Premier League: czy Liverpool przerwie złą passę na Anfield?
- Data publikacji: 03.03.2021, 17:45
W czwartkowy wieczór Liverpool podejmie na Anfield Road londyńską Chelsea. Jest to niewątpliwie hit serii meczów Premier League rozgrywanych w środku tygodnia. Pojedynki tych drużyn od dawna elektryzują fanów nie tylko angielskiej piłki, a fakt, że sąsiadują one ze sobą w tabeli dodaje prestiżu temu spotkaniu.
Liverpool zajmuje szóste miejsce w tabeli Premier League, mając taką samą ilość punktów, co ich rywal zza miedzy - Everton oraz oczko mniej od swoich czwartkowych przeciwników. Chelsea, po tym jak menadżerem londyńczyków został Thomas Tuchel, wspięła się na piątą lokatę i coraz mocniej puka do miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów.
Mecz ten będzie z pewnością dobrym sprawdzianem dla drużyny Jurgena Kloppa. Piłkarze Liverpoolu w miniony weekend odnieśli bowiem pierwsze zwycięstwo na angielskich boiskach od początku lutego. Bramka Curtisa Jonesa oraz samobójcze trafienie Keana Bryana pozwoliły cieszyć się The Reds z trzech punktów w starciu z Sheffield United. Trudno natomiast pokusić się o stwierdzenie, że wygrana w meczu z czerwoną latarnią ligi rozwiązuje wszystkie problemy Kloppa. Tym bardziej, że piłkarze z czerwonej części Merseyside mają sporo do udowodnienia jeśli chodzi o grę na własnym stadionie. Aktualni mistrzowie Anglii notują wstydliwą serię czterech porażek u siebie. Tak fatalnej passy na Anfield Road nie widziano od prawie 100 lat. Niesamowicie odległy wydaje się fakt, iż jeszcze w styczniu Liverpool świętował 68 spotkań bez porażki na własnym stadionie. W ekipie The Reds wciąż brakuje kilku kluczowych graczy, takich jak Virgil van Dijk, Joel Matip, Jordan Henderson, Joe Gomez czy Diogo Jota, co nie ułatwia zestawienia wyjściowej jedenastki. Objawia się to ogromną różnorodnością w wyborze obrońców wychodzących na murawę - tylko w tym sezonie Klopp desygnował do gry aż 18 różnych par stoperów.
W zespole Chelsea prawdopodobnie wciąż nieobecny będzie Thiago Silva, który leczy kontuzję. Pod znakiem zapytania stoi także występ Calluma Hudsona-Odoi, który ze względu na uraz został zmieniony w przerwie ostatniego spotkania z Manchesterem United. Thomas Tuchel cały czas szuka optymalnego składu, rotując zawodnikami The Blues. Niemiec wydaje się nie przejmować wartością rynkową piłkarzy, których sadza na ławce, rzadko korzystając z usług Wernera, Havertza czy Ziyecha od 1. minuty. Na szczęście dla fanów Chelsea nie przekłada się to na wyniki drużyny. Od kiedy Tuchel objął drużynę po Franku Lampardzie, zespół z Fulham Road nie przegrał żadnego meczu, tracąc zaledwie 2 bramki w dziewięciu meczach. To znaczna poprawa, bo jak pamiętamy, defensywa była piętą achillesową Chelsea podczas przygody Lamparda na Stamford Bridge.
Jeśli The Blues będą konsekwentni w swojej grze obronnej, a jednocześnie wykorzystają swoje ofensywne atuty, których w zespole Tuchela na pewno nie brakuje, mogą już w czwartek wskoczyć na czwarte miejsce w lidze. Czeka ich jednak nie lada wyzwanie. Liverpool, nawet będąc w słabszej dyspozycji jest wciąż mistrzem Anglii i drużyną składającą się ze znakomitych zawodników, którzy zrobią wszystko, by wrócić na szczyt. Ostatni mecz z Sheffield mógł The Reds dodać pewności siebie, którą będą chcieli wykorzystać w kolejnym spotkaniu.
Czy Liverpool przerwie serię porażek na Anfield? Czy Chelsea Tuchela pozostanie niepokonana? Która z tych drużyn przybliży się do TOP 4 Premier League? Odpowiedzi na te pytania poznamy już w czwartek. Pierwszy gwizdek rozbrzmi na Anfield Road o 21:15. Sędzią spotkania będzie Craig Pawson.