Dziesięć draftowych nocy, które odmieniły NBA

  • Data publikacji: 21.06.2018, 12:50

Już najbliższej nocy, w Barclays Center na Brooklynie, odbędzie się draft NBA. Moment, który zdefiniuje kariery wschodzących gwiazd najlepszej ligi świata, ale też moment, który może zdecydować o przyszłym układzie sił na parkietach ligi zawodowej - tak, jak bywało to w przeszłości. Oto historia dziesięciu draftowych nocy, które na zawsze odmieniły NBA.

 

10
1985

 

Do 1984 roku loteria draftu odbywała się na dość prostych zasadach - rzut monetą o pierwszy pick między najsłabszymi zespołami z każdej konferencji, dalsza kolejność ustalana według bilansu z sezonu zasadniczego. Wszystko uległo zmianie w 1985 roku, kiedy to po raz pierwszy do ustalenia kolejności użyto losowania, w którym szanse na pierwszy pick miały wszystkie drużyny niezakwalifikowane do playoffów. I tak pierwszy wybór - po najbardziej kontrowersyjnej loterii w historii - trafił do New York Knicks. Knicks, którzy przeznaczyli go na Patricka Ewinga, dominującego centra, wokół którego wreszcie mogli zbudować drużynę walczącą o najwyższe cele. Kolejne dwa ważne wybory tego draftu to Chris Mullin z "siódemką" do Golden State Warriors i Karl Malone, wybrany dopiero z 13. numerem do Utah Jazz.

 

9
1997

 

Nie będzie tu historii o superutalentowanej klasie draftu, która wprowadziła do NBA kilka gwiazd i masę solidnych lub bardzo dobrych zawodników, gdyż draft z 1997 roku był po prostu słaby. Jego pierwszy wybór - Tim Duncan do San Antonio Spurs - pozwolił jednak na zbudowanie jednej z najlepszych organizacji w historii zawodowego sportu. San Antonio Spurs z Duncanem pięć razy sięgnęli po mistrzostwo NBA (1999, 2003, 2005, 2007, 2014), w piętnaście lat od zera stając się czwartą najbardziej utytułowaną drużyną w lidze. Można tu na marginesie wspomnieć o dwójce innych gwiazd z tego draftu - Chauncey'u Billupsie i Tracym McGardy'm, jednak to wybór Spurs wywarł tu największy wpływ na historię ligi.

 

8
1987

 

Pierwsze trzy sezony Michaela Jordana w Bulls zakończyły się już na pierwszej rundzie playoffs. Zespół z Chicago nie był nawet blisko najlepszych, toteż natychmiastowo potrzebował wzmocnień. Dwa z nich – w tym jedno absolutnie kluczowe - przyniósł draft 1987. Bulls dokonali jednej z najlepszych wymian w historii NBA, pozyskując piąty pick Seattle SuperSonics, z którym wybrali Scottie'ego Pippena, by następnie ze swoim dziesiątym pickiem sięgnąć po Horace'a Granta. Dwóch graczy, bez których nie byłoby legendarnej dynastii Bulls, a kto wie czy nie byłoby też legendy Michaela Jordana. Ponadto draft z 1987 dał San Antonio Spurs Davida Robinsona (1. pick), a Indiana Pacers Reggie'ego Millera (11.). Wkładu w historię ligi nie trzeba tu chyba uzasadniać.

 

7
1956

 

Lata pięćdziesiąte to czasy, gdy o NBA nie słyszał prawie nikt, a niektórym zawodnikom na mistrzostwie zależało tak bardzo, że... celowo przegrywali mecze, by jak najszybciej wrócić do swoich rodzin. Pół-amatorska liga dopiero raczkowała, tymczasem w Bostonie rozpoczęto budowę drużyny, do której osiągnięć nikt się później nawet nie zbliżył. Jedenaście mistrzostw w ciągu trzynastu lat - ten legendarny wyczyn nie byłby możliwy, gdyby nie draft z 1956 roku, kiedy to Celtics zasilili swoje szeregi trójką graczy, którzy stanowili później trzon mistrzowskiego zespołu Reda Auerbacha - K.C. Jones, Tom Heinsohn i przede wszystkim wybrany z dwójką Bill Russell. Przyszłego pięciokrotnego MVP pominęli Rochester Royals. Włodarze ekipy ze stanu Nowy Jork woleli przeznaczyć swój pierwszy pick na Sihugo Greena - zawodnika, którego już trzy lata później wysłali do St. Louis Hawks.

 

6
2009

 

Draft sprzed zaledwie dziewięciu lat, jednak już dziś możemy z całą pewnością stwierdzić, że wywarł na ligę przeogromny wpływ, czego na bieżąco jesteśmy świadkami. Ani przez moment nie podlegało wątpliwości, że pierwszy pick Los Angeles Clippers przeznaczą na Blake'a Griffina - superatletycznego silnego skrzydłowego z uniwersytetu w Oklahomie. Zabawa zaczęła się jednak od picku numer dwa. Najpierw Grizzlies kompletnie zmarnowali swój wybór na Hasheema Thabeeta, później do gry weszli Oklahoma City Thunder, którzy zdecydowali się na Jamesa Hardena. Z "czwórką" do Sacramento Kings trafił Tyrake Evans. Wybory numer pięć i sześć należały do Minnesoty Timberwolves, a "Wilki" oba przeznaczyły na rozgrywających - Ricky'ego Rubio i Jonny'ego Flynna. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że z kolejnym pickiem Golden State Warriors wybrali... Stepha Curry'ego. Wybór tego niepozornego chłopaka z mało znanej uczelni Davidson pozwolił "Wojownikom" na zbudowanie drużyny, która w cztery sezony trzykrotnie sięgnęła po mistrzostwo i pobiła rekord zwycięstw w sezonie regularnym. Gdyby tak Wolves lub którakolwiek z drużyn mających wybór w TOP6 nie "przegapili" supertalentu Curry'ego, NBA wyglądałaby w ostatnich latach całkowicie inaczej, a 72-10 legendarnych Chicago Bulls cały czas wydawałoby się nam rekordem z gatunku tych "nie do pobicia"...

