Tokio 2020 – Siatkówka: Chinki i Rosjanki rozgromione, USA i Serbia pokazują swoją siłę
- Dodał: Agnieszka Nowak
- Data publikacji: 25.07.2021, 16:22
Już dziś wystartował siatkarski turniej kobiet, w którym brakuje jednak reprezentantek Polski. Rywalizacja zapowiada się jednak niezwykle interesująco – zwłaszcza pomiędzy faworytkami. W swoich pierwszych meczach siłę pokazały Amerykanki, Serbki i Włoszki, a falstart zanotowały Rosjanki. Znacznie poniżej oczekiwań spisały się natomiast Chinki, które były tłem dla Turczynek.
Jako pierwsze na olimpijskim parkiecie pojawiły się Rosjanki oraz reprezentantki Włoch. Podobnie jak kolejne mecze, to starcie toczyło się do jednej bramki. Grające pod niezależną flagą Rosjanki powalczyły tylko w premierowej odsłonie, która była niezwykle zacięta. Znakomita postawa w ataku obu zespołów oraz dobra współpraca blok-obrona sprawiły, że wynik długo oscylował w granicach remisu. W efekcie mogliśmy oglądać bardzo emocjonującą w końcówkę, w której więcej zimnej krwi zachowały jednak Włoszki i wygrały 25:23.
To wyraźnie podbudowało reprezentantki Italii, które z każdym momentem grały coraz pewniej. Rosjanki miały natomiast duże problemy z przyjęciem zagrywki, a w ich grę wkradły się niedokładności i duży chaos. W efekcie przegrały kolejne partie 19:25 i 14:25, oddając tym samym trzy punkty Włoszkom.
Rosyjski Komitet Sportowy – Włochy 0:3 (23:25, 19:25, 14:25)
Drużyna Stanów Zjednoczonych to jedna z faworytek olimpijskiego turnieju. Swoją siłę potwierdziły, wygrywając przed wyjazdem do Tokio Ligę Narodów, mimo tego, że do pełni formy sporo im jeszcze brakowało. Podobnie jak ich koledzy Amerykanki stanęły na wysokości zadania i pewnie pokonały rywalki w pierwszym meczu. Znakomicie funkcjonował serwis siatkarek z Ameryki Północnej, który wielokrotnie sprawił problemy reprezentantkom Argentyny. Drużyna USA była także nie do zatrzymania w ataku, a argentyński blok był bezradny. Amerykanki od początku do końca kontrolowały przebieg spotkania i wydaje się, że nie zdążyły nawet poczuć na plecach oddechu ekipy z Argentyny.
USA – Argentyna 3:0 (25:19, 25:20, 25:19)
Pewnie w turniej weszły także Serbki, które są jedną z drużyn, celujących w olimpijskie złoto. Choć w Lidze Narodów nie zaprezentowały się najlepiej, większość składu serbskiej reprezentacji nie pojawiła się w Rimini, by kompleksowo przygotować się do igrzysk. Wydaje się, że ten czas nie został zmarnowany, gdyż Serbki rozgromiły Dominikanę na otwarcie turnieju. W pierwszym secie gra była wyrównana tylko do połowy seta. Później Serbki przejęły inicjatywę i utrudniły rywalkom przyjęcie. Dzięki temu objęły przewagę 17:10, którą utrzymały już do końca seta wygranego ostatecznie 25:18.
W drugiej partii Serbki dominowały jeszcze bardziej. Drużyna z Dominikany szybko została zepchnięta do defensywy, a na półmetku stały się tłem dla rywalek – 16:10, 22:11. Ostatecznie set zakończył się rezultatem 25:12. Ostatnia odsłona była zdecydowanie najbardziej wyrównana, ale i tak przebiegała pod dyktando Serbek. Walka zaczęła się na dobre dopiero w końcówce, w której reprezentantki Dominikany zdobyły cztery punkty z rzędu, niwelując tym samym część strat – 23:20. Serbki ani trochę nie straciły jednak na pewności siebie i wygrały 25:20, a tym samym cały mecz 3:0.
Serbia – Dominikana 3:0 (25:18, 25:12, 25:20)
Znacznie poniżej oczekiwać spisały się dziś Chinki, które bronią olimpijskiego złota. Siatkarki z Azji zostały rozgromione przez Turczynki, które udowodniły, że w turnieju mogą być jednym z „czarnych koni". Najbardziej wyrównana była premierowa odsłona, w której Chinki na początku prowadziły. Na półmetku to jednak Turczynki zaskoczyły mocnymi serwisami i dobrą grą blokiem, dzięki czemu odskoczyły na 13:7. Chinki się nie poddawały i próbowały nadgonić, ale ostatecznie Turczynki utrzymały przewagę do końca – 25:21. W kolejnych dwóch setach reprezentantki Turcji pokazały swoją siłę, a Chinki były bezradne. Sety zakończyły się takim samym rezultatem – 25:17, a mecz okazał się dużym falstartem Chinek.
Chiny – Turcja 0:3 (21:25, 14:25, 14:25)
Nie zawiodły gospodynie turnieju, które rozgromiły Kenię. Pierwsze dwa sety przebiegły praktycznie bez historii. Słynące z szybkich akcji Japonki zdominowały rywalki i nie dały im nic do powiedzenia w defensywie. Emocje przyniosła dopiero ostatnia partia, która rozstrzygnęła się dopiero w końcówce. Gra od początku toczyła się punkt za punkt, a w decydującej fazie seta prowadzenie objęły Kenijki – 21:23. Ostatecznie popełniły jednak zbyt wiele błędów, a zdeterminowane, by jak najszybciej skończyć spotkanie Japonki wygrały 25:23.
Japonia – Kenia 3:0 (25:15, 25:11, 25:23)
Także ostatnie spotkanie dnia rozstrzygnęło się w trzech setach. Górą w starciu z Koreankami okazały się Brazylijki. Już w pierwszym secie reprezentantki „Canarinhos" pokazały swoją siłę. Pewne ataki, mocne zagrywki i świetna gra blokiem pozwoliły im szybko wygrać seta 25:10. Kolejne partie były jednak bardziej zacięte. Koreanki nie zamierzały odpuszczać i długo utrzymywały kontakt z rywalkami w drugiej partii. Ostatecznie jednak Brazylijki były nie do zatrzymania i wygrały 25:22. W ostatnim secie na półmetku prowadziły siatkarki z Azji, ale rywalki ponownie wskoczyły na najwyższe obroty, odrobiły straty, a następnie zmieniły Koreanki na prowadzeniu. Set zakończył się wynikiem 25:19, a tym samym cały mecz 3:0 dla Brazylii.
Brazylia – Korea 3:0 (25:10, 25:22, 25:19)