EURO 2020: turniej wyjątkowy pod wieloma względami [PODSUMOWANIE TURNIEJU]
- Dodał: Rafał Kozieł
- Data publikacji: 12.07.2021, 19:52
Piłkarskie mistrzostwa Europy zakończone. Po raz drugi w historii tytuł najlepszej drużyny kontynentu zdobyła reprezentacja Włoch, która w wielkim finale pokonała Anglię. Przez ostatni miesiąc emocjonowaliśmy się rozgrywkami na Starym Kontynencie. Co zatem warto zapamiętać z europejskiego czempionatu?
Bałagan z „gospodarzem”
Od momentu ogłoszenia formatu EURO 2020 pojawiło się wiele wątpliwości. Z góry wiadomo było, że rozegranie mistrzostw w 12 miastach będzie nie lada wyzwaniem. Finalnie – z powodu wymogów narzuconych przez UEFA dla miast gospodarzy związanych z pandemią COVID-19 – jedenaście miast gościło najlepsze europejskie drużyny. Spowodowało to wiele uciążliwych podróży dla niektórych reprezentacji, które mogły czuć zmęczenie samymi podróżami. Jednymi z pokrzywdzonych byli reprezentanci Polski, którzy swoje mecze grupowe rozegrali na dwóch różnych końcach Europy (Petersburg oraz Sewilla). Dodatkowo pojawiła się dysproporcja pomiędzy kibicami w poszczególnych lokacjach. Podczas gdy mecze w Budapeszcie oglądał komplet publiczności, w Baku stadion był wypełniony zaledwie ok. 10% widzów. Było kilka drużyn, które miało zagwarantowaną grę na własnym stadionie w fazie grupowej, co w kolejnej fazie dało efekty. Nie ma bowiem przypadku w tym, że cała czwórka półfinalistów rozgrywała co najmniej trzy spotkania we własnym kraju. Największym beneficjentem zostali nowi wicemistrzowie Europy – Anglicy, którzy zaledwie raz zmierzyli się z przeciwnikiem poza Wyspami Brytyjskimi (ćwierćfinał z Ukrainą w Rzymie).
O tym, że taka forma rozgrywania mistrzostw Europy jest niesprawiedliwa i faworyzuje niektóre ekipy, doszły także władze europejskiej centrali. Szef UEFA, Aleksander Ceferin stwierdził bowiem, że EURO powinno być rozgrywane w jednym, określonym miejscu i należy porzucić rozgrywanie jakichkolwiek kontynentalnych rozgrywek reprezentacyjnych w takiej formie w przyszłości.
Ofensywny futbol
Zakończone EURO było drugim turniejem w formacie 24 – zespołowym. Wiele osób przeciwnym było rozszerzaniu turnieju, argumentując to spadkiem atrakcyjności poszczególnych spotkań. Tegoroczne mistrzostwa Europy pokazały jednak, że przy odpowiednim nastawieniu drużyn taki ruch jest w stanie się obronić. W 51 meczach padły rekordowe, 142 gole. Poprzedni rekord został poprawiony o 34 trafienia! Także średnia bramek na mecz robi wrażenie, bowiem wynik 2,78 to najlepszy wynik w najnowszej historii mistrzostw Europy.
Ciekawe wygląda także klasyfikacja najlepszych strzelców turnieju. Cristiano Ronaldo oraz Patrik Schick zdobyli po 5 bramek dla swoich drużyn, jednak to Portugalczyk sięgnął po koronę króla strzelców. Zdecydowała o tym asysta, jaką zanotował gwiazdor Juventusu i dzięki której wyprzedził Czecha w klasyfikacji kanadyjskiej. Prawdziwym „królem strzelców” został jednak … gol samobójczy, bowiem aż 11 razy piłkarze kierowali piłkę do własnej bramki. To ilość większa niż dotychczasowa całkowita ilość „swojaków” na mistrzostwach Europy do momentu rozpoczęcia EURO 2020 (8 goli).
Emocje
Liczbowe wyniki wykręcone na boiskach automatycznie przełożyły się na atrakcyjność spotkań. Tylko dwukrotnie kibice na trybunach nie obejrzeli bramek, a oba spotkania rozgrywane były w fazie grupowej. Na uwagę zasługuje fakt, że nawet drużyny skazywane na rolę „kopciuszków” potrafiły napsuć krwi rywalom i postawić im twarde warunki, a debiutująca na mistrzostwach Europy Finlandia potrafiła nawet pokusić się o zwycięstwo. Formuła W Europie nie ma już słabych drużyn może brzmi śmiesznie, ale jest coraz bardziej aktualna. Zakończone EURO pokazało, że nie ma żelaznych faworytów.
