
Nadmiar regulacji dławi innowacje. Polskie start-upy i branża ICT apelują o uproszczenie przepisów
- Dodał: Poinformowani .pl
- Data publikacji: 15.04.2025, 09:03
Rosnące obciążenia regulacyjne i skomplikowany system prawny stają się jednymi z największych przeszkód dla rozwoju polskich start-upów oraz całej branży ICT. Zamiast wspierać innowacje, krajowy i unijny gąszcz przepisów skutecznie odstrasza młodych przedsiębiorców. W efekcie wiele obiecujących firm rozważa przeniesienie działalności za granicę, co przekłada się na osłabienie konkurencyjności polskiej gospodarki. Eksperci zgodnie wskazują: jeśli nie zostaną wprowadzone odpowiednie zmiany, stracimy kolejne pokolenia innowatorów.
Start-upy duszone przez biurokrację
Wnioski z raportu „Polskie Startupy 2024” nie pozostawiają złudzeń – 37 proc. młodych firm narzeka na zbyt dużą ilość formalności przy prowadzeniu działalności, a kolejne 25 proc. zmaga się z wysokimi kosztami obsługi prawnej. Przepisy nie tylko są skomplikowane, ale też ulegają częstym zmianom, co zmusza start-upy do ciągłego śledzenia sytuacji prawnej. Aż 83 proc. badanych deklaruje, że na bieżąco analizuje nowe regulacje – zarówno te krajowe, jak i unijne. To kosztuje czas, pieniądze i zasoby, które mogłyby być przeznaczone na rozwój technologii.
Globalna ekspansja pod znakiem zapytania
Polskie start-upy chcą być obecne na arenie międzynarodowej. 91 proc. z nich myśli o zagranicznej ekspansji, z czego 60 proc. rozważa rynek amerykański, a 37 proc. – niemiecki. Jednak aż 25 proc. respondentów wskazuje, że bariery prawne i niepewność regulacyjna są głównym powodem, dla którego ekspansja jest trudna. Przedsiębiorcy obawiają się kar, kosztów dostosowania do lokalnych przepisów i trudności w ich interpretacji.
ICT pod presją prawa
Nie tylko start-upy mają problem z nadmiarem regulacji. Również branża ICT od lat apeluje o uproszczenie przepisów, które zamiast wspierać, hamują innowacyjność. W ocenie ekspertów z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, branża teleinformatyczna powinna być traktowana jako strategiczny sektor rozwoju, a nie jako źródło dodatkowych dochodów państwa.
Przykładem może być AI Act – unijne rozporządzenie dotyczące sztucznej inteligencji, które zacznie być w pełni stosowane od 2026 roku. Choć jego celem jest zapewnienie odpowiedzialnego rozwoju AI, to w praktyce wprowadza kolejne instytucje i obowiązki. Dla firm oznacza to nowe koszty, konieczność zatrudniania dodatkowych specjalistów i jeszcze więcej niepewności.
Przykładów nadregulacji nie brakuje
Eksperci z Amazon i PIIT zwracają uwagę na pozornie drobne, ale uciążliwe obowiązki – jak konieczność zawierania umów papierowych w dobie cyfryzacji. Takie archaiczne przepisy nie tylko utrudniają życie przedsiębiorcom, ale też nie mają nic wspólnego z ekologicznym podejściem do biznesu. Prosty krok, jak umożliwienie podpisywania dokumentów elektronicznych, mógłby odciążyć firmy i jednocześnie przynieść korzyści środowiskowe.
W poszukiwaniu nowego podejścia do regulacji
Związek Cyfrowa Polska, organizacja reprezentująca interesy firm z sektora cyfrowego, również zwraca uwagę na potrzebę reformy. Zgłaszane przez nią poprawki do projektów ustaw o AI mają na celu zapewnienie zgodności z unijnymi przepisami i uniknięcie zbędnej biurokracji. Eksperci podkreślają, że regulacje muszą wspierać rozwój technologii, a nie go tłumić.
Tymczasem w Unii Europejskiej istnieje już ponad 200 instytucji regulujących cyfrową gospodarkę, co dodatkowo komplikuje skalowanie działalności na kontynencie. Wprowadzenie kolejnych dokumentów, takich jak „Kodeks postępowania AI”, tylko potęguje problem.
Potrzeba skutecznej deregulacji
Eksperci apelują o mądrą deregulację – taką, która ułatwi rozwój biznesu bez rezygnowania z bezpieczeństwa i standardów. Kluczowe jest skupienie się na strategicznych branżach, takich jak cleantech, medtech czy fintech, i dostosowanie regulacji do ich specyfiki. Chodzi o stworzenie środowiska, w którym firmy mogą rozwijać się bez strachu przed niejasnym prawem i nieprzewidywalnymi sankcjami.
Jeśli Polska chce być liczącym się graczem w globalnym wyścigu technologicznym, musi zadbać o przyjazne otoczenie dla innowacyjnych firm. Nadmierna regulacja to nie tylko hamulec dla start-upów, ale realna strata dla gospodarki – w postaci odpływu talentów, spadku inwestycji i osłabienia pozycji konkurencyjnej. Deregulacja nie oznacza chaosu, ale racjonalne uproszczenie zasad, które pozwolą przedsiębiorcom skoncentrować się na tym, co najważniejsze – tworzeniu wartości dodanej.