Jubileuszowy koncert Lady Pank „LP40” w Katowicach [RELACJA]
- Dodał: Natalia Zoń
- Data publikacji: 12.12.2022, 12:56
Lady Pank, świętując jubileusz 40-lecia swojej działalności, 10 grudnia br., zawitał do Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach. Trasa LP40 to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów zespołu.
Lady Pank zagrał ponad godzinny koncert, podczas którego artyści po raz kolejny udowodnili, że miano jednego z najważniejszych, wręcz legendarnych, zespołów w historii polskiej muzyki jest jak najbardziej zasłużone. Ze sceny niosła się niesamowita energia połączona z pasją do rock’n’rolla, dzięki czemu koncert był tak udany. W wypełnionej po brzegi sali MCK publiczność (Du-du-dużo, dużo nas) idealnie odwzajemniała tę energię – wiwatując, klaszcząc i tańcząc.
Set lista to same przeboje. Trudno się jednak temu dziwić, w końcu zespół ma w swoim dorobku wiele kultowych już hitów. Sprawiło to, że publiczność właściwie cały czas śpiewała wraz z Januszem Panasewiczem. Muszę przyznać, że to cudowne uczucie być na koncercie, gdy widownia tak dobrze zna teksty wszystkich piosenek, czy tych nowszych, czy tych starszych, i tak żywo na wszystkie reaguje.
Nie zabrakło takich utworów, jak: Mniej niż zero, Kryzysowa narzeczona, czy Zawsze tam, gdzie ty, które wywołały dużo emocji wśród zebranych osób. Publiczność miała także okazje posłuchać m.in.: Małą wojnę, Vademecum skauta, Du du czy Fabrykę małp.
Lady Pank pokazuje, że nie potrzeba wielu efektów specjalnych, żeby zrobić prawdziwe show. Dobra muzyka sama się obroni, a oni są tego doskonałym przykładem. Owszem, były animacje wyświetlane z tyłu sceny czy wystrzały ognia przy niektórych utworach, lecz był to tylko miły dodatek, a nie główny element koncertu. Z efektów największą furorę jednak zrobiła zmiana świateł, gdy nagle scena nabrała pomarańczowych odcieni. To mogło oznaczać tylko jedno – Marchewkowe pole.
Janusz Panasewicz zachwyca wokalem i powerem na scenie. Wszędzie go pełno, raz jest na środku sceny, by zaraz znaleźć się na przedłużeniu sceny i zachęcać publiczność do jeszcze głośniejszego śpiewania. Wspaniałe solówki gitarowe Jana Borysewicza nie raz wywołały u mnie ciarki z wrażenia. To po prostu trzeba usłyszeć na żywo. Jan Borysewicz jest prawdziwym wirtuozem. Unikatowe brzmienie, swoboda i emocje wypływające z jego gitary to czysta poezja. Również solówki Marcina Nowakowskiego na saksofonie zapierały dech, idealnie komponując się z lady pankowym brzmieniem.
Po zakończonym koncercie, gdy cały zespół po raz ostatni zszedł ze sceny, w myślach głębił się fragment Nana, który wybrzmiał na bis – nam nie chce się iść do domu. I faktycznie, publiczność nie spieszyła się z opuszczaniem sali. Po tak dobrych koncertach trudno wrócić do rzeczywistości.
Fot. Materiały prasowe
Natalia Zoń
Zawsze odlicza do jakiegoś koncertu. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. W wolnych chwilach pochłania kolejne książki. E-mail: nataliazon@icloud.com