Powieść graficzna "Wielki Gatsby" [RECENZJA]
- Dodał: Natalia Zoń
- Data publikacji: 29.12.2021, 17:26
Wielki Gatsby to klasyk sam w sobie. Trudno znaleźć osobę, która o nim nie słyszała. Jeśli ktoś nie czytał powieści Francisa Scotta Fitzgeralda z 1925 roku, to na pewno widział lub choć kojarzy jej ekranizację z Leonardo DiCaprio. Fred Fordham, który zajął się adaptację tekstu, oraz Aya Morton, która wykonała ilustrację, ukazali Wielkiego Gatsby'ego na nowo, jako powieść graficzna.
Ta powieść graficzna to powrót do postaci tak dobrze znanych – Nicka, Daisy, Toma czy tytułowego Gatsby'ego. O Gatsby'm na początku niewiele wiadomo. Każdy coś niby o nim powie, ale do końca nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Jedno jest pewne – robi cudowne przyjęcia i każdy może to potwierdzić.
Aya Morton swoimi ilustracjami świetnie ukazała tajemniczą postać Gatsby'ego, która dopiero z czasem zyskuje twarz, jednak najpierw pozostaje niewiadomą i dla bohaterów,i dla czytelnika. Ale nie tylko Gatsby, a wszyscy są dobrze wykreowani. Bohaterowie są wyraziści, mimo że ich rysy twarzy nie są szczególnie wyróżnione. Jednak bije od nich ta zazdrość czy próżność, którą w sobie noszą. Podobała mi się także postać Daisy, która miała piękne i duże oczy, zupełnie inne niż reszta postaci. Kreska odwzorowuje lata 20. w Ameryce, pełne fałszywych i toksycznych relacji, chęci życia w bogactwie, ale także samotności.
Również kolory odgrywają tu ważną rolę. Zazwyczaj przygaszone, pastelowe odcienie, ożywają w czasie przyjęć, kiedy to są znacznie bardziej wyraziste i żywe. Wtedy wiadomo, że prawdziwa impreza trwa w najlepsze.
Ilustracje dodają pewnej głębi książce, słowo z obrazem idealnie współgra i oddziałuje na siebie. Są strony, gdzie kadrów jest sporo, ale są i takie, gdzie jest jeden kadr na jedną lub nawet na dwie strony. Wygląda to bardzo efektownie i znowu, oddaje klimat powieści, w której przecież tak ważną rolę pełnią pieniądze, a więc i przepych.
Każdy rozdział zaczyna się ilustracją, która pięknie oddaje to, co zobaczymy na dalszych stronach. Dodatkowo numeracja rozdziałów jest ujęta inną czcionką, co sprawia, że początki rozdziałów odznaczają się od reszty grafik i stanowią w pewnym sensie osobne plakaty. Sama z chęcią przygarnęłabym taką ilustracje jako obraz w ramce zawieszony w pokoju.
Uznanie należy się także Fredowi Fordhamowi, który przełożył słowa Fitzgeralda na język komiksowy. Nie wydaje mi się, żeby było to łatwe zadanie, szczególnie, że adaptacja liczy tylko 200 stron. Owszem, oryginał również jest cieniutki, lecz trzeba pamiętać, że tutaj mamy do czynienia z powieścią graficzną, a więc nie tylko tekst, a i ilustracje. Jednak Fordham podołał i nawet osoba nie znająca wcześniej tej historii, bez problemu będzie mogła cieszyć się lekturą. Wszystko, co ważne jest przeniesione do tej powieści i całość historii, jest bardzo dobrze zachowana. Warto też wspomnieć, że wstęp do tej powieści graficznej napisała prawnuczka Fitzgeralda, Blake Hazard.
Zdecydowanie polecam każdemu, tym, którzy czytali już Wielkiego Gatsby'ego i tym, którzy go oglądali, a także tym, którzy nigdy wcześniej nie mieli z nim styczności.
Powieść graficzną Wielki Gatsby przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Jaguar.
Natalia Zoń
Zawsze odlicza do jakiegoś koncertu. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. W wolnych chwilach pochłania kolejne książki. E-mail: nataliazon@icloud.com