 

5
1978

 

"Jedynka" draftu 1978 to Mychal Thompson, ojciec bardzo dobrze znanego nam dziś z parkietów NBA Klaya Thompsona. I choć karierę miał całkiem solidną, to nie on spowodował, że draft sprzed czterech dekad tak bardzo wpłynął na historię NBA. "Winowajcą" jest tu szósty wybór, którym dysponowali Boston Celtics. Najbardziej utytułowana drużyna w lidze postanowiła przeznaczyć go na Larry'ego Birda, białego niskiego skrzydłowego z Indiana State. Bird okazał się później kluczowym elementem w budowie drużyny, która w latach 80. toczyła legendarne boje z Los Angeles Lakers Magica Johnsona.

 

4
1979

 

Nie byłoby jednak wspomnianej wyżej rywalizacji bez draftu 1979, kiedy to z "jedynką" do Los Angeles Lakers trafił Magic Johnson z Michigan State. I choć w ogólnym rozrachunku klasa 1979 okazała się co najwyżej przeciętna, o tyle pierwszy wybór tego draftu był początkiem jednej z najwspanialszych rywalizacji w historii nie tylko koszykówki, ale w ogóle sportu.

 

3
1996

 

Allen Iverson, Ray Allen, Kobe Bryant czy Steve Nash - to nazwiska znane nawet niedzielnym kibicom koszykówki. Wszyscy oni trafili do ligi w drafcie 1996. Jako pierwszy, do Philadelphia 76ers, powędrował Iverson, który nie dał co prawda drużynie ze stanu Pensylwania mistrzostwa, ale swoją burzliwą karierą sporo w lidze namieszał. Choć dziś wydaje się to nieprawdopodobne, dopiero z 13. numerem wybrany został Kobe Bryant. Wykorzystanie wysokiego picku na chłopaka z liceum (Bryant w dniu draftu miał niecałe 18 lat) było ogromnym ryzykiem, toteż Charlotte Hornets, do których należał 13. wybór, wymienili Kobe'ego do Los Angeles Lakers w zamian za Vlade Divaca. Ta przeprowadzona w noc draftu wymiana pozwoliła Lakersom na rozpoczęcie budowy drużyny, która jako czwarta w historii - po legendarnych Minneapolis Lakers Georga Mikana, Boston Celtics Billa Russella i Chicago Bulls Michaela Jordana - sięgnęła po three-peat, czyli trzy mistrzowskie tytuły z rzędu.

 

2
2003

 

Na długo przed draftem w 2003 roku, wszyscy wiedzieli, co będzie tu nagrodą główną. LeBron James z St. Vincent–St. Mary High School już w wieku 17 lat namaszczony został przez amerykańskie media jako następca Michaela Jordana, toteż nic dziwnego, że po pierwszy pick w drafcie ustawiła się kolejka chętnych. Los chciał, że szczęśliwcami okazali się Cleveland Cavaliers, czyli zespół z rodzinnego stanu Jamesa, Ohio. "King James" już po czterech latach poprowadził Cavs do pierwszych w historii finałów NBA, a w 2016 roku dał Cleveland pierwsze od 52 lat mistrzostwo w jakiejkolwiek z czterech zawodowych lig. Jednak draft 2003 to nie tylko James. Z "dwójką" do Detroit Pistons trafił Darko Milicic, który okazał się kompletnym niewypałem. "Tłoki" do dziś rwą sobie włosy z głowy na myśl o tym, że z kolejnymi wyborami do ligi trafili tacy zawodnicy jak Carmelo Anthony (Denver Nuggets), Chris Bosh (Toronto Raptors) czy Dwyane Wade (Miami Heat). Nie był to może specjalnie głęboki draft, jednak pierwsze pięć wyborów miało kolosalny wpływ na to, co przez ostatnie 15 lat oglądaliśmy na parkietach NBA.

 

1
1984

 

Klasa draftu z 1984 roku do dziś uważana jest przez większość ekspertów za najlepszą w historii. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że spośród wszystkich draftów, ten sprzed 34 lat miał największy wpływ na historię NBA. Z numerem pierwszym do Houston Rockets powędrował pochodzący z Nigerii Hakeem Olajuwon, który dał "Rakietom" dwa tytuły mistrzowskie w latach 1994-1995. Pozyskany od Indiany Pacers drugi pick, Portland Trail Blazers spożytkowali na Sama Bowie'ego, co miało przejść do historii jako jedna z największych draftowych pomyłek w historii. Z trzecim numerem Chicago Bulls wybrali bowiem Michaela Jordana, który całkowicie odmienił losy organizacji, prowadząc ją do sześciu tytułów mistrzowskich. A Bowie? Rozegrał solidną karierę, ze średnimi na poziomie 11 punktów, 8 zbiórek i 2 asyst. Wszystko to jednak nic w porównaniu do tego, co przez kolejne lata na parkietach NBA wyprawiał mało komu znany rzucający obrońca z Karoliny Północnej. Jakże zupełnie inaczej mogła wyglądać historia koszykówki, ale też historia Michaela Jordana, gdyby Blazers zdecydowali się wówczas na "Jego Powietrzność"...