EBL: MKS wyrwał zwycięstwo po fantastycznej czwartej kwarcie
- Dodał: Andrzej Kacprzak
- Data publikacji: 06.03.2021, 19:30
W meczu 27. kolejki Energa Basket Ligi MKS Dąbrowa Górnicza podejmował Start Lublin. Zespół gospodarzy przegrywał przed ostatnią kwartą jedenastoma punktami, jednak dzięki fantastycznej ostatniej odsłonie, pokonali rywali 81:78.
Faworytem byli przyjezdni notowani aktualnie na 7. miejscu w tabeli Polskiej Ligi Koszykówki. Gracze Startu bez względu na wynik byli pewni awansu na piątą lokatę po zakończeniu spotkania. W przypadku zwycięstwa, wciąż mieliby jedno zaległe spotkanie i wygrywając kolejny mecz wspięliby się aż na czwarte miejsce. W ostatnich meczach prezentowali się jednak przeciętnie, wygrywając zaledwie dwa z pięciu spotkań. Z kolei grający u siebie dąbrowianie musieli wygrać, aby móc dalej marzyć o fazie play-off. Gospodarze przed rozpoczęciem meczu zajmowali 11. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi ze stratą trzech punktów do zajmującej ósmą pozycję ekipy Spójni Stargard.
W mecz znakomicie weszła ekipa przyjezdnych. Faworyzowani lublinianie rozpoczęli mecz od fantastycznej serii punktowej 8:0. Już po dwóch minutach gospodarze byli zmuszeni wziąć przerwę na żądanie. Niestety dla fanów MKS-u oraz postronnych fanów, liczących na ciekawe widowisko, przerwa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Po wznowieniu goście przedłużyli serię punktową o kolejnych sześć "oczek". Wówczas doszło do nieoczekiwanej zmiany ról. Gospodarze zaczęli grać jak z nut zdobywając 18 punktów z rzędu! Dopiero wtedy sytuacja się ustabilizowała, a oba zespoły do końca kwarty prowadziły już względnie wyrównaną grę. Pierwsza odsłona meczu zakończyła się wygraną gości 23:22. W drugiej kwarcie gospodarze jedynie na moment, po pierwszej akcji, objęli prowadzenie. W dalszej części gry znów znaczną przewagę mieli przyjezdni. Lublinianie po kilku minutach zdobyli dziewięć punktów przewagi i do końca pierwszej połowy spotkania ta różnica nie uległa już zmianie. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 47:38. Za grę wyróżnić można było rezerwowych obu zespołów. Największym dorobkiem punktowym w zespole gospodarzy pochwalić się mógł Elijah Wilson (11 punktów), z kolei w zespole przyjezdnych liderem był Mateusz Dziemba (9 punktów).
Od początku trzeciej kwarty oba zespoły dalej grały nierówno, a wynik falował. Gospodarze nieźle zaczęli, minimalizując stratę do rywali do czterech punktów. Później jednak ich gra znów się załamała. Widząc słabość rywali ekipa Startu poczuła krew i znów zaczęła budować swoją przewagę. Fantastyczna skuteczność rzutów z gry na poziomie ponad 65% pozwoliła im odzyskać dziewięciopunktową przewagę, a następnie powiększyć ją do jedenastu punktów. Wprawdzie mecz trwa cztery kwarty i punktów nie należy rozdawać przed zakończeniem meczu, jednak przewaga punktowa i forma jaką prezentowali gracze z Lublina nie dawała dużych nadziei na nadrobienie strat gospodarzom. Wbrew wszystkiemu gracze MKS-u zerwali się jednak do walki i fantastycznie rozpoczęli ostatnią kwartę. Po pięciu minutach gry zniwelowali stratę do jedynie trzech punktów. Zwiastowało to wielkie emocje w końcówce. Na minutę przed końcem różnica wynosiła jeden punkt na korzyść gospodarzy. Wówczas rzutu za dwa nie trafił Dustin Ware, w kolejnej akcji dla zespołu z Dąbrowy Górniczej za dwa punkty trafił Milivoje Mijovic przypieczętowując tym samym niezwykle ważne zwycięstwo MKS-u. W nagrodę dąbrowianie awansują na 9. miejsce w tabeli ze stratą jedynie punktu do strefy play-off.
MKS Dąbrowa Górnicza - Pszczółka Start Lublin 81:78 (22:23, 16:24, 19:21, 24:10 )
MKS Dąbrowa Górnicza: Mazurczak 18, Wilson 16, Cizauskas 12, Mijovic 10 Piechowicz 9, Nowakowski 9, Rhett 7, Motylewski, Wieczorek, Kroczak
Start Lublin: Davis, Dziemba 15, Davis 14, Franke 10, Szymański 8, Ware 7, Łączyński 6, Dorsey-Walker 6, Borowski 4, Jeszke 4, Searcy 4
Andrzej Kacprzak
Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.