EBL: Trefl zwycięski u siebie, Dąbrowa Górnicza niemal bez szans na play-offy
- Dodał: Piotr Janczarczyk
- Data publikacji: 12.03.2021, 19:33
Trefl w końcu triumfuje dwa razy z rzędu! Choć ostatnie 11 spotkań to dla nich przeplatanie zwycięstw z przegranymi, to piątkowy rezultat sprawił, że sopocianie są autorami serii dwóch wygranych. Wśród zawodników z Sopotu zdecydowanie najlepszy był Nuni Omot (20 pkt). Porażka MKS-u oznacza dla nich wyraźne zmniejszenie szans na udział w fazie play-off.
Szkoleniowiec Marcin Stefański po raz kolejny zdecydował się na eksperymentalną piątkę - Nikolę Radicevicia, Karola Gruszeckiego, Dariousa Motena, Pawła Leończyka i Nuniego Omota. Goście rozpoczęli w składzie: Andrzej Mazurczak, Elijah Wilson, Marek Piechowicz, Michał Nowakowski i Malcolm Rhett. O wiele lepiej weszli w ten mecz dąbrowianie, zaczynając od serii 6:0. Trefl szybko zareagował i za sprawą trzech celnych trójek oraz udanej akcji 2+1 wyszedł na dwupunktowe prowadzenie. Gospodarze skutecznie utrzymywali przewagę. Wraz z syreną kończącą pierwszą kwartę z półdystansu trafił Łukasz Kolenda, a na tablicy było już 24:16.
Kolejną odsłonę rywalizacji otworzyły dwa przewinienia w ataku. MKS starał się nie przekazywać krycia w obronie, aby zniwelować chwilową przewagę fizyczną zawodników z Sopotu. Oba zespoły grały dość twardo, czego efektem było szybkie osiągnięcie limitu fauli. Cztery punkty dołożył od siebie Jakub Motylewski, dwa Michał Nowakowski, a MKS zbliżył się do rywali na sześć oczek. Niemal perfekcyjnie spisywał się Nuni Omot - w 14 minut zdobył 16 punktów i dwie zbiórki. Między innymi jego gra pozwoliła Treflowi prowadzić po pierwszej połowie 41:30.
Na początku trzeciej kwarty obie ekipy nie mogły znaleźć drogi do kosza. Jako pierwsi przełamali się sopocianie, którzy po trafieniach Omota i Gruszeckiego wygrywali już różnicą 18 oczek. Gospodarze wyraźnie odczuwali nieobecność kontuzjowanego Lee Moore'a. Elijah Wilson (który niejako miał zastąpić Moore'a) dopiero w 27. minucie spotkania zdobył swoje pierwsze punkty. Mimo tego, podopieczni trenera Alessandro Magro przegrywali jedynie 44:55. Szybko dwa rzuty zza linii 6,75 trafił Michał Nowakowski, więc przed ostatnią odsłoną meczu drużyny dzieliło jedynie pięć oczek.
Dąbrowianie nie tracili nadziei i długo pozostawali w walce o korzystny rezultat. Dla gości punktował niemal nieobecny dotąd Elijah Wilson. MKS miał jednak kłopot z przewinieniami - aż czterech ich graczy miało na swoim koncie cztery przewinienia. W połowie czwartej kwarty do obu ekip wdarło się roztargnienie, czego efektem były liczne straty. Trefl prezentował się zdecydowanie gorzej, niż dotychczas. W kluczowej akcji przytomnie zagrał Nikola Radicević, czym powiększył prowadzenie gospodarzy do siedmiu oczek. Przyjezdni nie odwrócili już losów spotkania - sopocianie wygrali 72:66.
Niestety, drugi piątkowy mecz (pomiędzy PGE Spójnią Stargard a Asseco Arką Gdynia - przyp. red.) został przełożony na 19 marca br. Powód? Koronawirus wśród gdynian. Koszykarzom trenera Piotra Blechacza życzę dużo zdrowia i szybkiego powrotu do gry.
Trefl Sopot - MKS Dąbrowa Górnicza 72:66 (24:16, 17:14, 14:20, 17:16)
Trefl: Omot 20, Radicević 15, Kolenda M. 10, Gruszecki 9, Olejniczak 5, Kolenda Ł. 4, Paliukenas 3, Moten 3, Leończyk 3, Kowalenko 0, Pułkotycki 0, Klawa 0.
MKS: Mazurczak 15, Rhett 14, Nowakowski 12, Wilson 10, Kroczak 5, Motylewski 4, Mijović 4, Piechowicz 2, Wieczorek 0.
Piotr Janczarczyk
Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.