Tokio 2020 - Natalia Bajor: jest to marzenie każdego sportowca
- Dodał: Krzysztof Dunaj
- Data publikacji: 05.07.2021, 17:00
W dniach 22 do 27 czerwca 2021 roku odbyły się 39. Mistrzostwa Europy w tenisie stołowym w Warszawie. Jedną z bohaterek imprezy była Natalia Bajor, która dzięki dobremu występowi awansowała w światowym rankingu z 93. na 90. miejsce. Kolejnym celem reprezentantki Polski będą igrzyska olimpijskie w Tokio. Zawodniczka urodzona w Brzegu podzieliła się z nami wrażeniami po mistrzostwach Europy, a także zdradziła nam, jak będą wyglądać w najbliższym czasie przygotowania do zmagań w Tokio. XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie rozpoczną się już 23 lipca.
Krzysztof Dunaj: Przed mistrzostwami Europy w Warszawie mówiłaś, że „jedziesz powalczyć, a co będzie, zobaczymy”. Jako jedyna reprezentantka Polski zaszłaś do 3. rundy w grze pojedynczej. W 1/8-finału zagrałaś kapitalny mecz z Petrissą Solją, która ostatecznie zdobyła złoty medal. Jak oceniasz swoją postawę na tym turnieju? Pozostał niedosyt po tym fantastycznym starciu z Niemką?
Natalia Bajor: Oceniam bardzo dobrze. Do tej pory to mój największy sukces, bo na poprzednich mistrzostwach Europy nie weszłam do turnieju głównego. Przegrałam wtedy pre-rundę przed turniejem głównym z Greczynką Aikaterini Toliou, z którą tutaj wygrałam pierwszą rundę. Szczerze mówiąc, turniej zaczęłam średnio. Najpierw przegrałam w miksta w eliminacjach z Samuelem Kulczyckim. Fakt jest taki, że nigdy ze sobą nie graliśmy. Później miałam dzień przerwy i trzeciego dnia z Natalią Partyką również w deblu odpadłyśmy w pierwszej rundzie, mimo że byłyśmy rozstawione z numerem drugim. Dopóki nie rozpoczął się singiel, turniej nie był dla mnie udany. W pierwszej rundzie zrewanżowałam się wcześniej wspomnianej Greczynce i to po takim horrorze, bo wygrałam 4:3 i w ostatnim secie 12:10. W następnym meczu grałam z Haną Matelovą. Ostatni raz spotkałyśmy się 6 lat temu. Od tamtej pory byłyśmy razem na obozie, na który pojechałyśmy przed mistrzostwami Europy do Hawierzowa (Czechy). Dzięki temu przed meczem wiedziałam czego się spodziewać, bo znałam jej grę, ale jednak jest ode mnie prawie o 40 miejsc wyżej w rankingu światowym. Myślę, że ta wygrana też mnie trochę podbudowała. Wejście do najlepszej 16 to był dla mnie mały sukces. Później rywalizowałam z Petrissą Solją. Wiedziałam, że ona jest faworytką. Była rozstawiona z numerem drugim. Przyznam szczerze, że chyba zagrałam jeden z najlepszych meczów w karierze. Najlepszy nie, ale na pewno jeden z top 3. Jeszcze miałam dwie piłki meczowe, których nie wykorzystałam. Czuje niedosyt, ale minimalnie byłam w tym meczu jednak słabsza.
K.D.: Sam trener Zbigniew Nęcek po spotkaniu nie szczędził pochwał. Powiedział: „Nie boję się określić, że to był najlepszy pojedynek w całej karierze Natalii”. Takie słowa od osoby, która wie, jak ciężko pracowałaś podczas przygotowań to duża motywacja. Jak się z tym czujesz?
N.B.: Myślę, że na takim zagranicznym turnieju jak mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy to rzeczywiście był mój najlpeszy mecz. Na pewno jest to miłe i cieszę się, że trener mnie tak docenił i podbudował, ale taka jest chyba prawda, że gdybym nie zagrała dobrze, to takiego wyniku by nie było.
