EBL: festiwal niecelnych rzutów z dystansu - Śląsk wygrywa w Warszawie
- Dodał: Piotr Janczarczyk
- Data publikacji: 11.03.2021, 19:36
Po niemrawej pierwszej połowie oba zespoły wyszły na parkiet zdecydowanie bardziej zmotywowane. Śląsk wygrał to spotkanie, dzięki serii błędów gospodarzy w końcówce. Choć Legia mogła już w czwartek zapewnić sobie drugą lokatę w tabeli, to wciąż sprawa poszczególnych miejsc pozostaje nierozstrzygnięta. Zarówno Śląsk, jak i Legia notują obecnie bilans 19-9.
Legia rozpoczęła w składzie: Lester Medford Jr, Jamel Morris, Jakub Karolak, Walerij Lichodiej i Grzegorz Kulka. Trener Oliver Vidin zdecydował się na piątkę: Strahinja Jovanović, Kyle Gibson, Elijah Stewart, Michał Gabiński oraz Aleksander Dziewa. Pierwsze minuty meczu to sporo niecelnych rzutów po dwóch stronach parkietu. Świetnie prezentował się Ivan Ramljak, który błyskawicznie zanotował trzy przechwyty. Śląsk po punktach Tomczaka prowadził 16:11. Legia straciła jakość w ataku, lecz dzięki dobrej defensywie, po dziesięciu minutach meczu traciła do przyjezdnych raptem pięć oczek.
Mimo fatalnej skuteczności z dystansu (wówczas 1/21, a 4/34 po dwóch kwartach), obie ekipy wciąż uskuteczniały rzuty za trzy punkty. Serię niecelnych prób przerwał Lester Medford Jr, który trafił zza linii 6,75. Wśród zawodników Śląska nastała ofensywna niemoc - pierwsze punkty w drugiej odsłonie spotkania zdobyli dopiero w siódmej minucie. Do tego czasu druga kwarta to 12:0 dla gospodarzy. Fatalna postawa WKS-u w ofensywie to niemal powtórka z meczu sprzed tygodnia, gdy King Szczecin zamykając wrocławian na 11 punktach w czwartej kwarcie, wygrał cały mecz. Po 20 minutach gry na tablicy było 30:25 dla Legii, choć należy odnotować, że tak mało oczek nie było efektem świetnej obrony, a słabego ataku.
Wyraźnie zmotywowany Śląsk dobrze zaczął trzecią kwartę od serii 6:0. Warszawianie nie pozostawali jednak bierni i skutecznie odpowiadali na zryw gości. Kolejne minuty ponownie przyniosły ze sobą multum niecelnych rzutów za trzy. Zawodnicy z Wrocławia wyszli na prowadzenie głównie za sprawą indywidualnych popisów Kyle'a Gibsona. W końcówce trzeciej kwarty cztery oczka dołożył od siebie Lester Medford Jr, a tym samym w ostatnią fazę rywalizacji zespoły wchodziły z równym dorobkiem punktowym.
Ostatnie dziesięć minut spotkania to gra punkt za punkt. Legia zaczęła trafiać z dystansu, stąd też to ona dyktowała warunki. Śląsk, mając świadomość powagi tego meczu, znów był w stanie zerwać się i powalczyć o zwycięstwo w czwartkowy wieczór. Po trójkach Gabińskiego i Jovanovicia to wrocławianie byli na minimalnym prowadzeniu. Niewiele jednak było potrzeba, aby Legia znów wygrywała. W końcówce spotkania koszykarze Legii popełnili kilka błędów - dwie straty popełnił Walerij Lichodiej, a w kluczowej akcji warszawianie faulowali Ivana Ramljaka w akcji 2+1. Chorwat był skuteczny i ustanowił wynik spotkania na korzyść swojego zespołu.
Legia Warszawa - WKS Śląsk Wrocław 67:69 (13:18, 17:7, 17:22, 20:22)
Legia: Karolak 13, Medford Jr 12, Lichodiej 11, Wyka 10, Neal 9, Kulka 6, Morris 4, Linowski 2, Kamiński 0.
WKS Śląsk: Dziewa 16, Gibson 15, Jovanović 15, Ramljak 9, Stewart 7, Gabiński 3, Szlachetka 2, Tomczak 2, Wójcik 0.
Piotr Janczarczyk
Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.