EURO 2020: wieczór cudów w Londynie - Włosi w 1/4 turnieju
- Data publikacji: 26.06.2021, 23:37
Dzisiejsze spotkanie Włoch i Austrii było klasycznym starciem Dawida z Goliatem. Austria w pewnym sensie osiągnęła już wszystko - opuściła grupę po raz pierwszy w historii swoich występów na mistrzostwach Europy, a wszystko ponadto miało być już tylko kolejnymi sukcesami. Dla Włochów turniej tak naprawdę rozpoczął się dopiero o godzinie 21, gdy zabrzmiał pierwszy gwizdek w meczu 1/8 finałów EURO 2020, gdyż mecze w grupie sprawiały wrażenie zaledwie sparingów. Po heroicznym boju, zwycięsko wyszli z niego Azzurri, którzy już niebawem zagrają w ćwierćfinałach.
Ku zdziwieniu widzów zgromadzonych na londyńskim Wembley oraz tych przed telewizorami, Austria od początku spotkania starała się udowodnić, że ich grupowy awans nie był tylko "wypadkiem przy pracy", a w pełni zasłużonym efektem wysiłku zespołu prowadzonego przez Franco Fodę. "Burschen" w pierwszych dziesięciu minutach weszli w spotkanie bez kompleksów, odważnie stawiając się rywalowi. Sprawna wymiana podań, utrzymanie gry w środku pola i próby ataku - David Alaba z kolegami zdecydowanie nie wyszedł na boisko wyłącznie po to, żeby odmeldować się w pomeczowym protokole. Z kolei Włosi przygotowali dla przeciwnika swój najbardziej klasyczny plan gry - wysoki pressing połączony z gęstym i precyzyjnym kryciem. Po pierwszym kwadransie było już jasne, że Austriacy muszą się mieć na baczności, bo jeden błąd może kosztować ich utratę remisu i skomplikowanie ewentualnego awansu.
W 17. minucie spotkania pierwszą setkę w meczu mieli Włosi, kiedy wrzutką z lewej strony boiska w pole karne Austrii popisał się Lorenzo Insigne. Prostopadła, płaska piłka zagrana była wprost na wbiegającego Nicola Barellę. Ten uderzył kąśliwie, bo w kierunku krótkiego słupka, ale Daniel Bachmann cudownie interweniował przecinając tor strzału wyprostowaną nogą. Dalsze minuty pierwszej połowy można było określić jednym słowem - "cierpliwość". Potrzebowały jej bowiem obie jedenastki - włoska musiała konsekwentnie konstruować wyprowadzane co jakiś czas akcje ofensywne, a drużyna z Austrii cierpliwie musiała te ataki przerywać, pracując asekuracyjnie przy zachowaniu maksimum koncentracji. I strategia ta popłaciła, gdyż Włosi zostali wybici ze swojego uderzenia. Brakło dynamicznego wyprowadzenia piłki, pojawiło się za to sporo niedokładności i podań. W 32. minucie sprzed pola karnego próbował uderzyć Immobile. Niesygnalizowany strzał napastnika zakończył się jedynie ostrzegawczym obiciem spojenia słupka z poprzeczką. Austriacy nie przestraszyli się i praktycznie do końca pierwszej części spotkania mocno naciskali na Włochów. W pierwszej połowie była więc walka, były strzały, ale zabrakło wykończenia.
Drugą połowę otworzyła Austria, która agresywną grą wywalczyła rzut wolny tuż przed 16. metrem od bramki Donnarumy. Alaba przymierzył, ale przeniósł piłkę tuż nad poprzeczką. Nie zniechęciło to gości, którzy bezkompromisowo zaczęli naciskać na grających pod coraz większą presją gospodarzy. W 65. minucie Marko Arnautović mógł posłać Włochów na deski. Dośrodkowanie sprzed linii pola karnego na głowę Arnautovicia przekazał David Alaba. Napastnik uderzał głową pomiędzy rękami Donnarumy, ale po interwencji VARu odgwizdano spalonego. Kolejna szansa dla Austrii pojawiła się w 75. minucie, kiedy wydawało się, że włoscy defensorzy faulowali w polu karnym, jednakże znowu nieszczęśliwie sędzia wskazał na pozycję spaloną. Praktycznie do końca drugiej połowy Włosi zostali wyłączeni przez rywali, a kontrolę nad przebiegiem gry utrzymywali "Das Team". W 4. minucie doliczonego czasu gry niebezpiecznie zachował się Arnautović, który pchnął Jorginho przed 16. metrem od swojej bramki. Włoska nieskuteczność znów wzięła górę i potrzebna była dogrywka.
W 92. minucie znów ofensywnym impulsem wykazali się podopieczni trenera Fody. Niewiarygodna bezradność i brak kreatywności widoczne u zawodników Italii, którzy grali jakby spętani oczekiwaniami kibiców po doskonałej grze w fazie grupowej. W 94. minucie włoski marazm próbował przełamać Federico Chiesa, który strzelił z ostrego kąta. Uderzenie jednak wybronił Bachmann. Chwilę później akcja znów wróciła do Chiesy, który z podobnego miejsca znów spróbował i tym razem bezwzględnie wykończył, dając prowadzenie faworytom. Roberto Mancini doskonale trafił ze zmianami, gdyż w 105. minucie Matteo Pessina dobił rywala strzałem na 2:0.
W drugiej części dogrywki szansę na kontakt miał Schaub, ale mocne uderzenie wybronił Donnaruma. Chwilę później kolejną stuprocentową okazję zmarnował Marcel Sabitzer, który przesadził z siłą strzału i posłał futbolówkę wysoko nad bramką. W 114. minucie dośrodkowanie z rzutu różnego na kontaktowe trafienie zamienił Kalajdzic, wlewając tym samym nieco nadziei w zmęczone serca "Chłopców" Fody. Po pięknym, wyrównanym meczu do domu wracają Austriacy, a szczęśliwi Włosi już oczekują na kolejnego rywala w turnieju.
Włochy – Austria 2:0 (0:0)
Bramki: 94' Chiesa, 105' Pessina - 114' Kalajdzic
Włochy: Donnaruma - Di Lorenzo, Bonucci, Acerbi, Spinazzola - Barella (68' Pessina), Jorginho, Veratti (68' Locatelli) - Berardi (84' Chiesa), Immobile (84' Belotti), Insigne (108' Cristante)
Żółte kartki: 50' Di Lorenzo, 51' Barella
Austria: Bachmann - Lainer (114' Trimmel), Dragović, Hinteregger, Alaba - Schlager (106' Gregoritsch), Grillitsch (106' Schaub) - Laimer (114' Ilsanker), Sabitzer, Baumgartner (90' Schopf) - Arnautović (97' Kalajdzic)
Żółte kartki: 2' Arnautović, 103' Hinteregger, 120' Dragović
Sędzia: Anthony Tailor