Rajd Dakar: Nasser Al-Attiyah zwycięża w 44. edycji maratonu
- Dodał: Bartłomiej Woliński
- Data publikacji: 14.01.2022, 19:00
Statuetka Beduina po raz czwarty powędrowała do katarskiego kierowcy pochodzącego z Dohy. Dakarowe podium uzupełnili Sebastien Loeb oraz Yazeed Al-Rajhi. Najlepiej z polskich zawodników podczas 44. edycji rajdu poradził sobie Kamil Wiśniewski, który zakończył maraton na trzecim stopniu podium. Udany Dakar zaliczyły także polskie załogi SSV, które łącznie 8 razy zwyciężały na oesach Arabii Saudyjskiej. Polacy ostatecznie rajd zakończyli jednak poza podium. Podczas ostatniego dnia rywalizacji doszło także do tragedii, w wyniku której śmierć poniósł jeden z mechaników zespołu PH Sport.
Podsumowanie rywalizacji w klasie aut terenowych
Piątkowy ostatni etap Dakaru prowadzący z Bishy do Dżuddy wygrał Henk Lategan. Kierowca z RPA 164-kilometrowy oes pokonał w czasie 1 godziny 35 minut i 19 sekund. O 49 sekund wolniejszy okazał się „Monsieur Dakar”. Stephane Peterhansel nie zaliczy tegorocznego Dakaru do udanych, przez większość trasy francuski wielokrotny zwycięzca maratonu borykał się z problemami technicznymi w swoim Audi RS Q e-tron. Peterhansel nie zdołał również wyrównać rekordu Ariego Vatanena dotyczącego liczby etapowych zwycięstw w rajdzie. Fin łącznie w swojej karierze wygrał aż 50 odcinków Dakaru i czterokrotnie zwyciężał w całym maratonie w latach 1987, 1989, 1990 oraz 1991. „Monsieur Dakar” ma na swoim koncie 14 triumfów w Dakarze za kierownicą motocykli oraz samochodów terenowych, a także 49 etapowych zwycięstw. Do wyrównania rekordu Vatanena, Peterhansel będzie musiał jednak zaczekać do następnej edycji rajdu.
Etapowe podium ostatniego dnia rajdu uzupełnili Brian Baragwanath i Leonard Cremer, w Century CR6.
W 44. edycji maratonu szans rywalom nie dał jednak Nasser Al-Attiyah, który wypracowując sobie dużą przewagę na początku rajdu, mądrze i taktycznie podchodził do kolejnych etapów, bezpiecznie utrzymując stawkę za swoimi plecami. Dla Nassera zwycięstwo w tegorocznej edycji rajdu jest czwartym triumfem w maratonie, po najlepszych rezultatach uzyskanych w latach 2011, 2015 i 2019. Dakarowe podium uzupełnili Sebastien Loeb (+ 27 min 46 sek.), dla którego druga pozycja jest wyrównaniem najlepszego wyniku z edycji 2017 oraz Yazeed Al Rajhi (+ 1h 01 min 13 sek.), dla którego jest to najlepszy występ w Dakarze. Kuba Przygoński po awarii turbosprężarki na ostatnim etapie rajdu, ukończył tegoroczny maraton na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej w swoim 12. starcie w Rajdzie Dakar.
- Cały Dakar był dla nas wielkim wyzwaniem, głównie dlatego, że nasz samochód nie dotrzymywał tempa. Nowe pojazdy czteronapędowe, oparte na przepisach T1+, były wyraźnie szybsze. Nie spodziewaliśmy się tego, ale musimy oddać szacunek ekipom Prodrive i Toyota za przygotowanie takich maszyn. Wygląda na to, że Dakar zmierza właśnie w takim kierunku. Zrobiliśmy co w naszej mocy, a nic więcej się nie dało. Jesteśmy zadowoleni z edycji 2022. Podobały nam się szybkie sekcje i liczne wydmy. Teraz cieszymy się z dotarcia do mety – powiedział Kuba Przygoński na mecie Dakaru.
- To był dla nas niesamowity Dakar. Ostatni raz wygraliśmy w 2019 roku i jesteśmy zadowoleni z nowych przepisów T1+. Do pokonania były trzy silne ekipy. Mathieu, ja, zespół, wszyscy wykonaliśmy świetną robotę, aby odnieść zwycięstwo. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że udało nam się osiągnąć ten cel. Toyota Gazoo Racing wykonała wspaniałą pracę w ciągu roku, budując nowy samochód. Przez cały rajd nie mieliśmy ani jednego problemu, byliśmy ostrożni i teraz wiemy, że mamy bardzo dobre auto i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zdobyć mistrzostwo świata. Od pierwszego dnia wypracowaliśmy przewagę, którą następnie zarządzaliśmy. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi i myślę, że za tydzień lub dziesięć dni będziemy już myśleć o kolejnym Dakarze. Mamy szczęście, że możemy startować w Arabii Saudyjskiej i chcę podziękować tutejszym władzom za danie nam możliwości odkrywania tak pięknych krajobrazów – powiedział zwycięzca maratonu, Nasser Al-Attiyah.