Osobne słowa należą się meczom rozgrywanym 28 czerwca. Ten dzień przejdzie do historii EURO, bowiem spotkania Chorwacja – Hiszpania oraz Francja – Szwajcaria były istnymi rollercoasterami, w których padło aż 14 bramek. Spotkań z dużą ilością bramek i nie mniejszą dramaturgią było więcej. Jeśli każde mistrzostwa Europy w takim formacie mają wyglądać tak, jak te zakończone, to my jesteśmy za!
Nie wszystkie przeżywane emocje były niestety pozytywne. O dramacie Christiana Eriksena powiedziano już wszystko. Mimo ciężaru psychicznego w głowach Duńczyków potrafili oni napisać piękną historię, dochodząc aż do półfinału. Na pewno radość swoim kibicom zafundowali piłkarze z Czech, Szwajcarii oraz Ukrainy, którzy dotarli aż do ćwierćfinału. Szczególnie blisko fazy medalowej byli Helweci, jednak ulegli w rzutach karnych Hiszpanom. Mimo to gracze tych reprezentacji osiągnęli na EURO dobry wynik, dając powody do dumy swoim kibicom.
Rozczarowania
Nie każda reprezentacja spełniła oczekiwania swoich kibiców i ekspertów. W wielu krajach pompowano balonik, który pękł w najmniej spodziewanym momencie. Spora część fachowców jako „czarnych koni” mistrzostw upatrywało w reprezentacjach Turcji, Polski oraz Holandii. Tymczasem Biało – Czerwoni wraz z podopiecznymi Senola Gunesa pożegnali się z turniejem po rozegraniu trzech meczów, Holendrzy w 1/8 finału ulegli reprezentacji Czech. Nieudany turniej mają za sobą także Francuzi, Niemcy i Portugalczycy, którzy nie dotarli nawet do strefy medalowej. Na więcej zapewne liczyli także reprezentanci Belgii, jednak oni nie mają powodu do wstydu. W ćwierćfinale odpadli bowiem z późniejszym zdobywcą trofeum.
Nie tylko poszczególne reprezentacje mają za sobą nieudany start na EURO. Sporo błędów popełnili także sędziowe. Najgłośniej jest o wypaczeniu przez Danny’ego Makkelie półfinałowego spotkania Anglia – Dania, ale nie oznacza to, że w pozostałych sytuacjach nie brakowało sędziowskich błędów. Jak na rangę turnieju pomyłek sędziowskich było zdecydowanie za dużo, jednak niejednokrotnie arbitrów ratował system VAR.
Skandale
Niestety pomimo świetnego poziomu piłkarskiego, na EURO nie obyło się bez skandali. Na nieszczęście Anglików, wszystkie były z ich udziałem. Pomimo rozgrywania sześciu meczów na własnym terenie, miejscowi kibice nie potrafili okazać szacunku dla piłkarzy drużyn przeciwnych oraz osób im sympatyzujących. Przykro patrzyło się na ordynarne wygwizdywanie i buczeniu podczas odgrywania hymnu przeciwników Anglików. Skandaliczne było też zachowanie kibiców po zakończeniu meczu finałowego, kiedy to włoscy kibice zostali zaatakowani przez miejscowych fanatyków. W półfinałowym spotkaniu z Danią jeden z kibiców świecił laserem Kasperowi Schmeichelowi po twarzy. Rozumiem emocje kibiców, jednak piłka nożna jest sportem, który powinien łączyć, nie dzielić. Piłkarze także zachowali się nieelegancko, ściągając srebrne medale tuż po ich otrzymaniu. Biorąc pod uwagę, że Anglia jest jednym z kandydatów do zorganizowania Mistrzostw Świata w 2030 roku, powyższe zachowania na pewno nie pomogą tamtejszej federacji. Zwłaszcza, że wszystkie te zachowania odbiły się szerokim echem nie tylko na Wyspach, ale na całym świecie.
Wszystko co dobre, wszystko się kończy. Trochę szkoda, że EURO już za nami, bowiem stało ono na naprawdę wysokim poziomie. Oby więcej takich turniejów, oby z lepszą grą reprezentacji Polski.