PlusLiga: rewanż na Podpromiu dla kędzierzynian!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 03.02.2021, 16:30
W ramach 23. kolejki fazy zasadniczej rozgrywek plusligowych z obecnymi mistrzami kraju zmierzyła się ekipa z Rzeszowa. Gospodarze nie zdołali powtórzyć niedzielnego sukcesu, kiedy przerwali zwycięski ciąg kędzierzynian i tym razem musieli uznać wyższość rywali, którzy pokonali rzeszowian w zaledwie trzech partiach.
Ciężko było wskazać faworyta tego spotkania. Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle co prawda wyglądali znacznie korzystniej, jeśli chodzi o ilość zwycięstw w ostatnim czasie, jednak to właśnie oni równocześnie z rozgrywkami ligowymi walczą w Lidze Mistrzów. Asseco Resovia Rzeszów, która jeszcze niedawno była spisywana na straty z początkiem Nowego Roku wróciła do gry w wielkim stylu i zaledwie cztery dni temu pokonała Mistrzów Polski w tie-breaku, przerywając passę zwycięstw liderów tabeli.
Premierową odsłonę punktowym atakiem ze środka rozpoczął Timo Tammemaa. Obie drużyny prezentowały imponującą dyspozycję na siatce, od początku rywalizując punkt za punkt. Pierwszego asa serwisowego w tym spotkaniu zaliczył Kamil Semeniuk, który zresztą w polu zagrywki zdobył dla swojej ekipy dwa "oczka" z rzędu. Kilka minut później po bloku Łukasza Kaczmarka na jednym z rywali kędzierzynianie prowadzili już 9:13. Gdy przewaga przyjezdnych osiągnęła pięć punktów, o czas poprosił Alberto Giuliani. Po powrocie na boisko rzeszowianie zdołali odrobinę zniwelować straty, ale trudno było zatrzymać mistrzów kraju, którzy po prostu grali swoją, dobrą siatkówkę. Przy stanie 17:22 na zagrywce pojawił się Aleksander Śliwka, który rozgromił przyjęcie rywali - co prawda zdołali rozegrać swoją akcję, ale niezawodny na swojej pozycji Paweł Zatorski skutecznie wybronił kiwkę. Pierwszej piłki setowej nie wykorzystał Jakub Kochanowski. ZAKSA miała jednak kilka punktów w zapasie, a rzeszowianie popełnili błąd, wpadając w siatkę i set padł łupem gości 19:25.
W drugą partię lepiej weszli kędzierzynianie - po sprytnej interwencji Śliwki na skrzydle było już 0:3 dla gości. Gospodarze walczyli, próbując nadrobić straty w polu serwisowym, ale Tammemaa zdołał zdobyć tylko jedno "oczko". Warto wspomnieć, że obie ekipy notowały wysoki procent przyjęcia w pierwszej partii i w drugiej odsłonie również zapowiadał się podobny scenariusz. Rzeszowianie wreszcie zdołali dogonić rywali, gdy na siatce pojawił się Klemen Cebulj i tablica wyników wskazywała remis 7:7, a błąd Śliwki dał gospodarzom nawet jednopunktową przewagę. Rozpoczęła się rywalizacja punkt za punkt. Rozegranie Toniuttiego do Kaczmarka zaskoczyło rzeszowian w obronie - ten niezawodny duet zapewnił ekipie z Kędzierzyna-Koźla trzy cenne "oczka". Przy stanie 13:16 przerwę na żądanie wykorzystał szkoleniowiec gospodarzy, co przyniosło zamierzony efekt, jakim było ściągnięcie Kaczmarka z pola zagrywki. Kędzierzynianie nie musieli się jednak zbytnio martwić, gdyż wciąż punktowali w każdym aspekcie swojej gry. Na boisku pojawił się nawet debiutujący Adrian Staszewski, który z marszu zdobył punkt przy własnym serwisie i goście wkroczyli w końcową fazę seta z wynikiem 18:22. Ostatnie akcje należały do kędzierzynian, którzy po kiwce Semeniuka zwyciężyli tę partię 18:25.
Chęć na zwycięstwo liderów tabeli wcale nie zmalała w trzecim secie, ale rzeszowianie cały czas starali się dorównać kroku rywalom - kolejna partia zaczęła się więc od rywalizacji punkt za punkt i miała zdecydowanie wyrównany przebieg aż do samego końca. Po stronie gospodarzy pojawiło się nawet kilka skutecznych zagrywek z rąk Nicolasa Szerszenia i Karola Butryna. Po kilku minutach walka wciąż była bardzo zacięta, a na tablicy widniał rezultat 7:7. Zdecydowanie wyrównana była większość seta, a jednocześnie oznaczała ostatnią szansę dla miejscowych na odwrócenie losów tego spotkania. Największym wyzwaniem było powstrzymanie na skrzydle Kaczmarka, który pewnie zmierzał po tytuł najlepszego zawodnika meczu. Jak się później okazało - niemożliwe było to do wykonania, gdyż atakujący kończył praktycznie każdą piłkę, jaką dostał. Swoje doświadczenie wykorzystał Fabian Drzyzga, próbując ratować sytuację - dzięki punktowej zagrywce rozgrywającego gospodarze objęli prowadzenie. Szybko odpowiedział mu jednak Kochanowski i znowu był remis. Ostatni etap tej partii zapowiadał się emocjonująco. Gdy zawodnicy Resovii prowadzili 20:19, o drugą przerwę poprosił Nikola Grbić. Wskazówki trenera kędzierzynian zadziałały, bo liderzy tabeli momentalnie zdobyli dwa "oczka" przewagi. Rzeszowianom zabrakło szczęścia w ostatnich akcjach. Mistrzowie Polski okazali się lepsi, bombardując rywali swoją zagrywką. Ostatnią zagrywkę w tym meczu wykonał Klemen Cebulj, jednak posłał ją daleko w aut i kędzierzynianie zanotowali kolejne zwycięstwo w PlusLidze.
Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (19:25, 18:25, 21:25)
MVP: Łukasz Kaczmarek
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.