Tenis - Wimbledon: Hubert Hurkacz w czwartej rundzie
- Dodał: Dawid Tymosz
- Data publikacji: 03.07.2021, 15:32
Hubert Hurkacz w świetnym stylu awansował do czwartej rundy Wimbledonu. Polak bez problemów rozprawił się z Aleksandrem Bublikiem 6:3, 6:4, 6:2. Kolejnym rywalem wrocławianina będzie lepszy z pary Marin Cilić - Danił Miedwiediew.
Dla Huberta Hurkacza trzecia runda była wyrównaniem jego najlepszego osiągnięcia na Wimbledonie. Z kolei Aleksander Bublik po raz pierwszy w karierze znalazł się w tak dalekiej fazie londyńskiego turnieju. Obaj tenisiści nie stracili dotychczas seta. Zawodnicy mierzyli się dotychczas raz. Wtedy to, w Dubaju wrocławianin uległ w dwóch setach.
W pierwszym secie, jak na dwóch dobrze serwujących graczy przystało, nie oglądaliśmy wielu przełamań. Podczas szóstego gema, przy stanie 40:15 dla Polaka i serwisie Bublika, przerwano grę z powodu padającego deszczu. Po wznowieniu rywalizacji udało się Hurkaczowi zdobyć breaka. Okazał się on być decydujący w pierwszej partii. Wrocławianin pół godziny wygrał 6:3. W drugim secie obraz meczu wyglądał podobnie. Polak był dużo regularniejszy od Kazacha, który powielokroć tracił koncentrację. Tym razem Hurkacz wywalczył przełamanie w gemie piątym, po serii niewymuszonych błędów rywala. Tę partię wygrał 6:4, a na wyróżnienie zasługiwał fakt, że serwował pierwszym podaniem ze skutecznością ponad 70%, przy zaledwie 36% oponenta.
Set numer trzy okazał się ostatnim. Gra Kazacha była coraz bardziej szarpana, a wzbierająca się w nim frustracja nie pomagała w opanowaniu emocji. Znamienny był gem trzeci, kiedy to Bublik każdą akcję grał w stylu serwis-wolej. Tego gema potrafił jeszcze przechylić na swoją korzyść, jednak był to ostatni, jaki udało mu się wygrać. Hurkacz nie spuszczał z tonu i nie dawał cienia szans na powrót Kazachowi. Wrocławianin wygrał 6:2 i w całym spotkaniu nie musiał bronić choćby jednego break pointa. Polak pozostaje zawodnikiem, który w całym turnieju nie został jeszcze przełamany
Hubert Hurkacz (POL) [14] - Aleksander Bublik (KAZ): 6:3, 6:4, 6:2