Premier League: Leicester zwycięża na Villa Park
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 21.02.2021, 16:58
W niedzielnym spotkaniu 25. kolejki Premier League Leicester City pokonało na wyjeździe Aston Ville 2:1. Na bramki Jamesa Maddisona oraz Harveya Barnesa z pierwszej połowy odpowiedział jedynie Bertrand Traore. Dla Lisów jest to trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech meczach w lidze, dzięki czemu udało im się awansować na drugie miejsce w tabeli.
Obie ekipy mogą zaliczyć bieżące rozgrywki do jak najbardziej udanych. Drużyna prowadzona przez Deana Smitha wbrew oczekiwaniom znajduje się w górnej połówce tabeli, na 8. pozycji, mając do tego o dwa rozegrane mecze mniej od pozostałych ekip Premier League. Ostatnie spotkanie nie należało jednak do najlepszych, a Villa bezbramkowo zremisowała z Brighton. Również podopieczni Brendana Rodgersa prezentują się z bardzo dobrej strony, grając ofensywny futbol, dzięki któremu strzelili w obecnym sezonie aż 50 bramek - najwięcej w całej lidze. Lisy zajmują aktualnie 3. miejsce w tabeli, a w ostatniej kolejce po fantastycznej końcówce pokonali u siebie Liverpool 3:1. Z kolei w bezpośrednim starciu obu ekip na King Power Stadium w październiku zeszłego roku, to goście niespodziewanie zwyciężyli 1:0.
Początek spotkanie był bardzo spokojny, a pierwsze uderzenie na bramkę mieliśmy dopiero w 10. minucie. Po otrzymaniu podania Harvey Barnes ruszył lewym skrzydłem, zszedł na prawą nogę i uderzył w kierunku bramki, jednak przez interwencję obrońcy jedyną korzyścią dla Lisów był rzut rożny. Dużo więcej udało się gościom ugrać w 18. minucie, kiedy po szybkim ataku objęli prowadzenie. Długą piłkę zagraną w pobliże pola karnego zgrał głową Vardy. Futbolówka trafiła do Barnesa, który wystawił ją przed szesnastkę do Jamesa Maddisona, a dwudziestoczteroletni pomocnik uderzył płasko w kierunku prawego rogu bramki. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i znalazła w siatce. Nie minęło pięć minut, a gospodarze przegrywali już różnicą dwóch bramek. Po wrzucie z autu do sytuacji strzeleckiej, po zamieszaniu w polu karnym, doszedł Jamie Vardy. Strzał Anglika nie był najlepszy, jednak fatalny błąd popełnił Emiliano Martinez, bramkarz Aston Villi, który wypuścił uderzoną prosto w niego piłkę. Dopadł do niej Barnes i wychowanek Leicester nie miał najmniejszego problemu ze zdobyciem bramki. Od tego momentu tempo spotkania wyraźnie opadło i do końca pierwszej połowy nic ciekawego się już nie wydarzyło.
Drugą odsłonę fantastycznie rozpoczęli gospodarze, już w 48. minucie strzelając bramkę kontaktową. Świetna akcja dwójkowa Targetta z El-Ghazim na lewej flance skończyła się wrzutką lewego obrońcy Villi w szesnastkę. W niej z piłką minęli się McGinn oraz Thomas, a dotarła ona aż do niepilnowanego Bertranda Traore, który posłał futbolówkę obok interweniującego Schmeichela. Kilkanaście minut później po zderzeniu z przeciwnikiem urazu kostki doznał Maddison i zawodnik Leicester był zmuszony do opuszczenia placu gry. Poza tym wydarzeniem niewiele działo się na boisku, choć goście wyraźnie oddali piłkę gospodarzom i pozwolili im prowadzić akcję, czekając na szansę do kontry. Skuteczna gra defensywna zawodników Rodgersa nie dopuszczała jednak przeciwników do żadnych groźnych okazji i utrzymywała korzystny dla nich wynik. Ostatecznie rezultat nie uległ zmianie i Leicester mogło się cieszyć ze zdobycia trzech kolejnych punktów, dzięki czemu awansowali na drugą pozycję w tabeli angielskiej Premier League.
Aston Villa - Leicester City 1:2 (0:2)
Bramki: 48' Traore - 19' Maddison, 23' Barnes
Aston: Martinez - Elmohamady, Konsa, Mings, Targett - Luiz (81' Sanson), McGinn - Traore, Barkley (76' Ramsey), El-Ghazi (67' Trezeguet) - Watkins
Leicester: Schmeichel - Castagne, Evans, Soyuncu, Thomas - Ndidi, Tielemans (88' Choudhury) - Pereira (76' Amartey), Maddison (65' Mendy), Barnes - Vardy
Żółte kartki: 51' Luiz, 59' Elmohamady - 34' Ndidi
Sędzia: Michael Oliver
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.