
Profesor Jan Majchrowski zrzekł się stanowiska sędziego w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego
- Data publikacji: 06.12.2021, 14:56
W swoim dzisiejszym (6.12) oświadczeniu profesor Jan Majchrowski poinformował o rezygnacji z dotychczas pełnionej funkcji sędziego Sądu Najwyższego w Izbie Dyscyplinarnej. Jak ogłosił, jest to znak sprzeciwu dla obecnej sytuacji naruszającej przepisy obowiązującego prawa.
Z dniem dzisiejszym zrzekłem się pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. Niniejsza moja rezygnacja jest już ostatnią pozostającą w mojej dyspozycji formą protestu przeciwko naruszaniu w samym Sądzie Najwyższym obowiązującego polskiego prawa, polskiej Konstytucji, orzecznictwa polskiego Trybunału Konstytucyjnego i faktycznemu uleganiu przez kierownictwo Sądu Najwyższego i Izby Dyscyplinarnej SN bezprawnym naciskom podmiotów zewnętrznych podważającym suwerenność Państwa Polskiego, w tym przede wszystkim Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - uzasadnił profesor Majchrowski w oświadczeniu.
Jak dodatkowo tłumaczył, dotychczasowe działania dyscyplinarne z jego strony były wstrzymywane, co, jak stwierdził, sprawia, że sędziowie w Polsce są bezkarni w kontekście prowadzonych spraw dyscyplinarnych.
Warto przypomnieć, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał już we wrześniu Polskę do zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, z uwagi na brak gwarancji o niezawisłości i bezstronności jednostki. W wyniku niewstrzymania się od stosowania przepisów o Izbie, Polska została 27 października obciążona karą finansową w wysokości 1 mln euro dziennie. Już teraz naliczona kara opiewa na łączną sumę około 40 mln euro. Rządzący unikają kategorycznych wypowiedzi na temat tego, czy Polska ostatecznie kary zapłaci. Jak poinformował wiceminister funduszy i polityki regionalnej, Waldemar Buda: - Przepisy dotyczące likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN to kwestia kilku miesięcy od zawarcia porozumienia z Komisją Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska natomiast wcześniej podkreślała, że środki z Krajowego Planu Odbudowy trafią do Polski po spełnieniu warunków, a nie tak jak twierdzi minister, czyli przed.
Z kolei kandydatka na prezydenta Francji w przyszłorocznych wyborach, Marine Le Pen, zadeklarowała, że jest gotowa zapłacić karę za Polskę. Jak uzasadniła: - Nie możemy się pogodzić z tym, że bez zgody narodów czy wręcz wbrew nim próbuje się szantażem i groźbami narzucić politykę przeciwną ich interesom. Odbiera się im zdolność do ochrony własnych granic, zachowania tożsamości, własnych wartości, kodów kulturowych, obyczajów. (…) Otóż Francja za Polskę tę karę zapłaci! Jesteśmy płatnikiem netto do budżetu Unii i odejmiemy sobie te koszty od naszej nadpłaty. Jednocześnie zobowiązała się do zwiększonych nacisków na Komisję Europejską w tym zakresie, w przypadku gdy wybory okażą się dla niej korzystne.