K.D.: Nawiązując do początku twojej przygody w singlu, wspomniałaś, że w pierwszej rundzie pokonałaś Aikaterini Toliou 4:3. Czy zważywszy na waszą rywalizację w przeszłości, obawiałaś się starcia z Greczynką?
N.B.: Tak, obawiałam się. To było moje pierwsze starcie w grze pojedynczej na tym turnieju. Pierwsza gra jest zawsze najcięższa. Ona jest defensorką, a nie ukrywam, że nie lubię grać na defensywę, więc był to dla mnie ciężki mecz. Tak naprawdę się tylko modliłam, żeby nie mieć defensorki w pierwszej rundzie. Na szczęście już wiedziałam, jak z nią grać. Chciałam się też zrewanżować za ostatnie mistrzostwa Europy. Na tamtej imprezie naprawdę grałam bardzo dobrze. Miałam ciężką grupę, mimo to wyszłam na drugim miejscu. Później trafiłam na nią i przegrałam 3:4. Po turnieju spotkałyśmy się na Pro Tourze w Chorwacji, gdzie ja byłam lepsza. Wracając do tego pojedynku, tak naprawdę to była pierwsza gra, więc zawsze jest ciężko. Dodatkowo trzeba było się przyzwyczaić do sali. Chyba też zmieniła okładzinę, bo trochę inaczej się z nią grało, ale cieszę się, że wytrzymałam końcówkę i ostatecznie zwyciężyłam.
K.D.: W drugiej rundzie trafiłaś na Hanę Matelovą, z którą pewnie wygrałaś 4:1. W jednym secie prowadziłaś aż 9:0. Czy przeszło Ci przez myśl, że tak szybko poradzisz sobie z Czeszką?
N.B.: Nie, właśnie obawiałam się tego, że prowadząc 9:0, zaraz może się wszystko odwrócić. Przychodzą czasem takie myśli, że skoro ja zdobyłam dziewięć punktów z rzędu, to ona też może to zrobić, dlatego grałam do końca i szanowałam każdą piłkę. 4:1 to był naprawdę bardzo dobry wynik, tym bardziej że wygrywam z czołowymi zawodniczkami z Europy i świata.
K.D.: W grze podwójnej z Natalią Partyką już w pierwszej rundzie musiałyście uznać wyższość rywalek, Holenderki Britty Eerland oraz Węgierki Georginy Poty (1:3). Podobnie w mikście z Samuelem Kulczyckim. Niestety tutaj również rywalizacja zakończyła się w pierwszej rundzie. W grze mieszanej Deni Kozul i Katarina Strazar wygrali z wami 3:0. Tak naprawdę to był wasz pierwszy sprawdzian, grając razem na dużej arenie. Co zaważyło na zwycięstwie słoweńskiej pary?
N.B.: Myślę, że nie było takiego zgrania. Katarina Strazar odgrywała nam takie piłki... Przyznam szczerze, na początku się tego nie spodziewaliśmy. Ona praktycznie nie robiła żadnych błędów. To raczej chłopcy prowadzą grę w mikście. Naprawdę Słowenka zagrała bardzo dobrze. Natomiast nam jednak brakowało takiego zgrania. Trenowaliśmy ze sobą, wyglądało to dobrze, ale jednak przyszedł turniej i widać było, że nie jesteśmy tak zgrani, jak myśleliśmy.
K.D.: Choć trochę czasu już minęło od pierwszego dużego lockdownu, to sportowcy bardzo go odczuli podczas szlifowania swojej formy. Zmierzam do tego, że należysz do programu stypendialnego PFNTeam100. Na jakie udogodnienia i wsparcie nie tylko w tym trudnym okresie, ale ogólnie możesz liczyć ze strony Polskiej Fundacji Narodowej?
