Filmowe podsumowanie 2023 roku [RANKING]

Filmowe podsumowanie 2023 roku [RANKING]

  • Data publikacji: 01.01.2024, 23:37

Jak co roku przedstawiamy nasze zestawienie ulubionych filmów minionych 365 dni. W rankingu bierzemy pod uwagę obrazy, które polską premierę kinową lub streamingową miały między 1 stycznia a 31 grudnia 2023 roku.

 

10. Saltburn

 

Zuzanna Ptaszyńska:

 

Trochę thriller, trochę czarna komedia i chyba jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów ostatnich 12 miesięcy. Emerald Fennell poczuła się jako twórczyni już na tyle pewnie, że pozwala sobie nie tylko na quasi-obrazoburcze łamanie tabu (minimum dwie sceny mogą skłonić niektórych do natychmiastowego przerwania seansu), ale też na nonszalanckie podejście do tempa. W filmie nie odkrywamy koła na nowo, bowiem scenariuszowo mamy do czynienia po prostu z kolejną cegiełką w popkulturowym trendzie eat the rich. Na uwagę zasługuje jednak sposób, w jaki ugryziony został ten pomysł, przede wszystkim od strony technicznej. Przepiękne zdjęcia, fantastyczna muzyka i doskonała obsada, a to wszystko osadzone w zimno-cekinowym klimacie murów Oxfordu i wiejskiej posiadłości. Poziom oderwania od rzeczywistości niektórych bohaterów (Rosamund Pike jest fenomenalna) ustępuje jedynie nieoczywistej relacji bohaterów granych przez arcypięknego Jacoba Elordi i Barry'ego Keoghana. 

 

 

9. Blisko

 

Daniel Sztyk:

 

Lukasa Dhonta możemy w tej chwili uznać za jedno z objawień współczesnego kina. Najpierw zaskoczył wszystkich swoim debiutem Dziewczyna, a potem na szóstkę zdał test drugiego filmu. Blisko to obraz, w którym zderzają się ze sobą beztroskość dzieciństwa oraz trudy wchodzenia w dorosłość. Nagrodzony w Cannes film wyciska łzy oraz stawia kilka potrzebnych społecznych diagnoz. Największe wrażenie jednak robi to, w jaki sposób Dhont panuje nad swoim dziełem. To swoisty popis reżyserii (fenomenalni dziecięcy aktorzy) oraz inscenizacji (pomysłowe sekwencje na czele z rowerowym pościgiem), a sam film to dzieło spełnione, unikające banału oraz emocjonalnej pustki.

 

 

8. Maestro

 

Daniel Sztyk:

 

Przykład filmu, który skutecznie podzielił krytykę. W Stanach Zjednoczonych najnowsze dzieło Bradleya Coopera zbiera świetne noty, natomiast w Polsce najnowszy hit Netflixa przyjęty został chłodno. Ja jednak jestem po stronie zachwyconych krytyków zza oceanu, ponieważ Maestro mnie po prostu zachwycił. Urzeka w nim, przede wszystkim, nieoczywiste podejście do biografizmu, które ucieka od stawiania pomnika Leonardowi Bernsteinowi, a bardziej próbuje zgłębić jego złożoną osobowość. Dodajmy do tego kapitalne kreacje Carey Mulligan i Bradleya Coopera, a otrzymamy oscarowego pewniaka, który będzie liczył się w najważniejszych kategoriach. Maestro to dowód na to, że Narodziny gwiazdy nie były pozytywnym wypadkiem przy pracy, a Cooper okazuje się reżyserem prawie tak dobrym jak aktorem.

 

 

7. Całe to piękno i krew

 

Daniel Sztyk:

 

Kino dokumentalne trzyma się mocno i symbolem tej świetnej kondycji jest właśnie obraz Laury Poitras. Całe to piękno i krew to pochwała aktywizmu i pokazanie nam jak wielkie znaczenie ma sztuka. Historia Nan Goldin i jej walki z farmaceutycznym rodem Sacklerów jest opowiadana przez dokumentalistkę jak thriller, który rozgrywał się w prawdziwym życiu. Całe to piękno i krew to nie tylko film ważny dla społeczeństw, ale także bardzo wielowymiarowy portret artystki, która miłość do sztuki przekuła w walkę o dobro pokrzywdzonych. Jest to jedno z najwyższych osiągnięć w dziedzinie kina non-fiction i miejsce dla filmu Poitras znajdzie się w każdym filmoznawczym podręczniku.

 

 

6. Babylon

 

Zuzanna Ptaszyńska:

 

Najnowszy film Damiena Chazelle'a to niebezkrytyczna oda do starego Hollywood z całym dobrodziejstwem inwentarza. Obraz przeszedł bez większego echa i śmiało można ocenić, że zaliczył box office'ową porażkę. Odstraszyć mógł 3-godzinny format i dość wtórna w gruncie rzeczy tematyka. Babylon zasługuje jednak na uwagę ze względu na co najmniej dwa czynniki: pierwszy to fenomenalna muzyka, która niestety została ograbiona z zeszłorocznego Oscara. Drugi to przekrój perspektyw, które śledzimy podczas naszej podróży przez kino lat 20. i 30. XX wieku. Obserwujemy bowiem nie tylko młodą, obiecującą, buntowniczą gwiazdę kina (cudowna Margot Robbie!), amanta, który najlepsze lata ma już za sobą i nie radzi sobie w obliczu nowych trendów, w tym narodzin kina dźwiękowego (rewelacyjny Brad Pitt), ale też Latynosa przebywającego drogę od kelnera i asystenta do osoby decydującej o kształcie największych filmów czy czarnoskórego trębacza, który doświadcza dyskryminacji rasowej z mało eksplorowanej przez kino strony. Zdecydowanie warto nadrobić, a podczas ostatniej sceny niektórzy może i uronią oblubieńczą łezkę na cześć dziesiątej muzy wraz z jednym z bohaterów.

