CS:GO: ESL Pro League - debiut oBo udany, Evil Geniuses sensacyjnie pokonują Astralis
- Data publikacji: 25.03.2021, 22:45
Ruszyła czwarta i zarazem ostatnia grupa w 13 sezonie. ESL Pro League. O trzy pozostałe sloty do play-offów powalczą Endpoint, Virtus. pro, Fnatic, Liquid, Astralis oraz Evil Geniuses. Tak renomowane marki, a mimo wszystko część z nich będzie musiała pożegnać się z turniejem.
Virtus. pro 2:0 Endpoint
Grupę otworzyło starcie kazachskiego z giganta z aspirującym do miana topowego zespołu europejskim składem. Murowanym faworytem byli oczywiście Virtusi, ale skreślanie Endpoint przedwcześnie przejawiałoby zbyt dużą nierozważność, zwłaszcza przy świetnej ostatnio dyspozycji brytyjskiej organizacji.
Endpoint potrafi grać Inferno. Inna sprawa, że Virtusi również i w takim wypadku decyzja o wyborze właśnie tej mapy była nieco ryzykowna. FlameZ z zespołem przekonali się o tym praktycznie od pierwszych rund. Po terro nie grało im się lekko, a sytuacją udało się nieco odratować dopiero na finiszu pierwszej połowy. Zamiana stron wcale nie ułatwiła zadania. Niedźwiedzie były bezlitosne, dyktując twarde warunki nieopierzonym na takim poziomie rywalom.
Overpass przyniósł nieco więcej wyrównanej walki. Endpoint po całości sknociło CT, mimo wygranej pistoletówki zgarniając ledwie cztery rundy. W roli agresorów poszło im jednak znacznie lepiej. Zespół ciągnął tercet robiin - flameZ - CRUC1AL, ale Virtusi mieli na to swoją odpowiedź. Na niezwykły poziom wspiął się bowiem wcześniej mniej widowiskowy Jame (28-10), zaś akompaniował mu ponownie YEKINDAR (24-19). Zabójczy duet, który odegrał kluczową rolę już na IEMie Katowice 2021 i tym razem stanął na wysokości zadania. Mając swoich liderów w takiej formie, Virtusi przejdą przez fazę grupową jak burza i to fakt, a nie opinia. Endpoint dzisiaj było po prostu o klasę słabsze. To nie była zła próba w wykonaniu debiutantów, ale dobitnie pokazała, że póki co nadal dzieli ich przepaść wobec światowej czołówki.
The ACE & CLUTCH from @CRUC1ALcsgo! ♠️️#ESLProLeague pic.twitter.com/RRBXyfST4T
— ESL Counter-Strike (@ESLCS)
Inferno 16:9 (10:5; 6:4)
Overpass 16:13 (11:4; 5:9)
Liquid 2:0 Fnatic
Z dzisiejszych spotkań to właśnie to zapowiadało się na najbardziej wyrównane. Po wzięciu pod swoje skrzydła fallena, Amerykanie z tygodnia na tydzień prezentowali się coraz solidniej. Tego samego o sobie nie mogło powiedzieć Fnatic, które w ostatnim czasie grało mało, a wyniki były wyjątkowo słabe.
Fnatic dobrze weszło w inaugurującego serię Overpassa. Bardzo solidna strona atakująca wskazywała na to, że to właśnie Szwedzi będą bliżej otwarcia meczu na własną korzyść. Druga połowa kompletnie odmieniła jednak wizerunek gry. Stanowcze ataki Liquid uderzały w najbardziej odkryte miejsca, niejednokrotnie zaskakując przeciwnika. Brakowało też konkurencji dla snajpera rywali, fallena, który z samych zabójstw ze snajperki zebrał dwucyfrowy łup (11 fragów, 23-16). Wszystko przełożyło się na dość sprawne zwycięstwo Amerykanów 16:11.