N.B.: Bardzo dużo zawdzięczam temu programowi. Jest to ogromna pomoc, trenując taki sport. Dzięki niemu poświęcam więcej czasu na fizjoterapeutów oraz na pracę z psychologiem. Mam większe możliwości w odżywianiu się, czy to są różne cateringi, czy odżywki. Mogę również podszkolić język angielski.
K.D.: Od 2018 roku jesteś mistrzynią Polski w grze pojedynczej a dodatkowo od 2019 roku w grze podwójnej. Teraz masz kolejny cel, jakim są igrzyska olimpijskie w Tokio. Wraz z Tobą do stolicy Japonii polecą Li Qian oraz Natalia Partyka. Już raz miałyście okazję razem grać na igrzyskach europejskich w Mińsku (Białoruś) w 2019 roku, na których zdobyłyście brązowy medal. Jakie emocje towarzyszą Ci ze świadomością, że to twój debiut na igrzyskach?
N.B.: Na pewno się cieszę i nie mogę się już doczekać wyjazdu. Jest to marzenie każdego sportowca. Ja wystartuje tylko w turnieju drużynowym, natomiast Natalia Partyka i Li Qian zagrają dodatkowo w singlu. Jeszcze zostały ostatnie tygodnie przygotowań i do Japonii wylatujemy 16 lipca.
K.D.: Czy nie obawiasz się, że dziewczyny są bardziej doświadczone niż Ty?
N.B.: Na pewno są bardziej doświadczone, ale cieszę się, że mam je w drużynie. Są starsze i zawsze mi pomagają. Pierwszy raz wystartowałam na igrzyskach europejskich z dziewczynami i od razu zdobyłyśmy brązowy medal. W zespole mamy super atmosferę, dobrze się dogadujemy. Myślę, że w Tokio będzie podobnie.
K.D.: Do imprezy zostały niecałe dwa tygodnie. Jak będą wyglądały twoje przygotowania w najbliższym czasie?
N.B.: Już jestem po dwóch zgrupowaniach. Obozy miałam w Czechach i Cetniewie, to były zgrupowania przed mistrzostwami Europy i przed igrzyskami. Teraz będę trenowała z mężczyznami z superligi, więc poziom treningów będę miała bardzo dobry. Oprócz tego fizjoterapeuta, praca z panią psycholog i trening fizyczny, więc wszystko mam już ułożone.
K.D.: Wiadomo, że oprócz ciężkich treningów fizycznych, dużą rolę odgrywa psychika, o której przed chwilą wspomniałaś. W jaki sposób nastrajasz się przed turniejami?
N.B.: Odkąd pracuję z panią psycholog mam trochę inne podejście. Nie nastawiam się przed turniejem na wynik. Po prostu nie myślę o rezultacie, tylko o tym, żeby jak najlepiej przepracować ten czas i wyjść ze spokojną głową do danej imprezy.
K.D.: Jak spędzasz czas tuż przed meczem?
N.B.: Dwie godziny przed jestem na sali i jest rozgrzewka biegowa oraz na stole. Pół godziny przed rywalizacją trzeba oddać rakietkę do kontroli. To już jest taki czas na rozmowę z trenerem, choć staramy się to robić wcześniej i później już tylko wyciszenie.
K.D.: Wiemy, że w Polsce odbędą się igrzyska europejskie w 2023 roku, czy po zbliżającej się olimpiadzie to będzie twój kolejny duży cel?
N.B.: Tak. To jeszcze dwa lata, ale bardzo bym chciała wystartować w Polsce na igrzyskach europejskich. Bardzo dobrze wspominam igrzyska z Mińska. Po "olimpiadzie" to kolejny turniej, do którego chciałabym się dobrze przygotować i po prostu wystartować, bo też nie mam pewności czy zostanę powołana.
K.D.: Bardzo dziękuję za wywiad i całą redakcją trzymamy kciuki za udany debiut w tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio i przede wszystkim życzymy dużo zdrowia, bo ono będzie kluczowe.
N.B.: Dziękuję bardzo!