 

 

5. Duchy Inisherin

 

Zuzanna Ptaszyńska:

 

Kolejny obraz z udziałem Barry'ego Keoghana na naszej liście, choć to Colin Farrell i Brendan Gleeson zasługują na największą uwagę. W filmie zakochają się wielbiciele irlandzkiego folkloru, spokojnego tempa i nieoczywistego kina zemsty. Oto bowiem jeden z przyjaciół pewnego dnia postanawia, że nie lubi już drugiego. Co się stało i czy da się temu jakoś zaradzić? Sytuacja zdaje się być beznadziejna, choć poczciwy protagonista jest gotowy postawić na szali całą dotychczasową rzeczywistość, żeby wyjaśnić tę kolej rzeczy. Duchy Inisherin to idealna ilustracja stwierdzenia, że w prostocie siła, które ma też w tym filmie drugie dno...

 

 

 

4. Barbie

 

Zuzanna Ptaszyńska:

 

Ten popkulturowy fenomen minionego roku to dla jednych szczyt kiczu i niziny podejścia intelektualnego, dla innych zaś pomnikowa oda do feminizmu i satyra na patriarchat. Barbie to przede wszystkim niespodziewane, oryginalne i rewelacyjne pod względem technicznym ożywienie kultowych postaci, które wywarły niekwestionowany wpływ na historię zachodniej kultury masowej. Ogromnymi plusami są Margot Robbie i Ryan Gosling w rolach głównych, wybitna ścieżka dźwiękowa (I'm Just Ken musi dostać Oscara!), szereg małych ról-perełek i zaskakująca autoironia jednej z najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich korporacji. Choć film błyskawicznie dorobił się etykiety woke, wcale nie jest tak oczywisty i płytki, jak wielu krytykom może się wydawać. W naszej pamięci zostanie też zapisany jako największy box office'owy sukces 2023 roku.

 

 

 

3. Czas krwawego księżyca

 

Daniel Sztyk:

 

Martin Scorsese jest marką, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Jeden z największych reżyserów w historii kina powrócił z nowym obrazem i udało mu się nakręcić jeden z najlepszych filmów całej w jego imponującej karierze. Czas krwawego księżyca stanowi rozliczenie Ameryki z wielkiej zbrodni, jaką były morderstwa na rdzennej ludności Osagów. W przypadku takiej produkcji można było się obawiać uproszczeń w kwestii pokazywania kultury Rdzennych, jednak mistrz potraktował temat bardzo poważnie, odrobił wszelkie lekcje i dokonał gruntownego researchu, co przyniosło podejścia do zagadnienia z ogromnym szacunkiem. Imponuje również skala całego przedsięwzięcia, bo mówimy o trwającej 3,5 godziny produkcji, gdzie spotykają się najróżniejsze gatunki, od kina gangsterskiego, poprzez rodzinny dramat, aż po dramat sądowy. Dzieło spełnione, które zachwyca każdym kadrem, każdym występem aktorskim (największe oklaski należą się Lily Gladstone) oraz każdą linijką scenariusza.

 

 

2. Oppenheimer

 

Zuzanna Ptaszyńska:

 

Drugi człon Barbenheimera to film o podobnej sile rażenia co pozycja z miejsca nr 4. Obraz tak rozdmuchany w formie, co intymny, który, paradoksalnie, fantastycznie sprawdziłby się także na deskach teatru. Aby bez żadnych wątpliwości połapać się w tym, kto jest kim, warto obejrzeć tę produkcję minimum dwa razy, zresztą każdy kolejny seans dostarczy nowy zestaw emocji. Christopher Nolan ograł wszystkich liczących na wybuch o sile zdolnej wywrócić budynek kina do góry nogami, ale w tym filmie pierwsze skrzypce gra cisza (choć bez przepięknej muzyki Ludwiga Göranssona trudno sobie Oppenheimera wyobrazić). Nieoczywistą osią fabularną są konsekwencje wybujałego męskiego ego - i to wcale nie tytułowego bohatera.

 

 

1. Poprzednie życie 

 

Daniel Sztyk:

 

Celine Song zrozumiała, że piękno tkwi w prostocie. Poprzednie życie to przykład filmu, który w doskonały sposób dekonstruuje zasady rządzące gatunkiem, który wydawał się już przebrzmiały. Opowieść o dwójce zakochanych osób, która nie może być razem to prawdziwy triumf kina o relacjach międzyludzkich. Reżyserka nie boi się korzystać z dorobku buddyjskiej filozofii, z której tworzy podszewkę dla całej opowieści. To wszystko pozwala na pogłębienie scenariusza, który wymyka się jednoznacznej klasyfikacji. Czy Poprzednie życie to film o tragizmie w miłości? A może jest to obraz próbujący pokazać, że życie osobno nie musi być tragedią? A może Celine Song próbowała uchwycić w mistrzowski sposób bieg życia, który zawsze obiera zaskakujący dla nas kierunek? Nie jest moją rolą odpowiadanie na takie pytania, ale za jedną ze swoich życiowych ról jest polecanie każdemu Poprzedniego życia. To bez wątpienia jeden z najważniejszych dla mnie filmów i dzieło, o którym myślę każdego dnia. Kocham każdy kadr, każdy dialog i każdą emocję, którą Song mi tutaj dostarczyła.