
Hongkong: zlikwidowano pomnik upamiętniający ofiary masakry na placu Tiananmen
- Dodał: Karolina Koźlak
- Data publikacji: 23.12.2021, 09:20
W środę (22.12) media poinformowały, że w Hongkongu zlikwidowany został pomnik upamiętniający ofiary masakry na placu Tiananmen.
Pomnik przedstawiający martwych demonstrantów, zamordowanych w związku z decyzjami chińskich władz, został zlikwidowany wieczorem w środę. Ochroniarze, podczas gdy robotnicy zajmowali się demontażem, utrudniali udokumentowanie zdarzenia obecnym na miejscu dziennikarzom. Korespondentka BBC, Grace Tsoi, przekazała, że na miejscu było słychać wiercenie, ale nikt nie mógł zobaczyć, co się dzieje. Zdemontowana rzeźba, która stała przez 24 lata na terenie Uniwersytetu w Hongkongu, ma zostać umieszczona w magazynie.
8-metowa statua była jednym z nielicznych zachowanych w przestrzeni publicznej pomników poświęconych wydarzeniom z 1989 roku, które do dziś dla obywateli Chin są tematem drażliwym. Władze uczelni stwierdziły, że decyzję o likwidacji podjęto na podstawie zewnętrznych porad oraz oceny ryzyka dla najlepszego interesu uniwersytetu. Jednak należy zaznaczyć, że usunięcie rzeźby przypada na okres, gdy władze Pekinu coraz silniej reagują na sprzeciw hongkońskich środowisk prodemokratycznych.
Według twórcy pomnika, duńskiego rzeźbiarza Jensa Galschiota, likwidacja jego dzieła jest naprawdę brutalnym czynem. Artysta obecnie rozważa pozwanie władz i zwrócenie się o odszkodowanie.
- To jest rzeźba przedstawiająca zmarłych [...] Usunięcie jej można porównać do pójścia na cmentarz i zniszczenia wszystkich nagrobków - stwierdził artysta.
17 kwietnia 1989 roku na placu Tiananmen miała miejsce manifestacja studentów ku czci zmarłego sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin. Hu Yaobang zmarł nagle z powodu ataku serca 15 kwietnia. Według większości studentów śmierć była związana z jego wymuszoną przez władze rezygnacją. Yaobang był uważany za zwolennika reform politycznych w Chinach. Demonstracja miała na celu nie tylko upamiętnić sekretarza, ale również wymusić na władzach podjęcie kroków zmierzających ku demokratyzacji, rozwojowi gospodarczemu oraz zakończeniu korupcji w szeregach Komunistycznej Partii Chin.
Najpierw studenci zorganizowali strajk głodowy, w którym brało udział 2-3 tys. osób. Przerodził się on jednak w okupację placu Tiananmen. Zgodnie z sondażem przeprowadzonym 17 maja, protest studentów popierało 75% mieszkańców Pekinu.
Nowy sekretarz Komunistycznej Partii Chin, Zhao Ziyang, chciał negocjować ze studentami, ale z uwagi na opinię najbardziej ortodoksyjnych polityków, postanowiono sprawę rozwiązać siłą.
20 maja w Pekinie wprowadzono stan wyjątkowy. Pierwsza próba rozpędzenia grupy studentów i innych demonstrantów przez lokalnych wojskowych zakończyła się niepowodzeniem. W nocy z 3 na 4 czerwca tłumieniem protestu zajęli się żołnierze sprowadzeni z prowincji Shanxi. Wojskowi wówczas użyli czołgów oraz broni maszynowej.
Według oficjalnych danych chińskich władz tamtej nocy zginęło 241 osób, w tym żołnierze, a 7 tys. osób zostało rannych. Jednak zgodnie z danymi przedstawicieli Czerwonego Krzyża, śmierć poniosło 2600 osób. Natomiast przedstawiciele Fundacji Dui Hua informowali, że w związku z protestami aresztowano 1602 osoby.
Zgodnie z informacjami ujawnionymi w 2011 roku za pośrednictwem platformy WikiLeaks do masakry nie doszło na placu Tiananmen, a przy moście Muxidi. Jednak według Wu Renhua, chińskiego uczonego, który brał udział w proteście, dyskusja na temat rzeczywistego miejsca masakry nie ma znaczenia, bowiem nadał był to haniebny krok przeciw nieuzbrojonym cywilom. Ponadto zdaniem mężczyzny rozprawa władz na ten temat miała na celu uwolnienie od odpowiedzialności sprawców.
Warto wspomnieć, że pomnik upamiętniający ofiary masakry znajduje się również we Wrocławiu, przy ulicy Oławskiej. Jego autorem jest Marek Stanielewicz.
Źródła: BBC, NBC, Brittanica

Karolina Koźlak
Studentka kryminalistyki i nauk sądowych, inżynier zootechniki, copywriter i pasjonatka tanatologii.