Kaśka Sochacka - "Ciche dni" [RECENZJA]
Kaśka Sochacka/ YouTube

Kaśka Sochacka - "Ciche dni" [RECENZJA]

  • Dodał: Jakub Banaszewski
  • Data publikacji: 03.04.2021, 14:50

Trwająca prawie dekadę, pełna zawirowań i zakrętów, artystyczna droga Kaśki Sochackiej zaowocowała w końcu debiutanckim albumem. Ponad rok od wydania EPki Wiśnia i pierwszych większych sukcesów dostajemy autorski krążek artystki, na który warto było tyle czekać. Płyta Ciche Dni ukazała się 26 marca 2021 roku.

 

Delikatne dźwięki fortepianu zwiastujące początek singlowej Wiśni, którą znamy już od 2019 roku, to nie tylko poruszająca i łapiąca za serce opowieść o dojmującej tęsknocie, ale dla mnie również pocztówka i obrazek z innego świata; symbol ostatnich chwil, nim cały świat stanął na głowie ponad rok temu. Kiedy w styczniu 2020 roku Kaśka Sochacka występowała w radiowej Trójce, a Wiśnia święciła triumfy na kultowej liście przebojów, była to jedna z ostatnich piosenek usłyszanych przeze mnie na żywo, która wciąż rezonuje we mnie równie mocno, co wtedy. Tamtego radia i listy już nie ma, koncerty także odeszły w cień pandemicznej rzeczywistości, ale ten do dziś najbardziej znany utwór Kaśki Sochackiej wciąż przywołuje dreszcze i wzrusza prawdziwym do bólu tekstem. I choć kompozycja znalazła swoje miejsce już wcześniej na koncertowej płycie Korteza Sold Out 2019/2020, nie wyobrażam sobie innego początku studyjnego debiutu Kaśki Sochackiej, która w końcu, po wielu latach muzycznych prób, wydaje swoje pierwsze dzieło. Ciche Dni są muzycznym zapisem poruszających historii, które napędzają galopująca melancholia i niezwykle plastyczne teksty. Dużą część lirycznej strony płyty stanowią wiersze autorki, co doskonale czuć od pierwszych chwil, bo wrażliwa wokalistka obnaża się przed słuchaczami ze swoich lęków, ran i tych najprostszych myśli, które kształtują jej codzienność. I nie sposób nie odnaleźć w jej utworach swojego odbicia, bo z tych niezwykle osobistych tekstów bije uniwersalna siła emocji, z jakimi może utożsamić się każdy wrażliwiec.  

 

Na swojej debiutanckiej płycie Kaśka Sochacka, ukształtowana przez lata poszukiwań swojego miejsca na muzycznej scenie, jawi się już jako dojrzała i świadoma narratorka, która zabiera nas do swojego świata, przesiąkniętego chandrą, melancholią, ale też odrobiną światła i nadziei, które prześwitują nieśmiało przez grube kurtyny muzycznej nostalgii. Dobitnie potwierdza to instrumentalnie rozedrgany Znowu jestem w punkcie, który dawno temu już minęłam, w którym Sochacka wylewa z siebie kolejne słowa z niezwykłą lekkością i przekorą, a zespół wtóruje jej powtarzanym i idealnie komponującym się z tekstem motywem. No właśnie, Ciche dni to przede wszystkim znakomite teksty, ale pod względem muzycznym płyta również błyszczy. Zespół najczęściej tworzy zwarte i przemyślane tło, które w połączeniu ze świetną i nowoczesną produkcją, dają spójny klimat, zmyślnie korespondujący i dopełniający warstwę liryczną oraz delikatny i pewny głos Kaśki Sochackiej. Czy to delikatne muskanie gitar (Nie było Cię), czy wręcz szlachetnie popowe, bujające i błogie brzmienie (Spędź ze mną trochę czasu jeszcze), muzyka na tej płycie wciąga i pozwala zatopić się w głębokich pokładach melancholii. A wpływy i inspiracje, z jakich czerpią wokalistka i towarzyszący jej muzycy, są bardzo szerokie. Z soboty na niedzielę przywołuje klimat współczesnej amerykańskiej alternatywy, zahaczając nawet o akustyczną americanę, z kolei Mróz to uszlachetniona smyczkami kojąca pieśń, która różni się od wersji zaprezentowanej kilka lat temu, a teraz urzeka lekkością i prostotą wyrazu.

 

Utwór tytułowy jest ujmującą balladą, niesioną przez akustyczne dźwięki gitary i podbity rytm, w którym pojawia się pierwszy gość na płycie – Dawid Podsiadło, wykonujący w chórkach, idealnie wplatającą się w klimat kompozycji, wokalizę. Z kolei Dla mnie to już koniec to duet z Kortezem, którego charakterystyczny, niski baryton w prosty i trafiający w sedno sposób kontrapunktuje delikatny głos Kaśki Sochackiej w emocjonalnie snującym się muzycznym dialogu. Kompozycja stoi bardzo blisko artystycznych dokonań drugiego gościa i nie ma co się dziwić – jest on jednym z najważniejszych osób, które pomogły wybić się na szerokie wody Kaśce Sochackiej w ostatnich latach. Intymne i bardzo udane muzyczne spotkanie dwojga rozumiejących się ludzi, z tego samego twórczego świata. Zupełnie odmienne wrażenie przynosi chwytliwy duet z Vito Bambino Boję się o Ciebie, który choć zestawia ze sobą dwa tak różne muzyczne żywioły, dobrze wpasował się w równy klimat płyty. Całość kończy subtelny i nostalgiczny Balkon, który w magiczny, być może nieświadomy, sposób stylistycznie koresponduje z pierwszą na płycie Wiśnią, dodając ostatnią cegiełkę do spójnego klimatu Cichych Dni.

 

Ciche dni są bez wątpienia zasłużonym artystycznym triumfem Kaśki Sochackiej, która szukając przez ostatnie lata swojego miejsca wśród zatłoczonej od talentów rodzimej sceny muzycznej, znalazła w końcu swoją bezpieczną przystań i czas, by zaprezentować się w niezwykle dojrzałym stylu. Wokalistka, jak mało kto spośród talentów jej pokolenia, potrafi otwarcie i z ujmującą pasją pisać o cieniach i wzlotach muzycznych uniesień, samotności oraz tęsknocie – tego wszystkiego, czego wszyscy przecież doświadczamy. Bez popadania w banał, z niezwykłą lekkością tworzy muzyczne historie, które nie tylko łapią za serce, ale poruszają też te najdelikatniejsze i najgłębiej ukryte obawy i tęsknoty.

 

Czy to do samotnego wieczoru z kieliszkiem wina w ręku, romantycznych chwil tylko we dwoje, długiego spaceru w orzeźwiający, wiosenny wieczór, czy też do nocnej jazdy samochodem po pustej, rozświetlonej światłami drodze – Ciche dni idealnie wpisują się w te momenty, w których klimat odgrywa najważniejsza rolę, a wspomnienia zdają się zastygać w pamięci i zatrzymywać czas. Bo debiutancka płyta Kaśki Sochackiej jest wyjątkowym nastrojem sama w sobie. Jest ulotna, tak jak nieuchwytne są wyśpiewywane przez nią emocje. Oby album był obiecującym początkiem nowej muzycznej przygody dla utalentowanej wokalistki, bo po tak udanym debiucie kariera Kaśki Sochackiej nie powinna już nigdy zwalniać.