Wiśniewski na podium!
Pochodzący z Wyszkowa quadowiec ukończył 44. edycję Dakaru na świetnym trzecim miejscu. Dla Kamila jest to pierwsze podium w najcięższym rajdzie świata. Wiśniewski miał również szansę na drugą pozycję, ale ostatecznie nie zdołał dogonić finiszującego przed nim Francisco Moreno. Cały rajd po raz pierwszy w swojej karierze wygrał Alexandre Giroud.
- To fantastyczne! Wciąż trudno w to uwierzyć. Przez ostatnie 100 kilometrów po prostu odliczałem ile zostało do końca. Nigdy nie jechałem tak wolno. Nawet się trochę zgubiłem. Po występie mojego ojca musieliśmy czekać 25 lat na spełnienie marzeń. Niestety, nie ma go już dziś z nami. Brałem już udział w kilku Dakarach, początkowo bez mechaników. Od dwóch lub trzech lat zespół jest większy, a dzięki doświadczeniu jesteśmy na podium. To wielkie zwycięstwo – powiedział Alexandre Giroud.
- To bardzo dobra pozycja, taka, jaką zakładałem przed startem. Tylko się cieszyć, dzięki za trzymanie kciuków. Dziękuję za słowa wsparcia, że byliście cały czas ze mną i kibicowaliście mi – powiedział na mecie rajdu Kamil Wiśniewski.
Polacy z bardzo udanym występem, ale poza podium w SSV
W grupie konstrukcji T4 po zwycięstwo w tegorocznym Dakarze sięgnął Austin Jones. Amerykanin przed finałowym, 12. etapem rajdu dysponował prawie dwuminutową stratą do lidera - Gerarda Farresa Guella. Niemal do samego końca oesu Guell wirtualnie liderował w rajdzie, ale hiszpańskiego zawodnika dopadły problemy z elektroniką, przez co ostatecznie stracił sześć minut i zwycięstwo w rajdzie. Odcinek wygrali Litwini Rokas Baciuska i Oriol Mena, którzy uplasowali się na trzecim miejscu w swojej klasie. Czwarte miejsce na 12. odcinku zajęli Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec, którzy do zwycięzcy etapu i bezpośredniego rywala w walce o dakarowe podium stracili niemal 6 minut. Ostatecznie Polacy po bardzo udanym Dakarze, na którym prezentowali naprawdę dobre tempo i wygrali kilka etapów, muszą zadowolić się czwartą lokata na mecie. Tuż za zespołowymi kolegami uplasowali się Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Aron Domżała i Maciej Marton finiszowali na pozycji 12.
- Jesteśmy na mecie, to na pewno jest dla nas bardzo duża radość. Zrobiliśmy w tym rajdzie wiele dobrego, wygraliśmy mnóstwo etapów. Po drugim dniu mieliśmy ogromną stratę, ale bardzo dużą jej część udało nam się odrobić, to na pewno wlewa w nasze serca mnóstwo optymizmu na przyszłość. Ale koniec końców szkoda, bo mieliśmy to podium w zasięgu ręki. Dzisiaj straciliśmy to podium, to naprawdę wielka szkoda. Ale takie są rajdy. Najważniejsze jest to że jesteśmy na mecie i jestem tu z moją rodziną. Rodzina jest dla mnie najważniejsza - gdyby ich wszystkich tu nie było, ja też bym nie jeździł. Oni są moim paliwem, dla nich się ścigam. A czy pojawimy się na Dakarze w przyszłym roku? Ja już powiedziałem - przestaniemy się ścigać dopiero wtedy, kiedy trzech Goczałów zajmie całe podium rajdu - powiedział na mecie Marek Goczał.
W klasie T3 pewne zwycięstwo odnieśli Francisco Lopez Contardo i Juan Pablo Latrach Vinagre. Bohaterami tej klasy stali się jednak Seth Quintero i Dennis Zenz, którzy wygrali dwanaście z trzynastu (pierwszy etap rajdu został podzielony na odcinki A i B) odcinków specjalnych tegorocznego Rajdu Dakar, ustanawiając jednocześnie rekord etapowych zwycięstw w pojedynczym starcie w maratonie. Defekt techniczny, który dopadł Quintero na drugim etapie rywalizacji pozbawił Amerykanina szans na dobry rezultat w rajdzie. Załoga Red Bull Off-Road Junior Team USA uplasowała się ostatecznie na 16. miejscu w swojej klasie, ze stratą niemal 15 godzin do zwycięzcy rajdu.
