„La Bohème” w sali koncertowej Miasta Ogrodów [RECENZJA]
- Dodał: Natalia Zoń
- Data publikacji: 11.12.2023, 16:46
6 i 7 grudnia br. w sali koncertowej Miasta Ogrodów można było zobaczyć La Bohème w wykonaniu solistów-studentów Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, Orkiestry Symfonicznej NUSO, zespołu wokalnego Wydziału Wokalno-Aktorskiego oraz chóru dziecięcego POSM I st. im. Stanisława Moniuszki w Katowicach.
Opera w czterech aktach Giacoma Pucciniego na podstawie powieści Sceny z życia cyganerii Henriego Murgera jest zdecydowanie ponadczasowa. Opowieść o życiu paryskiej bohemy artystycznej wciąż angażuje widzów i wprawia w zachwyt. Szczególnie gdy na scenie (i poza nią) dzieje się tak dużo.
Wyjście z La Bohème poza ramę sceny zdecydowanie dodało większej głębi całości. Malowanie graffiti po boku widowni, bohaterowie przemieszczający się pomiędzy publicznością i przebiegający chór dziecięcy sprawiły, że jeszcze mocniej można było poczuć opowiadaną historię.
Trzeba przyznać, że dobór solistów jest wręcz doskonały. Wszyscy zaprezentowali niesamowity poziom aktorski i wokalny, śpiewając dodatkowo po włosku – w języku oryginału. Od ich postaci bije szczerość i pasja. Zachwycają Aleksandra Blanik jako Mimì i Michał Ryguła jako Rodolfo, pięknie ukazując relacje bohaterów. Towarzyszą im również niezwykle zdolni: Kacper Kostrzewski (Marcello), Benedykt Szostok (Schaunard), Remigiusz Nowak (Colline), Barbara Mościcka (Musetta), Marcin Konopacki (Alcindoro/Benoît) oraz Wojciech Przemyk (Parpignol). Trzeba przyznać, że dobór solistów jest wręcz doskonały. Wszyscy zaprezentowali niesamowity poziom aktorski i wokalny, śpiewając dodatkowo po włosku – w języku oryginału. Od ich postaci bije szczerość i pasja, a przy tym także naturalność.
Wykonane przez Aleksandrę Blanik Sì, mi chiamano Mimì wywołuje ciarki. Barbara Mościcka w Quando m’en vo idealnie ukazała charakter swojej bohaterki. Questo mar rosso wprowadza w historię i sytuację życiową postaci, ale i jest znakomitym popisem wokalnym solistów. Wzrusza natomiast cały akt czwarty. Moment z oddaniem płaszcza, próba pomocy Mimì, modlitwa Musetty, wreszcie rozpacz Rodolfa. To piękne, wzruszające, ale i bolesne zakończenie.
La Bohème w reżyserii Michała Znanieckiego ukazany jest wachlarz emocji, które aż biją od wszystkich artystów. To opera, która wciąż wzbudza podziw, szczególnie w tak wspaniałym wykonaniu.
Natalia Zoń
Zawsze odlicza do jakiegoś koncertu. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. W wolnych chwilach pochłania kolejne książki. E-mail: nataliazon@icloud.com