Premier League: Fulham sensacyjnie pokonuje Everton

  • Data publikacji: 14.02.2021, 22:15

W niedzielny wieczór na Goodison Park doszło do meczu miejscowego Evertonu z londyńskim Fulham. Gospodarzy typowano na zdecydowanych faworytów, zwłaszcza ze względu na wątpliwą dyspozycję przyjezdnych. The Toffes potrzebowali punktów by wrócić do pierwszej piątki, dla The Cottagers oczka okazałyby się zbawienne w kwestii wyrwania się ze strefy spadkowej.

 

W spotkanie lepiej weszło Fulham. Goście zaskoczyli agresywnymi atakami, dominując w otwierającym kwadransie. Olsena pierwszy sprawdził płaskim strzałem Josh Maja; później po bardzo ekwilibrystycznej piętce Reida piłka skończyła na słupku. The Cottagers nie ustępowali - krótko potem po akcjach inicjowanych znowu przez Reida swoich sił próbowali Reed oraz Lookman, w obu przypadkach jednak piłka przechodziła obok słupka. Everton rozbudził się dopiero po 30. minucie spotkania. Ładną, indywidualną akcję pociągnął Seamus Coleman, ale uderzenie Irlandczyka zza szesnastki obiło słupek. Tempo gry w pierwszej części gry było wręcz zawrotne, ale wynik nie uległ zmianie. Na trafienie trzeba było poczekać, chociaż okres posuchy lada moment miał się zakończyć.

 

Po powrocie na boisko Fulham kontynuowało założony plan gry, a Everton coraz bardziej niknął. The Toffes odwlekali stratę bramki długo, lecz nie mogło to trwać w nieskończoność. W 48. minucie akcję lewą flanką pociągnął Ola Aina, zagrywając ze skraju pola karnego podanie do Josha Mai. Nowy gracz, wypożyczony z Bordeaux dostał idealną piłkę i bez problemu otworzył wynik strzałem z minimalnego dystansu. Gospodarzy powaliło to na łopatki co podopieczni Scotta Parkera skrupulatnie wykorzystali. Dzięki temu na drugie trafienie długo nie trzeba było czekać. 65. minuta - po strzale Reeda piłka ponownie odbija się od słupka. Tym razem jednak szczęście dopomogło The Cottagers, gdyż futbolówka spadła po rykoszecie wprost pod nogi Mai, który pokonał kompletnie zaskoczonego Olsena po raz drugi. Czuć było, że szala zwycięstwa kompletnie przeszła na zespół gości. Evertonowi udało się znaleźć drogę do siatki rywala, tyle że Joshua King został złapany na oczywistym spalonym. W końcówce doszło jeszcze do małego zamieszania wśród zawodników, przez co Andrew Madley musiał sięgnąć po żółte kartki. 

 

 

Fulham wygrało w lidze po raz pierwszy od 31 listopada. Zespół z Londynu rozpoczął tym samym mozolną wspinaczkę ku wyjściu z ostatniej trójki tabeli - do bezpiecznego miejsca, zajmowanego przez Newcastle brakuje im 7 punktów. Everton z kolei musiał obejść się smakiem w wydawałoby się prostym meczu. Carlo Ancelotti z pewnością ze swoich podopiecznych zadowolony być nie może, zwłaszcza, że komplikuje to kwestię potencjalnego awansu do europejskich pucharów. W następnej kolejce Everton podejmie u siebie Manchester City, zaś Fulham czeka wycieczka do Burnley.

 

Everton - Fulham 0:2 (0:0)

Bramki: Maja 46', 65'

Everton: Olsen - Coleman (56' Keane), Holgate, Godfrey, Digne - Doucoure, Gomes, Davies (56' King) - Rodriguez (68' Bernard), Sigurdsson, Richarlison

Fulham: Areola - Tete, Andersen, Adarabioyo, Aina - Reed, Lemina (91' Onomah), Reid, Loftus-Cheek, Lookman (83' Zambo Anguissa) - Maja (73' Cavaleiro)

Żółte kartki: Keane - Onomah

Sędzia: Andrew Madley