
Izraelscy naukowcy stworzyli sztuczne łono. Czy rozmnażanie bez ciąży zmieni nasz świat?
- Dodał: Damian Olszewski
- Data publikacji: 01.04.2021, 12:00
Naukowcy z Instytutu Naukowego Weizmanna ujawnili w czasopiśmie Nature, że z powodzeniem spłodzili setki myszy w sztucznym łonie. Nowo zapłodnione jaja umieścili w szklanych fiolkach obracających się w wentylowanym inkubatorze i hodowali zarodki przez 11 dni - tyle, ile wynosi środek ciąży myszy - poza ciałami swoich matek. Zarodki rozwijały się normalnie; ich serca, widoczne przez szklane fiolki, biły miarowo z prędkością 170 uderzeń na minutę.
Myszy nie były większe od nasion słonecznika, ale to, co reprezentują, jest ogromne: przełom przybliża nas o krok do rozmnażania bez ciąży. Podział pracy w czasie ciąży charakteryzuje się największym brakiem równowagi między płciami. Mężczyźni muszą włożyć tylko jedną komórkę, aby począć dziecko, podczas gdy kobiety noszą swoje dzieci przez dziewięć miesięcy i rodzą. Kobiety, decydując się na ciąże, często ryzykują własnymi karierami, a czasami nawet swoim zdrowiem.
Sztuczne łono pomogłoby w uzyskaniu prawdziwego parytetu rozrodczego między płciami, jednak mogłoby się wiązać z olbrzymimi kosztami dla kobiety. Z pewnością jest to bardzo przełomowa technologia, które generuje tonę problemów etycznych i prawnych.
Choć pomysł sztucznej macicy może wydawać się czystą fantastyką naukową, to nie jest wcale czymś nowym. W 1992 roku japońscy uczeni odnieśli pewne sukcesy w hodowaniu kóz w gumowych workach. W 2017 roku naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii (CHOP) ujawnili, że wyhodowali (do połowy okresu ciąży) płody jagnięce w plastikowych torbach. W 2019 r. holenderscy naukowcy otrzymali od UE dotację w wysokości 2,9 mln euro na opracowanie działającego prototypu sztucznej macicy do ratowania wcześniaków. Jednak w przeciwieństwie do obecnych inkubatorów, sztuczne łono zapewniałoby warunki podobne do tych biologicznych. Tlen i składniki odżywcze byłyby dostarczane przez wypełnione płynami sztuczne łożysko, połączone pępowiną z dzieckiem. Nad podobnymi rozwiązaniami pracują Amerykanie, Australijczycy i Japończycy.
Naukowcy stojący za tymi innowacjami kierują się szlachetnymi intencjami: chcą uratować najbardziej wrażliwe istoty ludzkie na planecie, zwiększając szanse na przeżycie wcześniaków, czy lepiej zrozumieć, dlaczego wiele ciąż kończy się poronieniem. Wynalazek pozwoli na kontynuację ciąży poza organizmem, dzięki czemu zbyt wcześnie urodzone dzieci nie będą się już musiały borykać się z wysokim ryzykiem niepełnosprawności i chorób przewlekłych związanych ze skrajnym wcześniactwem. Trudno argumentować, że coś z takim potencjałem ratowania życia nie powinno istnieć.
Ale sztuczne macice mogą również podważyć podstawy praw i wolności reprodukcyjnych kobiet. W Anglii, Szkocji i Walii okres, w którym można dokonać aborcji, jest powiązany z żywotnością płodów poza organizmem ludzkim i wynosi 24 tygodnie. A co, jeśli wszystkie płody, a nawet embriony, są potencjalnie zdolne do życia, ponieważ mogą się rozwijać w sztucznym łonie? Argument ten mógłby być wykorzystywany przez orędowników pro-life. Jednak mógłby się też spotkać z o wiele większą krytyką, niż in-vitro.
W krajach, w których aborcja jest legalna, dostęp do niej wynika z prawa kobiety do decydowania o tym, co stanie się z jej ciałem. Ale gdyby niechciane dzieci mogły zostać uratowane przez technologię - umieszczone w sztucznym łonie, a następnie oddane do adopcji - wówczas aborcja mogłaby być jednocześnie pro-choice i pro-life. Dlaczego matka miałaby decydować o usunięciu niechcianego dziecka, skoro sztuczna macica może uratować mu życie?
Ta technologia została opracowana w celu ratowania najbardziej wrażliwych dzieci na świecie. Wyobrażenie sobie, że dzieci ciążące w łonach kobiet pijących, palących, biorących narkotyki lub podejmujących ryzykowne zachowania w czasie ciąży nie jest tak dużym przeskokiem koncepcyjnym.
Wiele firm technologicznych i medialnych, w tym Apple, Google, Facebook, VICE czy Buzzfeed, już teraz oferuje pokrycie kosztów zamrażania komórek rozrodczych swoich pracowników. W ten sposób zatrudnieni mogą pracować efektywniej w najbardziej produktywnych latach ich kariery, nie martwiąc się o spadek płodności. Ciąża dziecka w sztucznym łonie może pewnego dnia być wyborem otwartym dla elitarnych kobiet. Naturalna ciąża zaś może być postrzegana jako oznaka ubóstwa, nieplanowanej ciąży lub chaotycznego stylu życia.
Pełne zastąpienie ciąży może nastąpić w pod koniec obecnego stulecia, ale sztuczne macice mogą pojawić się nawet wcześniej. Przeszkody utrudniające rozwój człowieka poza ciałem ludzkim będą raczej natury etycznej i prawnej, a nie technologicznej. Z pewnością zanim pierwsze sztuczne łona trafią do szerszego obiegu, konieczne będzie stworzenie szeregu norm prawnych, regulujących rozmnażanie nowego typu.