Vertigo tylko uwydatniło bardzo słabą grę w obronie Fnatic. Cztery rundy na półmetku mapy to stanowczo za mało, Liquid było świetnie zarządzane i rozstawiane przez fallena, czytając styl przeciwnika jak z kartki. Rumaki spisały się znacznie lepiej jako kolektyw, punktując kosztem Szwedów na praktycznie każdym polu. Fnatic ewidentnie dalej ma kłopoty, których nie zdołało wyeliminować przed startem EPL. Jeśli kolejne serie mają wyglądać podobnie to nie wróżę JW i spółce długiej przygody w całym turnieju.
What is going on?@NAFFLY sticks the bomb for @TeamLiquidCS!#ESLProLeague pic.twitter.com/shMglICkoE
— ESL Counter-Strike (@ESLCS)
Overpass 16:11 (7:8; 9:3)
Vertigo 16:7 (11:4; 5:3)
Astralis 1:2 Evil Geniuses
Na swój debiut w Evil Geniuses, oBo od razu został wrzucony na głęboką wodę. Astralis do każdego turnieju podchodzi z mianem faworyta, a wobec świeżych rotacji EG tym bardziej nie mogło czuć się komfortowo. Rywali jednak się nie wybiera i chcąc nie chcąc Amerykanie musieli sobie jakoś radzić.
Pierwszy w kolejności Nuke przebiegł w naprawdę dziwnych okolicznościach. EG zaczęło go nieźle, rozgrywając solidne TT, chociaż sam oBo przez pierwsze dziesięć rund nie zdobył nawet fraga. Po wygranej drugiej pistoletówce przez Astralis wydawało się, że to właśnie Duńczycy przejmą inicjatywę. Nic bardziej mylnego, zespół zupełnie stracił koncentrację, co Amerykanie wykorzystali na swoją korzyść. Nie do zatrzymania był Brehze (30-17; 1,57 rating), który można śmiało powiedzieć, nadrabiał braki po słabiutkim oBo. EG jakimś cudem zdołało odwrócić losy mapy, wygrywając ją 16:12.
Na Vertigo Astralis odkupiło nieco winy z pierwszej mapy. Widać było dużo większą stanowczość i klasyczne wyrachowanie w grze Duńczyków. Mecz z gatunku tych podręcznikowo rozplanowanych. Ciśnienie nieco więc z Duńczyków zeszło - faworyci tak łatwo się nie poddali.
Inferno jako sąd ostateczny nad oboma stronami. Otwierająca pistoletówka wpadła na konto Astralis, lecz nie pozwoliło im to ani na moment oddechu. Wręcz przeciwnie, EG błyskawicznie ugodziło przeciwnika skutecznym forcem, a reszta potoczyła się lawinowo. 12:3 jako strona atakując na rzecz Amerykanów. Kompletna deklasacja i kolejne upokorzenie Astralis. W dużej mierze przyczynił się do tego tym razem oBo, który nieco zrehabilitował się za wpadki z początku serii, zdobywając 22 zabójstwa. Po zamianie stron Duńczycy starali się skrócić dystans, ale dysproporcja była zbyt kolosalna. EG zgarnęło pierwszy skalp już na samą inaugurację z pozornie najcięższym rywalem.
WOOOOOOOO!! @EvilGeniuses
— ESL Counter-Strike (@ESLCS)
Pretty decent way to go 1/0 ????#ESLProLeague pic.twitter.com/nKVPa908s8
Nuke 12:16 (7:8; 5:8)
Vertigo 16:10 (9:6; 7:4)
Inferno 7:16 (3:12; 4:4)
Piątek przyniesie drugą kolejkę starć w grupie D. Najpierw Endpoint zmierzy się z Fnatic, następnie Virtus. pro z Evil Geniuses, a na koniec hit - Astralis przeciwko Liquid. Pełna drabinka, klasyfikacja i terminarz znajdują się na oficjalnej stronie ESL Pro League.