Sam Sunderland po raz drugi
Brytyjski motocyklista zespołu GASGAS Factory Racing po raz drugi w swojej karierze wygrał Rajd Dakar. Sunderland o 3 minuty i 27 sekund pokonał drugiego na mecie Pablo Quintanille, zwycięzcę ostatniego etapu rajdu. Tym samym marka KTM zakończyła dwuletnią dakarową dominację Hondy. Podium skompletował Matthias Walkner (+ 6 min i 47 sek.). Maciej Giemza podróżujący motocyklem Husqvarna FR 450 Rally ukończył 44. edycję maratonu na 18. miejscu. Polski motocyklista był zadowolony ze swojego występu i tempa, które zdecydowanie wzrosło w drugiej części maratonu. Na 27. pozycji w klasyfikacji generalnej rajd ukończył Konrad Dąbrowski. Polski motocyklista pokazał się z bardzo dobrej strony, finiszując także na 7. miejscu w klasie Rally2, a bardzo dobre tempo Konrada pozwoliło mu również cieszyć się z trzeciego miejsca w juniorskiej grupie motocyklistów.
- Może jeszcze tego po mnie nie widać, bo zmęczenie daje się we znaki, ale jestem szczęśliwy. Na ostatnim etapie walka o wynik była drugorzędna, chciałem dojechać do mety. Wziąłem rewanż za poprzedni rok i to jest dla mnie najważniejsze – powiedział Maciej Giemza.
- Nie mógłbym być szczęśliwszy. Te ostatnie etapy były tak trudne i stresujące... z tą nawigacją, tak skomplikowaną z momentami nie układającymi się w dobrym kierunku, że czasami głowa mi pękała. Przez ostatnie dziesięć minut jazdy nie byłem nawet pewien, czy zwyciężę, ale słysząc właśnie, że wygrałem swój drugi Dakar, to bardzo emocjonujące... spełnienie marzeń. Nie miałem najlepszego sezonu w minionym roku, ale kiedy wygrywasz Dakar, to znaczy, że zasługujesz na to. Jestem bardzo szczęśliwy – powiedział triumfator w klasie motocykli, Sam Sunderland.
Podsumowanie pozostałych klas i smutne zakończenie 44. edycji Rajdu Dakar
W grupie samochodów ciężarowych pewnie zwyciężyła załoga Kamaza z numerem 500 w składzie: Dmitrij Sotnikow, Ilgiz Achmetzjanow i Rusłan Achmadiejew. Dla rosyjskich zawodników jest to druga wygrana z rzędu. Klasę Original by Motul, w której rywalizują motocykliści pozbawieni pomocy ze strony serwisu wygrał Arunas Gelazninkas. Dla Litwina jest to druga wygrana w jego czwartym Dakarze. Triumf w klasycznej klasie Dakaru, w której udział biorą załogi startujące historycznymi pojazdami odnieśli francuzi, Serge Mogno i Florent Drulhon z zespołu Team FSO.
Z tegoroczną edycją Rajdu Dakar żegnamy się jednak smutkiem. Na trasie rajdu owszem dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, ale w tym roku żaden z uczestników nie doznał poważniejszych obrażeń. Śmierć poniósł jednak jeden z mechaników zespołu PH Sport, 20-letni Quentin Lavalee - główny mechanik Fanny’ego Jacquota i Williama Alcaraza, którzy rywalizowali Peugeotem 405 T16 w klasie Dakar Classic. Do zdarzenia doszło na 234 kilometrze drogi serwisowej, którą poruszają się zaplecza dakarowych zespołów. Samochód należący do PH Sportu zderzył się z prywatną ciężarówką, w wyniku wypadku śmierć poniósł Lavalee, a drugi z mechaników, Maxime Frere, z obrażeniami brzucha i klatki piersiowej został przetransportowany do National Guards Hospital w Dżuddzie. Dakar to rajd, w którym niebezpieczeństwa czekają na każdym kroku, a uszczerbku doznać mogą nie tylko jego bezpośredni uczestnicy.
Z mieszanymi uczuciami żegnamy się więc z tegorocznym Rajdem Dakar, który był jedynie bardzo ważnym prologiem przed dalszą częścią Mistrzostw Świata w Rajdach Terenowych.
Źródło: pl.motorsport.com
Bartłomiej Woliński
Absolwent Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Motorsportem pasjonuję się od 2007 r. W związku z moimi zainteresowaniami prowadzę także bloga i fanpage na Facebooku.