnicy „Trójkolorowych” nadawali tempo, świetne przygotowanie potwierdził Chanavat, który wygrał dziś wszystkie biegi dnia. Za plecami kolegi z kadry finiszował Jules Chappaz, dla którego to pierwsze podium w karierze. Trzecie miejsce przypadło Benowi Ogdenowi z USA, który również po raz pierwszy ukończył pucharowe zmagania w czołowej „trójce”. Dopiero czwarty był Erik Valnes, potwierdziło się zatem, że Valnes zdecydowanie lepiej czuje się w biegach klasykiem. Poza podium Grond i Amundsen, który miał problemy z kijkiem.

 

U mężczyzn ciężko na razie wskazywać faworytów do walki w całym tourze. Harald Oestberg Amundsen startuje w Tour de Ski po raz pierwszy i nie wiadomo, jak zniesie obciążenia całego cyklu. Na 23. pozycji zmagania w Toblach ukończył doświadczony Paal Golberg, ale rywale, którzy będą mieli sporo do powiedzenia na dystansach w większości nie przebrnęli dziś kwalifikacji i rywalizację na poważnie rozpoczną od jutra. Jutro w Toblach biegi indywidualne na 10 km techniką klasyczną.

 

Sprint stylem dowolnym kobiet:
1. Linn Svahn, Szwecja 3:01.22
2. Jonna Sundling, Szwecja +0.07
3. Kristine Staavas Skistad, Norwegia +0.29
4. Emma Ribom, Szwecja +0.52
5. Nadine Faehndrich, Szwajcaria +1.34
6. Johanna Hagstroem, Szwecja +8.75
...
47. Izabela Marcisz
52. Weronika Kaleta

 

Sprint stylem dowolnym mężczyzn:
1. Lucas Chanavat, Francja 2:35.75
2. Jules Chappaz, Francja +0.22
3. Ben Ogden, USA +0.49
4. Erik Valnes, Norwegia +0.79
5. Valerio Grond, Szwajcaria +11.54
6. Harald Oestberg Amundsen, Norwegia +28.56
...
46. Maciej Staręga
57. Kamil Bury
68. Dominik Bury

Inga Świetlicka

Miłośniczka sportu, kultury i podróżowania. Mól książkowy oraz kibic polskich olimpijczyków i paraolimpijczyków.