Co nas czeka za miesiąc (14) - 3 sierpnia

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 03.07.2021, 10:35

To może być piękny dzień polskiego sportu, taki, który będziemy wspominali latami: "a pamiętacie jak w Tokio Polacy jednego dnia trzy złota wywalczyli?". Tak, tak, to jest ten właśnie dzień, wtorek 3 sierpnia 2021 roku. Lekkoatletyka, kajakarstwo, kolarstwo torowe, siatkówka, zapasy, ciężary - na te dyscypliny będziemy patrzyli ze szczególnym zainteresowaniem. 

 

SZCZEGÓŁOWY PROGRAM 3 SIERPNIA

 

PROGRAM TOKIO 2020 WEDŁUG DNI

 

Dzień na Stadionie Olimpijskim zacznie się dla nas dość spokojnie. W porannej sesji co prawda odbędą się dwa finały - skoku w dal kobiet i 400 metrów przez płotki mężczyzn, ale tu medali nie zdobędziemy na pewno, bo Polkom zabrakło nieco do wywalczenia przepustki na igrzyska, a Patryk Dobek zrezygnował ze startu na płotkach, chcąc powalczyć o najwyższe cele na płaskim dystansie 800 metrów. Ponadto po drugiej w nocy w zmaganiach eliminacyjnych zobaczymy trójskoczków i panie rzucające oszczepem - w tym pierwszym nie mamy swojego reprezentanta, ale w oszczepie wystartuje Maria Andrejczyk. Czwarta oszczepniczka igrzysk w Rio zanotowała genialny początek sezonu, uzyskała wynik, który uczynił ją od razu główną faworytką igrzysk, ale rzut ten przypłaciła kontuzją, z którą nadal się zmaga. Co prawda zawodniczka twierdzi, że na igrzyska będzie w pełni zdrowa, ale w czasie eliminacji będziemy zapewne drżeli o jej wynik. Oby udało się załatwić sprawę awansu do finału jednym dobrym rzutem. W biegach na 1500 metrów mężczyzn i 400 metrów kobiet rozegrane zostaną pierwsze rundy. Tu liczymy na dobre starty i awans do półfinałów, zwłaszcza Marcina Lewandowskiego i Natalii Kaczmarek, które prezentuje ostatnio najwyższą formę. Oczywiście nie odbieramy szans na awanse Michałowi Rozmysowi, Justynie Święty-Ersetic i Idze Baumgart-Witan. Ba, bardzo na nich liczymy.

 

