![Tak się robi finał! - „Scott Pilgrim” tom 6 [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.43.1280.632/media/2025/02/56649/scott-pilgrim-6.png)
Tak się robi finał! - „Scott Pilgrim” tom 6 [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 16.02.2025, 18:33
Moja przygoda ze Scottem Pilgrimem nie zaczęła się zbyt dobrze. Chwyciłem pierwszy tom polskiego wydania i... rozczarowałem się. Zastanawiałem się co ci ludzie widzą w tym komiksie?, nie mogąc znaleźć za bardzo plusów. Ale jednak dałem mu czas, spokojnie sprawdzałem kolejne tomy i teraz ja również stałem się fanem. Fanem do tego stopnia, że miałem spore oczekiwania wobec finału, który właśnie trafił w moje ręce.
Finał Scotta to klasyczny finał większej sagi. Oto nasz bohater stoi już przed ostatnim byłym Ravony, z którym musi stoczyć walkę ostateczną. Jednak nim to nadejdzie, Scott ma kryzys. Ravona zniknęła, chłopak się załamał i wszystko musi prowadzić do wielkiego punktu kulminacyjnego w drugiej połowie komiksu.
Dużo w tym finale zagrało, więc po kolei. Przede wszystkim, bardzo doceniam pisanie bohaterów w ramach tej serii. Oczywiście najbardziej błyszczy Scott - od największego przegrywa, do dorastającego człowieka, który staje się odpowiedzialny. Przepięknie obserwowało się jego drogę na przestrzeni tych sześciu komiksów i cieszy mnie, że stał za nim konkretny pomysł.
Ale nie tylko Scott wypada tutaj świetnie. Większość bohaterów pobocznych miała tutaj jakieś mniejsze lub większe wątki i świetnie wybrzmiewa to w finale. Uwielbiam, kiedy scenariusz nie gubi się na ostatniej prostej i potrafi dostarczyć nam satysfakcjonujących zakończeń wątków nawet dla postaci drugoplanowych. Wiele było potencjału, więc bałem się o finalny rezultat, ale ten nie rozczarował.
Na to wszystko podobają mi się też elementy zupełnie nowe w tej serii, jak wprowadzony antagonista. Nie będę spoilerował co dokładnie zrobił, ale napiszę tylko, że twórca potrafił sprawić, abyśmy go nienawidzili. Żadne starcie nie wywoływało tylu emocji, a przecież na każdego przeciwnika był tutaj sensowny pomysł. Jednak to Gideon Graves zostanie mi w pamięci najbardziej. W dodatku starcie z nim jest najbardziej widowiskowe, a to też solidna zaleta.
Oczywiście na temat rysunków znowu napiszę to samo. Lubię je, podoba mi się ta kreska, ale boli mnie brak kolorów. Taki był zamiar twórców, tak sobie zaplanowali i ja to szanuję, ale jednocześnie ta historia prosi się o jakieś zacne kolorki. Mnie to trochę boli, szczególnie gdy patrzę na okładki, ale nic z tym nie zrobimy. I tak wypada to nieźle, a reszta elementów odpowiednio rekompensuje ten zabieg.
Podsumowując, finał Scotta Pilgrima zdecydowanie mnie nie zawiódł, a wręcz zachwycił. To świetne domknięcie naprawdę dobrej serii. Może nie zawsze była dla mnie idealna, aczkolwiek i tak będę ją wspominał bardzo dobrze. Zasłużenie ludzie o niej pamiętają i doceniam Nagle Comics za dostarczenie nam jej na rynek. Szczególnie w tak regularnym cyklu.
Komiks otrzymałem od wydawnictwa Nagle Comics na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl