"Influencerka" Ellery Lloyd - recenzja

"Influencerka" Ellery Lloyd - recenzja

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 29.01.2022, 22:12

Pisarze piszą książki zazwyczaj po to, by w swoim czytelniku wzbudzić jakieś emocje. Wzruszenie, strach, smutek, radość i inne. Parze autorów kryjących się pod pseudonimem Ellery Lloyd to się zdecydowanie udało. Influencerka tak po prostu zwyczajnie wkurza czytelnika (eufemistycznie rzecz ujmując).

 

Jestem przedstawicielem pokolenia, dla którego w znacznej mierze media społecznościowe są tworem dość tajemniczym i trudnym do ogarnięcia. Kiedy wchodziłem w dorosłe życie internetu w Polsce nie było, kiedy zaczynałem zawodową pracę - raczkował. Wielkim wydarzeniem było dla mnie zapisanie się na gadugadunaszą klasę, gdzie mogłem porozmawiać z kolegami ze szkół nielicznych, do których niegdyś uczęszczałem. Obecnie posiadam już konta na facebooku, twitterze i instagramie, jakkolwiek korzystam z nich (szczególnie z tego ostatniego) bardzo sporadycznie i raczej do komunikowania się z ludźmi, niż do chwalenia się swoimi życiowymi przejściami i nie jest dla mnie źródłem jakiegokolwiek dochodu. Zjawiska opisane w Influencerce nie mieszczą mi się w głowie, trudno mi uwierzyć, że to nie jest wyłącznie wytwór wyobraźni autorów, lecz fragment współczesności. Może mocno przejaskrawiony, ale jednak niedaleki od stanu faktycznego. Najchętniej zaliczyłbym książkę do gatunku postutopii, chciałbym żeby tak było, ale no...

 

Próbuję sięgnąć pamięcią daleko wstecz i próbuję sobie przypomnieć postać literacką, która wzbudziłaby we mnie tak potężną niechęć, odrazę wręcz, jaką wywołuje u mnie główna bohaterka, Emma Jackson. Kiedy czytałem powieść Lloyd odzywały się we mnie najgorsze instynkty, wyobrażałem sobie, jak spotykam taką osobę w świecie rzeczywistym i co z nią robię - nie były to wcale przyjemne rzeczy i ani dla niej (szpital) ani dla mnie (więzienie) nie skończyłyby się one dobrze. Jeśli więc chodzi o zaangażowanie czytelnika, to brytyjskiemu duetowi w moim przypadku udało się to znakomicie. Jednak były to uczucia tak intensywne, że wywołały u mnie niechęć do książki jako takiej. Kiedy w trakcie lektury myślałem to tym, co napiszę w recenzji miała być ona krytyczna, bardzo krytyczna.

 

Jednak w gruncie rzeczy, patrząc z pewnego dystansu, muszę przyznać, że to bardzo dobra i ważna pozycja. Powinni ją przeczytać wszyscy, którzy w mediach społecznościowych widzą przestrzeń do realizacji ambicji towarzyskich czy zawodowych. Jest to świat tak dogłębnie przerażająco ponury, wyciągający z ludzi najgorsze instynkty i cechy, pozwalający na bezkarne niemal niszczenie innych. Wręcz czasami skazywanie na śmierć. Myślę, że autorzy tak bardzo wyostrzając wszelkie negatywne zjawiska zachodzące w świecie intagramów i innych tiiktoków, chcą przestrzec czytelników, by się w nim nie zagubili, by nie zniszczyli samych siebie i wszystkiego dokoła. Milion obserwatorów może i da chwile szczęścia, rozpoznawalność, dochody, możliwości, ale są one pozorne i chwilowe. W każdej chwili mogą pęknąć z hukiem, niczym nadmuchany poza granice wytrzymałości balon.

 

Tej książki nie da się czytać jednym tchem, ba, trzeba od czasu do czasu przerzucić się na jakąś lżejszą literaturę. Napisana jest bardzo sprawnie, ładnym stylem i językiem, choć wielotorowość narracji (mamy aż trzech narratorów pierwszoosobowych) nie jest moim ulubionym sposobem komponowania dzieł literackich, delikatnie rzecz ujmując. Postaci, nie tylko główna bohaterka, są narysowane wyraziście, żeby nie powiedzieć, że nieco przerysowane, ale to w tym przypadku nadaje mocy przekazowi, który chcą nam sprzedać autorzy. Dialogi wydają mi się momentami nieco sztuczne, ale kto wie, może w tym wirtualnym świecie tak się ze sobą obecnie rozmawia?

 

Instagram tej książki lubić nie będzie, bo wielu czytelników pousuwa sobie konta na tym medium. Ja tego właśnie dokonałem. Także nie szukajcie mnie na insta. Ale Influencerkę przeczytajcie. Warto. 

 

Ellery Lloyd – literacki pseudonim Collette Lyons i Paula Vlitosa. Ona jest dziennikarką i redaktorką, pracowała między innymi w brytyjskiej edycji magazynu Elle, a jej teksty ukazywały się w The Telegraph, Guardianie oraz Sunday Timesie. On jest pisarzem i wykładowcą, od 2011 roku uczy literatury angielskiej i pisania kreatywnego na Uniwersytecie Surrey. W swoim dorobku ma już dwie powieści: Welcome to the Working Week (2007) i Every Day Is Like Sunday (2008).

 

Tytuł: Influenzerka

Autorzy: Ellery LLoyd

Tłumaczenie: Aga Zano

Stron: 327

Wydawnictwo: Marginesy

 

Ocena: 7/10

 

Opis fabuły: Milion ludzi na całym świecie pokochało Emmy Jackson za pokazywanie macierzyństwa bez filtra: czasu pełnego nieprzespanych nocy, wiecznego bałaganu i plam z jedzenia na wszystkich ubraniach. Autentyczna i szczera do bólu Najnajmama stała się dla wielu kobiet wsparciem i inspiracją, a jej profil na Instagramie codziennie jest zasypywany pełnymi uwielbienia komentarzami. To pozornie prawdziwe życie okazuje się jednak pieczołowicie zaplanowanym działaniem marketingowym, którego koszty często ponoszą najbliżsi Emmy. W dodatku obserwują ją nie tylko fani. Każdemu jej działaniu, każdej zamieszczanej informacji obsesyjnie przygląda się pałająca żądzą zemsty kobieta, gotowa zamienić życie influencerki w koszmar. Czy mąż Emmy i jej agentka zdołają zapobiec tragedii? Jak wiele można zrobić dla popularności? Kogo i co poświęcić? Czy istnieje granica internetowego ekshibicjonizmu?

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.