Liga Mistrzów CEV: Zenit Kazań za mocny dla Skry
Biuro prasowe PGE Skra Bełchatów

Liga Mistrzów CEV: Zenit Kazań za mocny dla Skry

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 24.02.2021, 22:28

PGE Skra Bełchatów przegrała z Zenitem Kazań 1:3 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów CEV. Mecz był bardzo zacięty i obfitował w wiele zwrotów akcji. Podopieczni Michała Mieszko Gogola popełnili jednak zbyt wiele błędów w kluczowych momentach, co rywale skrzętnie wykorzystali. Znakomite spotkanie w barwach Zenitu rozegrał Bartosz Bednorz, którzy wyszedł w podstawowym składzie i rozegrał cały mecz. Rewanżowe starcie odbędzie się 4 marca w Kazaniu.

 

Pomimo kilku wpadek, jakie ekipa Zenitu Kazań zaliczyła w trwającym sezonie, to właśnie podopieczni Władimira Alekny byli faworytami dzisiejszego starcia. Rosjanie zajęli pierwsze miejsce w grupie C, tracąc po drodze zaledwie dwa sety. Słabiej spisywali się natomiast w rodzimej lidze, gdzie niejednokrotnie ulegli mniej utytułowanym rywalom.

 

Fakt ten chcieli wykorzystać dziś siatkarze z Bełchatowa, którzy ani myśleli przystępować do spotkania ze spuszczonymi głowami. Podopieczni Michała Mieszko Gogola zakończyli rywalizację w grupie na drugiej pozycji. Punkty przyniosły im zwycięstwa z Fenerbahce Stambuł oraz Lindemaan Aalst, a także wyrównany bój z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

 

Początek meczu był bardzo wyrównany. Pierwsze akcje Skry pewnie kończył Taylor Sander, a w ekipie gości nie do zatrzymania na skrzydle był Maxim Mikhaylov. Rosjanie długo nie potrafili przełamać solidnej linii przyjęcia polskiego zespołu, a ich potężne zagrywki był przyjmowane „w punkt" przez Milada Ebadipoura. Dopiero kąśliwe floty Artema Volvicha sprawiły problemy Kacperowi Piechockiemu. W efekcie Zenit odskoczył na trzy „oczka" – 7:10. Podopieczni trenera Gogola szybko odrobili jednak straty. As serwisowy Mateusza Bieńka oraz wykorzystane kontry pozwoliły „Żółto-Czarnym" wyrównać na 11:11. Wówczas kolejne problemy napotkali przyjmujący Skry, a Rosjanie odzyskali trzypunktowe prowadzenie – 14:17. I tym razem bełchatowianie zdołali doprowadzić do remisu. Proste błędy gości oraz „ściana" jaką Taylor Sander postawił Earvinowi Ngapethowi sprawiły, że tablica wyników pokazała 20:20. Prowadzenie Skrze dał atak Karola Kłosa z przechodzącej piłki po zagrywce Milada Ebadipoura – 21:20. Do końca seta obie drużyny kilkukrotnie zmieniały się na prowadzeniu, ale ostatecznie to podopieczni Wladimira Alekny zeszli z parkietu w lepszych nastrojach. Decydujący punkt zdobył Artem Volvich, blokując uderzenie Taylora Sandera po prostej – 23:25.

 

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli siatkarze z Bełchatowa, którzy po kontrataku Dusana Petkovicia odskoczyli na 2:0. Przyjezdni szybko odrobili jednak straty dzięki znakomitej postawie Bartosza Bednorza w ataku – 4:4. Od tej pory gra toczyła się punkt za punkt aż do stanu 9:9. Wówczas w polu serwisowym bełchatowian pojawił się Taylor Sander. Amerykanin maksymalnie utrudnił przyjęcie rywalom, dzięki czemu Skra wyszła na czteropunktowe prowadzenie – 13:9. Choć na półmetku goście zbliżyli się do „Skrzatów" na jedno „oczko" – 16:15, ostatecznie nie zdołali doprowadzić do remisu. W odrobieniu strat przeszkodziła im seria znakomitych zagrywek Taylora Sandera, po której bełchatowianie odzyskali wysoką przewagę - 23:17. Punkt na wagę seta zdobył mocnym atakiem Milad Ebadipour – 25:19 i Skra wyrównała stan meczu na 1:1.

 

Podrażnieni Rosjanie szybko przejęli inicjatywę w kolejnej partii. Atomowe serwisy Maksima Mikhaylova oraz wykorzystane kontrataki dały ekipie z Kazania prowadzenie 5:8. Bełchatowianie stopniowo odrabiali jednak straty i na półmetku tablica wyników pokazał już remis – 12:12. Gra gospodarzy wciąż była pełna niedokładności, wskutek czego podopieczni trenera Alekny odzyskali przewagę – 16:19. W końcówce zafunkcjonował blok bełchatowian, którzy uniemożliwili skończenie akcji rosyjskim skrzydłowym. W efekcie „Skrzaty" zbliżyły się do rywali na jedno „oczko" – 18:19. Na więcej nie starczyło już jednak gospodarzom sił. Gra do końca toczyła się punkt za punkt, a zespół z Bełchatowa nie zdołał zatrzymać bezbłędnych w ataku przeciwników. Seta zakończyła zepsuta zagrywka Milada Ebadipoura – 23:25.

 

Czwartego seta bełchatowianie rozpoczęli od skutecznego bloku Karola Kłosa – 2:0. Później stracili jednak kilka punktów z rzędu przy atomowym serwisie Artema Volvicha – 3:6. Na półmetku przyjmujących Zenitu zaskoczył Dusan Petković i dystans między zespołami na chwilę stopniał – 11:12. Utytułowani Rosjanie szybko odbudowali jednak przewagę – 11:14, a seria atomowych zagrywek Maksima Mikhaylova pogrążyła bełchatowian – 13:18. Polski zespół walczył do samego końca, ale ostatecznie nie zdążył odrobić strat. Punkt na wagę zwycięstwa zdobył Earvin Ngapeth udanym kontratakiem.

 

PGE Skra Bełchatów – Zenit Kazań 1:3 (23:25, 25:19, 23:25, 19:25)