Główne uderzenie nastąpi w sesji wieczornej, która w Polsce rozpocznie się w samo południe. Równolegle odbędą się dwa finały, które będą nas szalenie interesować i w których mamy uzasadnione pretensje do medali i to nawet tych najcenniejszych. Mowa to oczywiście o rzucie młotem kobiet i skoku o tyczce panów. Anita Włodarczyk będzie broniła tytułu mistrzyni olimpijskiej wywalczonego w Rio. Poprzedni sezon miała Włodarczyk stracony, w tym rozkręca się z konkursu na konkurs i na pewno zrobi wszystko, by dorównać Robertowi Korzeniowskiemu, który jako jedyny z polskich sportowców z trzech kolejnych igrzysk przywoził złoty medal w jednej konkurencji. Pojawiają się głosy, że Włodarczyk się kończy, że w Tokio zajmie miejsce poza podium, że skończy już karierę. A ja jednak wierzę w naszą mistrzynię i życzę jej (sobie i Wam, czytelnicy drodzy, także) żeby ten cel osiągnęła. Po cichu marzę, że do walki o medale włączą się dwie kolejne Polki - Joanna Fiodorow i Malwina Kopron - mają do tego predyspozycje i motywację. To może być piękny konkurs. Trzeba jednak pamiętać, ze o medalach marzą też inne miotaczki i mają do tego prawo. Więc nie bądźmy zachłanni, zadowolimy się dwoma krążkami w tym konkursie. W tym samym czasie Piotr Lisek zmagał się będzie z rywalami i wysokością. Rok temu nasz tyczkarz błyszczał, wydawał się pewnym kandydatem do olimpijskiego medalu, ostatnie miesiące te nadzieje nieco zmniejszyły, ale w ostatnim starcie znów było bardzo dobrze. Polak ma siódmy wynik na listach światowych, ale to na pewno nie jest koniec jego możliwości. Jeśli wesprą go jeszcze skutecznie Paweł Wojciechowski, który przecież ma na koncie dwa medale mistrzostw świata, oba wywalczone na azjatyckiej ziemi (Daegu i Pekin) to może nam się zrobić kolejny piękny konkurs. Zabraknie nam kciuków do trzymania! Oczywiście trzeba powiedzieć, że głównymi faworytami będą Armand Duplantis i Renaud Lavillenie, ale my liczymy na miłą niespodziankę. To jednak nie wszystko, serce polskiego kibica będzie miało ciężkie wczesne popołudnie. Otóż na dokładkę odbędą się eliminacje pchnięcia kulą mężczyzn. Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki awans do finału powinni uzyskać bez kłopotu, ale zawsze jakiś tam cień niepewności się tli. Wszystko inne będzie w cieniu tych trzech konkurencji, ale warto odnotować, że odbędą się jeszcze finały 800 metrów kobiet (trzy Polki, Joanna Jóźwik, Anna Wielgosz, Angelika Sarna uzyskały prawo startu na podstawie rankingów i pewnie spróbują przebić się do kolejnej rundy) i, już bez udziału naszych reprezentantów, 200 metrów kobiet oraz półfinały 200 metrów mężczyzn i 1. runda 5000 metrów mężczyzn.

 

Równolegle do lekkoatletycznej sesji porannej na Sea Forest Waterway rozegrane zostaną półfinały i finały pierwszych czterech konkurencji kajakarskich. O dyscyplinie i związanych z nią polskich nadziejach i rozczarowaniach obszernie pisałem wczoraj, nie będę się więc powtarzał. Wtorek ma być pięknym dniem polskiego sportu, więc wszystkie złe moce, utrudniające zdobywanie najcenniejszych medali polskim kajakarzom tego dnia będą miały wolne. Najbardziej będziemy liczyli na Martę Walczykiewicz. Nasza sprinterka ma ogromną kolekcję medali zdobytych w kajakowej jedynce na 200 metrów, w tym srebro olimpijskie z Rio, pięć srebrnych medali z mistrzostw świata w tej konkurencji oraz pięć medali mistrzostw Europy (dwa złote, dwa srebrne, jeden brązowy) i dwa Igrzysk Europejskich - wymieniłem trofea zdobyte tylko w jedynce. Nasza srebrna dziewczyna wciąż czeka na wysłuchanie hymnu na światowej imprezie. Najczęściej na drodze do tego staje jej niesamowita Nowozelandka Lisa Carrington, ale przecież musi kiedyś przegrać i ona. Może ten dzień przyjdzie właśnie 3 sierpnia 2021, a jej pogromczynią okaże się Walczykiewicz? Będzie trudno, ale emocje są gwarantowane. Kolejne zapewnią nam Karolina Naja i Anna Puławska, które z całą pewnością będą się liczyły w walce o medale w dwójce na 500 metrów. O złoto może być bardzo trudno, ale brąz jest jak najbardziej w ich zasięgu. Być może w finale zobaczymy też kanadyjkową dwójkę Wiktor Głazunow i Tomasz Barniak, lecz ich trudno widzieć w gronie faworytów do medali.

 

Ciekawie może też być na ciężarowym pomoście. Wśród zawodników, walczących o medale w limicie 109 kilogramów zobaczymy Arkadiusza Michalskiego. Sztangista Budowlanych Opole miał bardzo udany rok 2018, kiedy zdobył złoto mistrzostw Europy i brąz mistrzostw świata. Mistrzostwa Europy dwa lata temu i tegoroczne mu nie wyszły, zajął w nich dopiero piąte miejsce, ale z całą pewnością jest to zawodnik, którego stać na dźwiganie w okolicach olimpijskiego podium. Z powodu skażenia dopingiem rzadko śledzę zdarzenia w tym sporcie, niemniej jednak 3 sierpnia 2021 o 12:50 spojrzę w kierunku pomostu, choć w tym samym czasie zapewne ciekawsze rzeczy będą się działy na stadionie lekkoatletycznym.

