Genialna passa Caroliny Marin trwa

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 23.09.2018, 13:01

Carolina Marin w sposób absolutny zdominowała w ostatnim czasie badmintonowy świat. Od mistrzostw świata jest niepokonana, ostatnio wygrała wielkie turnieje w Japonii i Chinach.

 

My w Polsce pasjonowaliśmy się mistrzostwami Europy juniorów, a teraz rozgrywanym w Bieruniu Polish International, tymczasem najlepsi badmintoniści świata ostatnie dwa tygodnie spędzili w Japonii i Chinach, gdzie rozegrano dwa wielkie i prestiżowe turnieje, niegdyś należące do cyklu Superseries, a obecnie HSBC BWF World Tour Super 1000. Ich najjaśniejszą gwiazdą byłą bez wątpienia Carolina Marin. Hiszpanka, która w sierpniu wywalczyła trzeci w karierze tytuł mistrzyni świata nadal jest w genialnej formie. W Japonii i Chinach wygrała łącznie 10 meczów, tracąc w nich tylko 4 sety. Dwukrotnie pokonała Japonkę Nozomi Okuharę (finał w Tokio, półfinał w Changzhou) i Chinkę Yufei Chen (półfinał w Tokio, finał w Changzhou) i w tej chwili wydaje się nie mieć poważnej konkurentki na świecie. Jak długo to potrwa? Trudno powiedzieć, ale zawodniczka ta już zapisała się w historii badmintona, a przed nią jeszcze wiele ważnych turniejów do wygrania.

 

Niepokonani są od mistrzostw świata Siwei Zheng i Yaqiong Huang. Wygrali Igrzyska Azjatyckie, wygrali Japan Open, nie dali szans rywalom na swojej rodzinnej ziemi. W obu turniejach World Touru rywalami w finałowych grach byli rodacy - w Japonii Yilu Wang i Dongping Huang, a w Chinach Nan Zhang i Yinhui Li. Najwyraźniej kryzys tej dyscypliny w chińskim badmintonie został zażegnany na dobre.

 

Dwa finały w tych dwóch turniejach zagrał także mistrz świata w singlu, Japończyk Kento Momota. Na swoich włościach wygrał, w finale pokonując rewelację tamtego turnieju, mało wcześniej znanego Tajlandczyka Khosita Phetpradaba, który zajmował w rankingu BWF miejsce poza czołową dwudziestką. W Chinach musiał Momota uznać wyższość Anthony Sinisuki Gintinga z Indonezji, który też zagrał jeden ze swoich najlepszych turniejów w karierze. Z nim w II rundzie przegrał rozstawiony z jedynką Viktor Axelsen, dla którego wyprawa do Azji okazała się mało udana - półfinał w Tokio tego faktu nie zmienia. 

 

Niezmienna jest japońska dominacja w deblu pań. Japonki mają co najmniej cztery pary, mogące wygrać każdy turniej łącznie z mistrzostwami świata czy igrzyskami olimpijskimi. Rotują się jedynie na najwyższym stopniu podium, czasami wewnętrznie rozgrywając finałowe rozstrzygnięcia. Tak było dziś w Chinach - mistrzynie olimpijskie Misaki Matustomo i Ayaka Takahashi pokonały aktualne mistrzynie świata Mayu Matsutomo i Wakana Nagahara. Tydzień temu triumfowały natomiast srebrne medalistki tegorocznego czempionatu globu, Yuki Fukushima i Sayaka Hirota.

 

Sporej niespodzianki w tym tygodniu doczekaliśmy się w deblu mężczyzn. Chiński turniej wygrali Kim Astrup i Anders Skaarup Rasmussen. Tegoroczni mistrzowie Europy pokonali wszystkich rywali, w tym w finale reprezentantów gospodarzy, Chengkai Han i Haodong Zhou, stając się trzecią duńską parą, która wygrała turniej najwyższej światowej rangi. W Tokio triumfowali Indonezyjczycy Marcus Fernaldi Gideon i Kevin Sanjaya Sukamuljo, dla których był to tegoroczny piąty triumf w cyklu World Tour. W Chinach zawody zakończyli na półfinale.

 

Karuzela World Touru w następnym tygodniu zagości w Seulu. Jednak w Korea Open nie zagra na przykład Carolina Marin. Niemniej emocji z całą pewnością nie zabraknie.

 

Triumfatorzy Japan Open

Triumfatorzy China Open

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.