Premier League: czy Mewy zdołają zaskoczyć obrońców tytułu?
- Data publikacji: 02.02.2021, 20:50
W meczu 22. kolejki Premier League Liverpool podejmie Brighton & Hove Albion. Pomimo, że Mewy to drużyna broniąca się przed spadkiem, to zwycięstwo The Reds wcale nie jest przesądzone. Podopieczni Grahama Pottera prezentują się ostatnio zaskakująco dobrze i z pewnością będą chcieli sprawić niespodziankę. Czy to jednak wystarczy w starciu z mistrzem Anglii?
Ostatnie dwa mecze The Reds przegoniły ciemne chmury, zbierające się nad głowami piłkarzy Liverpoolu od początku stycznia. Zespół Jurgena Kloppa po niezbyt udanym początku roku, bo tak z pewnością trzeba nazwać cztery mecze bez zdobycia bramki, wraca na właściwe tory. Wyjazdowe zwycięstwa nad West Hamem i Tottenhamem pozwoliły zameldować się obrońcom tytułu na trzecim miejscu w tabeli. Nikt na Anfield nie chce już pamiętać o niefortunnej porażce z Burnley, która zakończyła niesamowitą serię 68 meczów bez porażki na swoim stadionie. Pewna wygrana u siebie pomogłaby kibicom z Merseyside całkowicie puścić w niepamięć styczniowe niepowodzenia, tym bardziej, że ze zwycięstwami u siebie ostatnio w Liverpoolu krucho. Piłkarze The Reds nie zdołali pokonać rywali w ostatnich trzech meczach na własnym stadionie. Zgubienie punktów po raz czwarty z rzędu na Anfield Road oznaczałoby pierwszą taką serię Liverpoolu od prawie 10 lat.
Wiele argumentów przeważa jednak za gospodarzami środowego pojedynku. Pomimo słabszych chwil w tym sezonie, Liverpool traci u siebie mało goli. Tylko lider Premier League, Manchester City, jest pod tym względem lepszy od mistrzów Anglii. Dodatkowo, w szeregach The Reds znajduje się Mohamed Salah, który właśnie stał się pierwszym piłkarzem od lat osiemdziesiątych, który zdobył ponad 20 bramek w czterech sezonach z rzędu. Klub z Brighton nigdy nie miał łatwo przyjeżdżając do Liverpoolu. W ostatnich czterech meczach na Anfield Road Mewy nie zdołały zachować czystego konta nawet do przerwy.
Brighton w ubiegłą kolejkę również mierzył się z rywalem z czołówki. Na południe Anglii przyjechał bowiem Tottenham Hotspur. Zawodnicy Grahama Pottera sprawili jednak niespodziankę, pokonując Koguty po golu Leandro Trossarda. Mewy nie przegrały w Premier League od trzech meczów, a biorąc pod uwagę pucharowe zwycięstwo nad Blackpool, są niepokonani od czterech spotkań. Dzięki wysokiej formie zyskali trochę przewagi nad strefą spadkową - nad osiemnastym w tabeli Fulham mają przewagę siedmiu punktów. Co ciekawe, piłkarzom z The Amex zdecydowanie lepiej gra się na wyjazdach, ponieważ pięć z ich ostatnich sześciu zwycięstw w angielskiej ekstraklasie odnieśli w roli gości. Polscy kibice wciąż czekają na debiut Jakuba Modera i Michała Karbownika w barwach Brighton. Bliżej wyjścia na boisko był jak dotąd były piłkarz Lecha Poznań, który ostatnie trzy mecze spędził na ławce rezerwowych Mew.
W drużynie gości zabraknie kontuzjowanego Tariqa Lampteya. Prawdopodobnie nadal niedostępny będzie Danny Welbeck. Pod znakiem zapytania stoi również występ Joela Veltmana i Alexisa Mac Allistera. Kibice Brighton z pewnością liczą na Neala Maupay oraz wspominanego wyżej Trossarda. Francusko-belgijski duet niejednokrotnie pokazał swoje umiejętności w ofensywie. Czy to jednak wystarczy, aby postraszyć defensywę Liverpoolu? Jurgen Klopp wciąż ma kłopoty ze skompletowaniem czwórki solidnych obrońców. Oprócz długiej listy kontuzjowanych, na której znajdują się między innymi van Dijk, Gomez, Matip czy Fabinho, wątpliwy jest także występ Sadio Mane. Trener Liverpoolu zapowiedział, że pozyskani w ostatnim dniu okna transferowego Ben Davies i Ozan Kabak również nie znajdą się w wyjściowym składzie.
Mecz rozpocznie się w środę o godzinie 21:15 na Anfield Road. Sędzią spotkania będzie Kevin Friend.