Nowe muzyczne oblicze Darii Zawiałow – „Wojny i Noce” [RECENZJA]
- Dodał: Izabela Brzostek
- Data publikacji: 16.06.2021, 19:46
Trzecia płyta Darii Zawiałow to zdecydowanie jeden z najbardziej oczekiwanych albumów tego roku. Od miesięcy artystka raczyła nas zapowiedziami, singlami oraz całą wydawniczą otoczką, aby w końcu spuścić muzyczną bombę. Krążek pt. Wojny i Noce swoją premierę miał 11 czerwca i jest to pewny kandydat do najlepszej płyty 2021 roku!
Daria z impetem wkroczyła na polską scenę muzyczną i z roku na rok coraz bardziej zaczyna się na niej rozgaszczać. Od jej płytowego debiutu, albumu A kysz!, minęły zaledwie cztery lata, od tego czasu kariera wokalistki mocno nabrała tempa. Wydany w 2019 roku drugi krążek pt. Helsinki bił rekordy sprzedaży, zyskując status Albumu roku popu alternatywnego, podczas kolejnej odsłony rozdania Fryderyków, jednej z najważniejszych nagród muzycznych w Polsce. Daria, wraz z zespołem, wyruszyła w koncertowe tournée po całej Polsce, gromadząc pod sceną coraz większą publiczność. Mogliśmy widzieć wokalistkę na największych rodzimych festiwalach, a w 2020 roku usłyszeć jako jeden z trzech głosów Męskiego Grania.
Jak widać, Daria nie ma zamiaru zwalniać tempa, od początku roku intensywnie, choć subtelnie, rozpoczęła promocję trzeciej płyty. W styczniu ukazał się pierwszy singiel, o tajemniczym wówczas, tytule Kaonashi. Utrzymany w klimacie lat 80. utwór, z mocnym brzmieniem syntezatorów, trochę popowy, nieco dyskotekowy, z pewnością inny od dotychczasowej twórczości, wzbudził zarówno zdziwienie, jak i zaciekawienie wśród słuchaczy. Wraz z piosenką ukazał się teledysk, który poruszył ważny i trudny temat, jakim jest przemoc wobec kobiet.
Drugi z singli pt. Za krótki sen, zaśpiewany w duecie z Dawidem Podsiadło, zaspokoił oczekiwania fanów, którzy od długiego czasu domagali się wspólnego numeru tej dwójki. Choć wszyscy spodziewali się mocnego numeru tego duetu, utwór, który dostaliśmy, utrzymany został w lekkiej i przyjemnej formie, przenosząc w nieco letni i wakacyjny klimat.
Te dwa single, które były zapowiedzią albumu, wprawiły mnie w niemałe zakłopotanie, nie wiedziałam, czego tak naprawdę możemy się po trzeciej płycie Darii spodziewać. Zatarł się gdzieś ten rockowy pazur, tak mocno akcentowany na Helsinkach, a utwory zaczęły zmierzać w kierunku typowego popu. Dopiero trzeci singiel pt. Żółta Taksówka zaintrygował mnie na tyle, że z niecierpliwością zaczęłam oczekiwać premiery albumu. W piosence artystka zabrała nas do Nowego Jorku serwując liryczną opowieść o miłości i tęsknocie. Jednak to, co urzekło mnie najbardziej, to ciekawe, inne od pozostałych singli, brzmienie, które skojarzyło mi się z utworami The Weeknd czy Daft Punk.
W końcu nastał dzień premiery i pierwszego odsłuchu płyty. Już otwierający album utwór wywołał we mnie spore zaskoczenie, a każdy kolejny sprawiał, że - mimo późnej pory - coraz szerzej otwierałam oczy ze zdziwienia. Po raz kolejny Daria, wraz z producentem płyty Michałem Kushem, pokazała zupełnie nowe muzyczne oblicze. Kiedy każdy spodziewał się pójścia utorowaną już drogą w rockowe granie, Daria skręciła w zupełnie inną stronę.
Oczy - Polaroidy, pierwsza piosenka z płyty, mimo swojej pozornej delikatności niesie ze sobą pewną dozę mroku, rytm i puls, a świetne brzmienie perkusji nadaje utworowi genialnego charakteru. Przejawiający się mrok i surowość przybierają na sile w kolejnym, tytułowym numerze z płyty - Wojny i Noce. Dopiero po kilku odsłuchach zorientowałam, z czym kojarzą mi się te syntezatorowe klapsy, a przecież to genialne nawiązanie do Bajmu i kultowego już utworu Co mi Panie dasz. Już po tych dwóch piosenkach obserwujemy zwrot w kierunku brzmień electropopwych. Potem przychodzi moment na delikatny chill z dobrze znanymi nam Kaonashi i Za krótki sen, które, po przesłuchaniu całej płyty, idealnie mi się do niej wpasowały.