 

Kontynuując naszą wędrówkę po olimpijskich arenach pachnących polskimi medalami przenieśmy się na Izu Velodrome. Tu od 8:30 rywalizować będą kolarze torowi, a wśród nich drużyna naszych sprinterów. Polacy do głównych faworytów igrzysk należeć nie będą z całą pewnością, ale stać ich na sprawienie miłej, a nawet bardzo miłej niespodzianki. Ćwierćfinał jest w spokojnym zasięgu, a czy coś więcej? Czemu nie. Jak już pisałem wczoraj poziom polskiego kolarstwa torowego podnosi się z roku na rok, za obecnymi polskimi gwiazdami idą świetni juniorzy i młodzieżowcy, może to już czas na otwarcie olimpijskiego medalowego worka torowców? Prócz sprinterów medale rozdzielą w tym dniu panie w wyścigu drużynowym, ale bez udziału Polek.

 

Na zapaśniczych matach medale rozdane zostaną w kategoriach, w których walczyć będą Magomedmurad Gadżijew i Agnieszka Wieszczek-Kordus. Pisałem o nich wczoraj szerzej, dziś tylko wyrażę wspólną nadzieję, że ten pierwszy w decydujących o rozdziale medali walkach się znajdzie. Start Wieszczek to wielka niewiadoma. Sesja finałowa rozpocznie się o 11:15. W porannej eliminacyjnej nie zobaczymy Polaków. Czysto teoretycznie medal może sobie we wtorek zapewnić nasz bokser Damian Durkacz, w którego kategorii rozegrane zostaną ćwierćfinały, ale taki sukces traktowalibyśmy w kategoriach "cudu nad Zatoką Tokijską". Podobnie ocenilibyśmy wgraną w ćwierćfinale zespołu tenisistek stołowych, więc może się za bardzo nie rozpędzajmy.

 

Na deser, a może na przystawkę, dla niektórych jako danie główne, czeka nas ćwierćfinał siatkarzy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że nasi mistrzowie świata awansują do tej fazy i... no właśnie. Ćwierćfinał igrzysk od wielu lat wisi jak senny koszmar nad kolejnymi ekipami siatkarskimi. Czy tym razem ową klątwę uda się przełamać? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, żeby nie zapeszać. Napiszę tylko, że mecze 1/4 finału zaplanowano na godziny 2:00, 6:00, 10:00 i 14:30 czasu polskiego. Chyba ten ostatni termin by nam najbardziej odpowiadał, bo nie kolidowałbym z innymi ważnymi z naszego punktu widzenia wydarzeniami. Ćwierćfinały też zaplanowano w turnieju koszykarzy, ale powiedzmy sobie jasno - przedwczorajszy mecz ze Słowenią na turnieju kwalifikacyjnym pokazał (tak, tak, wiem, "dopóki piłka w grze..."), że igrzyska są poza realnym zasięgiem ekipy trenera Taylora.

 

Portal poinformowani.pl przeprowadzi oczywiście całodobową relację tekstową, w której znajdziecie szczegółowe informacje o wszystkim, co dziać się będzie w Tokio, nie tylko o występach naszych rodaków, ale także o wyniku każdego meczu w piłce wodnej, hokeju na trawie i każdym rozdanym w Japonii medalu. Zapraszamy!

 

będziemy wniebowzięci: jak szaleć to szaleć, pięć do sześciu polskich medali plus awans siatkarzy do półfinału

realnie: medale Włodarczyk i Walczykiewicz, kilka punktowanych miejsc (Lisek, Michalski, Fiodorow, Gadżijew, kolarze), awans siatkarzy

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.