PHL: GKS Tychy brązowym medalistą!

PHL: GKS Tychy brązowym medalistą!

  • Dodał: Krzysztof Dunaj
  • Data publikacji: 30.03.2021, 20:48

GKS Tychy na wyjeździe pokonał GKS Katowice 4:1, tym samym zwyciężając trzeci mecz w walce o 3. miejsce.  Dzięki pokonaniu rywali tyszanie zostali brązowym medalistą PHL. Natomiast Cracovia po dzisiejszej wygranej z GKS-em Jastrzębie 2:0 pozostaje w walce o tytuł mistrza Polski. Warto dodać, że obie bramki dla Cracovii zdobył Yevgeni Solovyov.

 

Comarch Cracovia od początku spotkania była zdeterminowana. Grała w sposób dynamiczny i z minuty na minutę coraz bardziej przejmowała inicjatywę. Jednak nie potrafiła potwierdzić swojej dyspozycji w pierwszej tercji. Wszystko to za sprawą obrońców GKS-u, którzy konsekwentnie blokowali strzały rywala. Gospodarze kolejną okazję na otwarcie wyniku mieli tuż na początku drugiej części potyczki po tym, jak jeden z hokeistów Jastrzębia potknął się, narażając swoją drużynę na bramkę z kontrataku. Na szczęście dla fanów JKH Patrik Nechvatal skutecznie interweniował. Pasy nie poddawały się i dopięły swego, strzelając na 1:0 - na listę strzelców wpisał się Yevgeni Solovyov. Goście po stracie gola byli w coraz większych tarapatach, natomiast miejscowi dążyli do podwyższenia rezultatu. Udało im się to w 45. minucie. Wówczas Solovyov bez litości pokonał golkipera w pojedynku sam na sam. Było widać, że Cracovia za wszelką cenę chciała bronić wyniku, dlatego skupiła się na grze defensywnej. Jastrzębianie, mając większą swobodę w budowaniu akcji, mogli zdobyć trafienie kontaktowe. Drużynie przyjezdnej zdecydowanie brakowało skuteczności w tym pojedynku. Przez co rezultat nie uległ zmianie i Cracovia mogła cieszyć się z pierwszej wygranej w serii meczów pomiędzy tymi zespołami (1:2).

 

Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 2:0 (0:0, 1:0, 1:0)

 

GKS Tychy przyjechał do Katowic w jednym celu. Szybko mogli się o tym przekonać gospodarze, ponieważ już w 4. minucie Simboch Juraj zmuszony był wyciągnąć krążek z własnej bramki. Mecz był bardzo zacięty, przez co sędziowie musieli hamować temperamenty zawodników. Gospodarze, wiedząc, że nie mają nic do stracenia, za wszelką cenę dążyli do wyrównania. Doprowadzili do niego już na początku drugiej tercji. Wynik długo się nie utrzymał, gdyż chwilę później po raz drugi Paul Szczechura dał prowadzenie swojej drużynie. Warto dodać, że bramka została zdobyta w przewadze liczebnej. Tyszanie ciągle czuli niedosyt i w trzeciej tercji dołożyli dwa trafienia. Najpierw na listę strzelców wpisał się Brycen Martin, a ostateczny cios zadał Filip Komorski. GKS Katowice nie zdołał podjąć rękawicy, przez co musiał uznać wyższość rywala.

 

GKS Katowice - GKS Tychy 1:4 (0:1, 1:1, 0:2)