Jeden z najlepszych utworów na płycie to Metropolis, ciężki i surowy, z bardzo mocnym przesłaniem. Daria prezentuje się tutaj w zupełnie innej odsłonie, nie dość że możemy usłyszeć rapująca wokalistkę, to w sposób dobitny akcentuje tutaj swój stosunek do obecnej rzeczywistości w naszym kraju. Tonę w zgliszczach państwa/Płoną wszystkie miasta/Zasłonięte okna/A za nimi wojna Nie wiem czym jest piękno/Ale jeśli sedno jawi się w jego lustrze/Wolę brzydką przestrzeń/Niż tę twarz, co szeptem pluje na konstytucję. Jest to pierwszy tak dobitny manifest w twórczości Darii.
Delikatniejszy w brzmieniu, lekki i refleksyjny, jest utwór Reflektory - Sny, który rozpoczyna się i kończy śpiewem Darii w języku japońskim, co było naturalnym zabiegiem, ponieważ płyta inspirowana jest Krajem Kwitnącej Wiśni, do czego wrócę nieco później. Zaskakującym numerem jest dla mnie piosenka Serce, która na myśl przywodzi dyskotekowy klimat lat 80.
Na krążku dostaliśmy aż trzy utwory w języku angielskim, najdelikatniejszy i zarazem mój ulubiony z nich to Hollow, najcięższe brzmienie niesie Flower Night, a najbardziej nastrojowy jest zamykający album Socjopathetic. Mimo że osobiście wolę Darię śpiewającą w języku polskim, to utwory były ciekawym dopełnieniem całego krążka. Z kolei Principolo i Fuzuki prezentują kolejne synthpopowe inspiracje. Nieco klubowy w brzmieniu jest jeden z moich ulubionych utworów na płycie, czyli wspominana już przeze mnie Żółta Taksówka.
To, co wybija się na pierwszy plan to ogromna różnorodność w brzmieniu, mamy tutaj dużo elektroniki, syntezatorów, ale nie brakuje też gitarowego grania. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam na tym albumie coraz to nowe smaczki. Jednak mimo tej mieszanki stylów, wszystko pięknie ze sobą współgra. Jest to z pewnością zasługa świetnej produkcji, za którą stoi Michał Kush, z którym Daria od pierwszej płyty tworzy niesamowity duet. Swoje trzy grosze dorzuca także tutaj jeden z najbardziej uzdolnionych gitarzystów w Polsce, czyli Piotr Rubens Rubik. Ponadto urzekające są dla mnie nawiązania, w stylu i brzmieniu utworów, do najpopularniejszych polskich zespołów pokolenia moich rodziców, na których zresztą się wychowałam. Na krążku słychać echa Maanamu, Lady Pank czy wspomnianego już przeze mnie Bajmu.
fot. Izabela Brzostek
Nie sposób oczywiście nie wspomnieć o oprawie graficznej albumu. Od samego początku promocji płyty, okładki singli inspirowane były stylem japońskiej mangi. Okładka Wojen i Nocy, w formacie CD, przedstawia Darię w postaci bohaterki filmu anime. Artystka od najmłodszych lat jest fanką mangi oraz interesuje się kulturą japońską, a swoje inspiracje przełożyła na nowy krążek. Autorką wszystkich ilustracji jest Agnieszka Szajewska, tworząca pod pseudonimem Gokunobaka. Wersja winylowa ukazała się natomiast z oryginalnym zdjęciem Darii, którego autorem jest Piotr Porębski. Sam czarny krążek wydany jest w wersji białej z gałązkami kwitnącej wiśni, co daje mu niesamowitego uroku. Zwieńczeniem inspiracji mangą jest teledysk do utworu Wojny i Noce, który powstawał przez wiele miesięcy i jest efektem ciężkiej pracy całego sztabu animatorów i ilustratorów. Choć fanką anime nigdy nie byłam, to cała otoczka wydawnicza jest bardzo urzekająca, dbałość o detale i spójność sprawiły, że jest to jedna z piękniej wydanych płyt na mojej półce.
Mimo ciągle drzemiącego w Darii rokowego pazura, pokazała na nowym albumie, że potrafi odnaleźć się w innych gatunkach muzycznych. Po raz kolejny udało się wokalistce wywołać niemałe zaskoczenie. Nie mogę doczekać się koncertów z materiałem z Wojen i Nocy, ponieważ, znając temperament Darii oraz umiejętności jej kolegów z zespołu, będą to bardzo mocne, energetyczne i niezapomniane spotkania.
Izabela Brzostek
Moje ulubione miejsce to te pod sceną na koncercie. Piszę o muzyce z miłości do muzyki.