![„Pewnego razu gdzieś na końcu świata, tom 3” [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.43.1280.632/media/2025/02/56650/pewnego-razu-gdzies.png)
„Pewnego razu gdzieś na końcu świata, tom 3” [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 15.02.2025, 19:06
Styczeń był miesiącem domykania serii dla Nagle Comics. Dostaliśmy ostatni tom Scotta Pilgrima, a obok tego wleciało również zakończenie Pewnego razu gdzieś na końcu świata. Podsumujmy jak wypadło to drugie, bo zdecydowanie jest tutaj o czym pisać.
Fabuła ponownie skupia się na losach Maceo i Mezzy. Bohaterów ruszył już ząb czasu i nie widzieli się już dobrych kilkanaście lat po rozstaniu. Kiedy wydaje się, że już nic nie przetnie ich dróg ponownie, wtem pojawia się nowe zagrożenie dla świata. Nasza dwójka musi raz jeszcze połączyć siły, aby ocalić swój świat i może również ocalić uczucie między nimi?
Uwielbiam trzytomowe serie, gdzie każdy kolejnym tom jest osobnym rozdziałem historii. Tak jest i tutaj - każdy rozdział przedstawiał inne stadium miłości pomiędzy naszą dwójką bohaterów, a tym razem padło na rozstanie, którego nasi bohaterowie już nie byli w stanie odkręcić, choć podświadomie bardzo tego chcieli. To świetny punkt wyjścia i bardzo świeży rozdział tej opowieści.
Ale dobra, może po kolei, bo trochę można się zgubić. Otóż Pewnego razu gdzieś na końcu świata to solidna seria. Na pewno nie jest idealna, na pewno nie znajdzie się w czołówce komiksów tego czy zeszłego roku, ale nie będzie jej wspominać negatywnie. Jason Aaron miał całkiem barwny pomysł na pokazanie miłości w postapokaliptycznym świecie i zrobił to znakomicie. Z humorem, brutalnością i bardzo barwnym światem oraz bohaterami.
Trzeci rozdział mocno wpisuje się w ten klucz. Nadal nie jest wybitny, ale też daleko mi do krytykowania tej serii za rozczarowanie mnie. Zastanawiam się nawet, co można byłoby zrobić tutaj lepiej i właściwie trudno mi to wskazać. Może bardziej mnie zaskakiwać? Może iść w większą dawkę humoru. Ale może to trochę jak niektórymi komiksami Ricka Remendera - mają pazur, humor, ale po prostu czegoś Wam tam brakuje. I tak jest i tutaj.
Nie oznacza to jednak, że trzeba tę pozycję omijać czy nie dawać jej szansy. To wciąż solidny komiksy, który sprawdzi się jako miłe czytadło z ciekawymi dylematami czy wiarygodnymi postaci. Okraszono to jeszcze niebanalnym światem przedstawionym, więc końcowo mamy coś dobrego. Ale trudno mi tu używać słów bardzo dobry czy wybitny.
Co do rysunków - pojawił się nowy rysownik i moim zdaniem nie jest to element bardzo wpływający na ocenę. Jest inaczej, ale jednocześnie udało się zachować klimat poprzednich tomów. Poza tym mamy tutaj przeskok czasowy, więc nie kłuje to tak w oczy. Jedyne co mnie kłuje to ta okładka - dwa poprzednie tomy miały przepiękne okładki, a ta jest taka... średnia. Szkoda, choć rozumiem, że chcieli tym razem postawić na symbolikę.
Cieszę się, że dostaliśmy to zakończenie. Nie jest to seria wybitna, ale i tak bawiłem się lepiej niż przy Friday czy innych trzytomowych historiach, jakie mamy na naszym rynku. To definicja komiksu 7/10 - nie powinien Was zawieść, ale też nie pozostanie Wam w głowach, gdy będziecie układać ranking najlepszych komiksów danego roku.
Komiks otrzymałem od wydawnictwa Nagle Comics na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl