EBL: Astoria pokonała Anwil, ofensywny mecz w Gliwicach
- Dodał: Piotr Janczarczyk
- Data publikacji: 06.02.2021, 21:31
W sobotni wieczór zostały rozegrane dwa mecze w ramach rozgrywek Energa Basket Ligi. Enea Astoria Bydgoszcz we własnej hali pokonała Anwil Włocławek. Dla ekipy trenera Frasunkiewicza ta przegrana prawdopodobnie stanowi koniec marzeń o fazie play-off. O miejsce w czołowej ósemce sezonu zasadniczego wciąż walczy GTK Gliwice, które wygrało z Treflem Sopot.
Pierwszym ze spotkań rozegranych w sobotni wieczór był mecz w Bydgoszczy, gdzie miejscowa Astoria podejmowała Anwil Włocławek. Drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli, zajmując odpowiednio 13. oraz 12. pozycje w Energa Basket Lidze, a także legitymują się takim samym bilansem 9-15. Poprzednie starcie obu ekip było jednak bardzo jednostronne i we Włocławku triumfowali gospodarze 90:71. Bydgoszczan czekało więc trudne zadanie, jeśli chodzi o próbę zdobycia punktu bonusowego. Z kolei Anwil nie miał możliwości skorzystania z usług Przemysława Zamojskiego oraz Ivana Almeidy, którzy są kontuzjowani.
Pierwsze minuty meczu należały do drużyny gospodarzy, która po niecałych pięciu minutach prowadziła 11:3. Bardzo dobrze prezentował się Adrian Bogucki. Były środkowy Anwilu, a od grudnia zawodnik Astorii, był odpowiedzialny za osiem oczek po stronie bydgoszczan. Problemem gości były z kolei rzuty trzypunktowe, gdyż na sześć prób w pierwszej kwarcie nie trafili żadnej z nich, a także popełnili aż pięć strat. Przez te mankamenty Anwil przegrywał po pierwszych dziesięciu minutach spotkania 20:25. Początek kolejnej odsłony to tak naprawdę indywidualne popisy Kyndalla Dykesa, który udanymi akcjami utrzymywał włocławian w kontakcie z przeciwnikiem. Astoria zaczęła jednak popełniać błędy i kilkukrotnie straciła piłkę, przez co nie była w stanie wypracować znaczącej przewagi punktowej. Ostatecznie na przerwę po pierwszej połowie w lepszych nastrojach schodzili gospodarze, prowadząc 54:45. Wyróżniającą się postacią był zdecydowanie Bogucki, który był bliski double-double, mając dziesięć punktów oraz dziewięć zbiórek.
Początek drugiej połowy to jeszcze gorsza postawa w defensywie graczy Anwilu i już po czterech minutach o czas musiał prosić Przemysław Frasunkiewicz, trener gości. Był to kluczowy moment tego meczu, a strata wrocławian wynosiła już czternaście punktów. Przerwa nie odmieniła jednak przebiegu spotkania, a zawodnicy Astorii zaczęli seryjnie trafiać rzuty zza łuku, spokojnie kontrolując grę. Aczkolwiek w ostatnich sekundach kwarty gospodarze stracili na chwilę koncentrację, pozwalając rywalom na pięć szybkich punktów i zmniejszenie straty do jedenastu oczek. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od dwóch szybkich trójek włocławian i Astoria prowadziła już tylko 78:73. Na dwie minuty przed końcem różnica wciąż wynosiła tylko pięć punktów, jednak wtedy Sanders zaliczył piękną asystę, a następnie przechwyt oraz łatwe punkty z kontry. Ta przewaga wystarczyła bydgoszczanom do utrzymania prowadzenia i pomimo prób Anwilu wygrali spotkanie 99:96. Bohaterem gospodarzy był Tomislav Gabrić, zdobywca 23 punktów, natomiast najlepiej punktującym graczem spotkania był Dykes z dorobkiem 30 oczek.
Enea Astoria Bydgoszcz - Anwil Włocławek 99:96 (25:20, 29:25, 24:22, 21:29)
Astoria: Gabrić 23, Chyliński 19, Sanders 17, Bogucki 16, Krasuski 9, Waterman 8, Nowakowski 5, Nizioł 2, Sobkowiak 0
Anwil: Dykes 30, Jerrells 22, Jones 16, Clarke 10, Pluta 9, Mielczarek 5, Sulima 4, Tomaszewski 0
W drugim sobotnim meczu GTK rywalizowało na własnym parkiecie z Treflem Sopot. Gliwiczanie w ubiegłym meczu sprawili niemałą niespodziankę, pokonując na wyjeździe Pszczółkę Start Lublin. Koszykarze trenera Marcina Stefańskiego również mogli zaliczyć ostatnią kolejkę do udanych, ponieważ po świetnym spotkaniu zwyciężyli ze Śląskiem Wrocław.
Trener Matthias Zollner wytypował do gry w pierwszej piątce: Taylera Personsa, Daniela Gołębiowskiego, Szymona Szymańskiego, Mario Delasa i Jordona Varnado. Sopocianie otworzyli mecz składem: Nuni Omot, Martynas Paliukenas, Dominik Olejniczak, Michał Kolenda oraz Karol Gruszecki. Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 7:0. Trefl bronił słabo, przez co w ósmej minucie meczu gliwiczanie mieli już na swoim koncie 24 oczka. GTK prezentowało zdecydowanie lepszą ofensywę, niż w ubiegłym meczu z Pszczółką Start Lublin. Po pierwszych 10 minutach lepsi byli gospodarze, którzy wygrywali 29:23.
W drugą kwartę ponownie lepiej weszli gliwiczanie, szybko powiększyli przewagę do 12 oczek. Trefl nie potrafił się przełamać w ataku, a GTK skutecznie realizowało taktykę na ten mecz. Grę gospodarzy prowadzili Tayler Persons i Shannon Bogues Jr. Skuteczność z dystansu gliwiczan w pewnym momencie wynosiła aż 53%. Faul techniczny Dominika Olejniczaka przyniósł gospodarzom rzut wolny, który wykorzystał Daniel Gołębiowski i powiększył przewagę swojej drużyny do 18 punktów. Trefl pod koniec kwarty nieco zmniejszył straty, a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 53:37 dla GTK.
Drugą połowę otworzyły dwa "firmowe" wsady Dominika Olejniczaka. Sopocianie zdecydowanie polepszyli grę w ataku - w trzy minuty zdobyli osiem oczek. Mimo to gliwiczanie pozostawali na kilkunastopunktowym prowadzeniu. Goście byli nieskuteczni z linii rzutów wolnych (w całym meczu skuteczność 60%). Za sprawą limitu przewinień obu ekip, ostatnie minuty trzeciej kwarty minęły pod znakiem wielu rzutów wolnych. Po 30 minutach gry koszykarze Matthiasa Zollnera wygrywali 73:60.
Dzięki świetnemu rozpoczęciu czwartej kwarty Trefl zbliżył się na pięć punktów do rywala. Kolejne minuty należały jednak do GTK - zanotowali serię 12:0 i wymusili na sopocianach trzy straty piłki. Gospodarze świetnie czuli się w rzutach z dystansu - w całym meczu trafili jedenaście razy zza linii 6,75. Trener Marcin Stefański zdecydował się na wpuszczenie na parkiet młodego Daniela Ziółkowskiego, co niejako było znakiem, że kluczowi gracze gości nie podejmą już walki o zwycięstwo w Gliwicach. Mecz zakończył się wynikiem 95:82 na korzyść GTK.
Za kilka dni rozpocznie się Suzuki Puchar Polski, w którym weźmie udział m.in. drużyna z Sopotu. Trefl w ćwierćfinale zmierzy się z Legią, zaś w ewentualnym półfinale będzie rywalizował z WKS-em Śląskiem Wrocław lub PGE Spójnią Stargard. GTK Gliwice szansę na kolejne zwycięstwo będzie miało dopiero 25 lutego, gdy rozegra mecz ze Śląskiem Wrocław.
GTK Gliwice - Trefl Sopot 95:82 (29:23, 24:14, 20:23, 22:22)
GTK: Persons 24, Bogues Jr 24, Varnado 11, Henderson Jr 9, Szewczyk 9, Delas 6, Szymański 5, Gołębiowski 5, Wiśniewski 2, Diduszko 0, Heliński 0.
Trefl: Gruszecki 19, Omot 15, Moten 12, Kolenda M. 11, Olejniczak 11, Leończyk 5, Kolenda Ł. 4, Paliukenas 3, Haws 2, Kowalenko 0, Ziółkowski 0.
Przygotowali: Marcin Weiss, Piotr Janczarczyk
Piotr Janczarczyk
Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.