,,Only Smith & Burrows Is Good Enough" [RECENZJA]
- Dodał: Patrycja Kwaśniewicz
- Data publikacji: 21.02.2021, 20:30
Po dziesięciu latach duet Smith & Burrows powraca z nowym albumem. Wychodzę na spacer z Only Smith & Burrows Is Good Enough w słuchawkach, właśnie nadeszła wiosna.
Only Smith & Burrows is Good Enough to słodka i przewiewna kolekcja słonecznych melodii. Poprzedni album Toma Smitha (Editors) i Andy'ego Burrowsa (Razorlight, We Are Scientists) Funny Looking Angels był prawdziwym zimowym zestawieniem piosenek w świątecznym klimacie, który dodatkowo pokazał, że duet umie w covery, bowiem ich wykonaniu Wonderful Life należy się miejsce na podium wśród innych wykonów tego utworu. Po niemal dekadzie muzycy ponownie wrócili do wspólnego nagrywania. Od drugiego albumu biją już ciepłe promienie słońca.
Duet nagrywał w Tennessee, w akustycznych i niemal sielankowych warunkach. Muzycy opowiadają w wywiadach, że pomysł na nazwę płyty był bardzo spontaniczny. Smith i Burrows pewnego razu trafili do domu z lat 40., gdzie znajdowały się stare gitary Gibsona, a na ścianie widniał napis Only A Gibson Is Good Enough. Tak powstała nazwa, trochę żartem, Only Smith & Burrows is Good Enough. Album jest nostalgiczny, wesoły, wakacyjny. Jego gitarowy optymizm pasuje do tego, aby włączyć go sobie, jadąc samochodem w ciepłe, słoneczne popołudnie.
Album rozpoczyna utwór All The Best Moves. To wesoły i niezwykle ciepły początek indie-folkowej wycieczki, w którą zabierają nas ci dwaj gentlemani. Piosenka idealnie zapowiada klimat całego albumu: Here comes the sun, it's all the same, witamy wiosnę. Buccaneer rum jum to utwór, który może być odpowiedzią na muzyczne dokonania duetu sprzed lat. Jest bardziej przyziemny, anioły wracają za ziemię: I guess that we're just lucky, Forever falling back down to earth. Nowa muzyka jest mocno wspomnieniowa, domowa. Spaghetti to przyjemny i taneczny utwór, i chociaż nie zapadł mi bardzo w pamięć przy pierwszym przesłuchaniu, to wrócę do niego, gdyż ma ciekawy tekst. Old TV Shows natomiast, który Smith i Burrows puścili w świat jesienią zeszłego roku, od razu wpadł mi w ucho. Wtedy pomyślałam, że jeżeli cały album będzie właśnie taki, sielankowy i wspomnieniowy, to będzie mi się podobał. Nie zawiodłam się, jest nawet lepszy. Słuchając tych utworów, można odnieść wrażenie, że zostały napisane podczas pandemii, w czterech ścianach, tęskniąc za normalnością. I choć te piosenki powstały wcześniej, to pasują do czasu, w którym teraz wszyscy próbujemy się odnaleźć, czekając na spotkania z ludźmi, których tak nam brakuje. Teraz mamy chwilę, aby powspominać beztroskie chwile, niczym urywki filmu, Memories like old TV shows...
Parliament Hill to jeden z czterech singli, który też już mogliśmy usłyszeć pod koniec zeszłego roku. Wpisuje się on dokładnie w to, czego oczekiwałam od nowości chłopaków - zestawu piosenek, z którymi mogę wyjść na spacer: Take a walk down Parliament Hill, Six AM when the world is still i wszystko się zgadza. I Want You Back In My Life to natomiast istna perełka tego zestawienia. Jest sympatyczną balladą, której ciężko się później pozbyć z głowy. Uspokaja, daje nadzieję, jest melancholijna, ale nie smutna: I need a heatwave, a bit of vitamin D - tak, wszyscy tego teraz potrzebujemy. Powtarzalne i skromne wersy refrenu jak najbardziej do mnie przemawiają. W refrenie jest wszystko, czego potrzeba tej piosence. Utwór jest szczery, a niewymuszona i pełna emocji narracja sprawia, że czuję i rozumiem opowiedzianą w nim tęsknotę bohatera: I need to love somebody, somebody, anybody, na-na-na-na-na...
Osobiście uważam, że najlepszym utworem na albumie jest Aimee move on - nieco poważniejsza i na pewno najambitniejsza kompozycja z Only Smith & Burrows Is Good Enough. Możemy tu usłyszeć więcej instrumentów, genialne chórki i to powściągliwe solo gitarowe - jakie to jest dobre! Bohater utworu opowiada o przegapionych szansach i nie chce, aby inni popełnili jego błędy. Nastrój utworu narasta z minuty na minutę. Pod koniec Tom Smith śpiewa nam jakby z korytarza zza zamkniętych drzwi. Let's go outside, now turn off your phone. I mnie to przekonuje.
Przedostatni utwór to Too Late, w którym najbardziej możemy się delektować dźwiękami perkusji Burrowsa i bardzo editorsowym stylem Smitha. Zwieńczeniem muzycznej wycieczki jest Straight Up Like a Mohican, w trakcie której możemy sobie poklaskać, a festiwalowo-anthemowy charakter utworu sprawia, że jest dobrym podsumowaniem tego wspomnieniowego i promiennego albumu. A jeżeli przemówią do kogoś ostatnie wersy Let me go forward, let me go anywhere, po prostu może sobie odpalić płytę od początku i dalej spacerować z tymi dźwiękami w stronę zachodu słońca.
Only Smith & Burrows Is Good Enough jest jakby drugim debiutem duetu, znacznie różni się od poprzedniego albumu, ale fani anielskich dźwięków sprzed dziesięciu lat nie zawiodą się. Trzeba przyznać, że spędzone w Tennesse wieczory, dodatkowo zakrapiane alkoholem, stworzyły dobre okoliczności do powstania tego naprawdę przyjemnego i wartego polecenia albumu. Smith i Burrows to duet, któremu należy poświęcić trochę uwagi. Ja Only Smith & Burrows Is Good Enough dodaję do ulubionych!